Piotr Zieliński: Przy długotrwałych ociepleniach zabiegi miedzią są uzasadnione
W związku z ociepleniem w ostatnich dniach pojawiło się wiele dyskusji dotyczących możliwości wykonywania zabiegów miedziowych w sadach jabłoniowych. Jak wyjaśnia doradca sadowniczy Biocont, Piotr Zieliński, uzasadnionym zabiegiem w takich okolicznościach pogodowych jest wykonanie zabiegu miedzią zabezpieczającego przed grzybami wywołującymi choroby kory i drewna. Szczególnie na kwaterach położonych na terenach podmokłych.
W sytuacji, kiedy następują wahania temperatury – chwilowe ocieplenie w połączeniu z przejściowymi opadami deszczu, które powodują długotrwałe zwilżenie drzew, występują sprzyjające warunki do potencjalnych infekcji grzybami powodującymi choroby kory i drewna. Jeśli w prognozie pogody widzimy, że takie warunki będą się utrzymywać, jak najbardziej można wykonać zabezpieczający zabieg miedzią. W tym celu można również zastosować kaptan, jednak zabieg miedzią jest tańszy. Warto rozważyć wykonanie zabiegu zabezpieczającego w szczególności na kwaterach podmokłych z odmianami wrażliwymi na choroby kory i drewna.
– Warto zauważyć, że na Zachodzie zabiegi zabezpieczające przez grzybami wywołującymi raki i zgorzele są standardem również w okresie zimowym. Wynika to przede wszystkim z uwarunkowań klimatycznych, zimy są tam cieplejsze i bardziej mokre. Ale nie zapominamy, że klimat zmienia się. Zimy w Polsce są coraz bardziej łagodne, a średnia temperatur dużo wyższa niż kilkanaście-kilkadziesiąt lat temu. Starsze pokolenie sadowników nie wykonywało zabiegów zabezpieczających w okresie zimowym, ponieważ „prawdziwe zimy” i wysokie mrozy skutecznie eliminowały możliwość infekcji – wyjaśnia.
Zwróćmy także uwagę na to, jak zmienia się struktura odmianowa jabłoni w naszym kraju. Coraz większy odsetek stanowią odmiany takie jak Gala, Red Delicious, Golden Delicious, Szampion czy Red Janaprince, które są wrażliwe na choroby kory i drewna. Warto być przezornym, bo koszt takiego zabiegu nie jest duży, a lepiej zapobiegać niż leczyć. – Wykonanie takiego zabiegu zabezpieczy również rany powstałe po cięciu zimowym jabłoni– zauważa.
To, co będzie sprawiało pewne problemy to wybór dogodnego momentu na zabieg. W sadach nie ma okrywy liściowej i trzeba wziąć pod uwagę poprawkę, że wiatr, który wiosną i latem pozwoliłby na wykonanie skutecznego zabiegu, w tym przypadku może skutecznie uniemożliwić oprysk. Oczywiście, zabieg wykonujemy tylko, gdy termometry pokazują temperaturę powyżej zera.
– Zalecam stosowanie maksymalnych dawek rejestracyjnych tuż przed prognozowanym ociepleniem. Jeśli widzimy, że ocieplenie jest tylko chwilowe, a później ponownie następuje ciąg ujemnych temperatur, nie ma konieczności przeprowadzania oprysku. Naszym celem jest dokładne pokrycie drzew cieczą, dlatego polecam około 700 litrów na hektar. Przy założeniu idealnych warunków atmosferycznych do wykonania zabiegu możemy zmniejszyć ilość wody – wyjaśnia Piotr Zieliński.
Jedyna niedogodność to ryzyko powstania kolein w sadzie. Tutaj mogłoby pomóc zmniejszanie ciężaru beczki poprzez dzielenie zabiegu, to jednak zwiększa koszty, tym bardziej, jeśli sad jest daleko od studni.