Rozdrabniacz bijakowy – sposób na gałęzie
Rozdrabniacz bijakowy zwany również często kosiarką bijakową, to maszyna bardzo przydatna na plantacji. Mimo stosunkowo niewielkiej masy i prostej konstrukcji jest niezastąpiona podczas niektórych prac. Jedną z głównych funkcji jaką pełni w gospodarstwie jest rozdrabnianie gałęzi po przycinaniu drzewek.
Istnieje cały szereg maszyn sadowniczych, które przez wielu fachowców, jak i samych użytkowników określane są kilkoma nazwami. Tak jest również w tym przypadku. Rozdrabniacze bijakowe zwane są również mulczerami czy kosiarkami bijakowymi.
Prosta budowa
Zdecydowana większość rozdrabniaczy bijakowych to urządzenia o prostej konstrukcji, montowane na trzypunktowym układzie zawieszenia ciągnika. Są to maszyny zasilane od wałka odbioru mocy. Wałek wprawia w ruch kolejne przekładnie (rodzaj i budowa przekładni zależy od inwencji konstrukcyjnych producenta) napędzając tym samym walec ułożony poziomo względem podłoża.
Na walcu montowane są wahliwe noże młotkowe. O tym jak wygląda nóż – również decyduje producent. Najczęściej w ofercie danej firmy jest kilka rodzajów noży o zróżnicowanym przeznaczeniu i budowie. Różnią się masą, twardością oraz kształtem. Dlaczego? Inne wymagania przed maszyną stawia miękki trawnik, inne gałęzie rozrzucone między drzewami w sadzie, a jeszcze inne – ściernisko po uprawie kukurydzy.
Trudny wybór
Na plantacjach sadowniczych najczęściej stosuje się urządzenia o niewielkiej szerokości roboczej i skromnym zapotrzebowaniu na moc. Szerokość roboczą należy dobrać do szerokości międzyrzędzi w sadzie. Zapotrzebowanie na moc i masa pełnią w tym wypadku drugorzędną rolę, ponieważ można założyć, że różnice w wymaganiach nie będą duże.Najlepiej sprawdzić to na przykładzie.
Rozdrabniacz Maschio-Gaspardo Barbi 100 o szerokości roboczej 100 cm do poprawnej pracy wymaga ciągnika o mocy minimalnie 20 KM, którego TUZ jest w stanie współpracować z maszyną o masie 235 kg. Największa maszyna z tej samej serii – Barbi 180 – pracująca na szerokości 175 cm wymaga od ciągnika udźwigu większego o 100 kg. W przypadku tej maszyny zapotrzebowanie na moc wynosi minimalnie 40 KM. Obie wartości są znacznie poniżej możliwości tradycyjnych ciągników sadowniczych będących w aktualnej produkcji.
Największa trudność podczas wyboru urządzenia polega na wyborze danego modelu. Na rynku dostępnych jest bardzo wiele urządzeń produkowanych zarówno w Polsce, jak i za granicą. Różnice konstrukcyjne przysłaniane są często przez atrakcyjne ceny. Niestety zdarza się, że niska cena oznacza też większe prawdopodobieństwo awarii lub po prostu mniejszą sprawność urządzenia.
Co z pokosem?
Podczas rozdrabniania gałęzi między rzędami drzewek w sadzie można zdecydować się na pozostawienie rozdrobnionego materiału lub jego zbiór. Wszystko zależy od strategii jaką wybiera plantator. Producenci rozdrabniaczy zdają sobie z tego sprawę, dlatego też na rynku dostępne są urządzenia, które przystosowane są do obu rozwiązań.
Zdecydowana większość do mulczery pozostawiające pokos na podłożu. Jednak nie trzeba się specjalnie wysilać, żeby znaleźć urządzenia o nieco innej budowie, które gwarantują automatyczny zbiór materiału. Mowa o rozdrabniaczach wyposażonych w specjalny kanał dolotowy przenoszący rozdrobnione gałęzie do bigbaga umieszczonego z tyłu maszyny.
Maszyny tego typu produkuje między innymi francuska firma Kuhn oraz włoska Nobili.
Przykłady firm produkujących rozdrabniacze bijakowe: Ditta-Seria, Deleks, Jonues i Fills, Kellfri, Kuhn, Maschio-Gaspardo, Mazowieckie Centrum Maszyn Sadowniczych, Müthing, Nobili, Unia.
Autor (tekst i zdjęcia): Bartłomiej Kowalski (FarmDriver.com)