Ukraina szybko wykorzystuje limity

Zapewne niewielu z Szanownych Czytelników śledzi losy porozumień o liberalizacji handlu UE z Ukrainą. Dla przypomnienia dodam, że umowa zakłada pewne limity importu niektórych produktów, po przekroczeniu których nastąpią restrykcje, uniemożliwiające dalszy swobodny wwóz tych towarów. Lista produktów, co do których te limity wprowadzono, nie jest długa, z resztą to były towaru o dużo mniejszym rynkowym znaczeniu niż podstawowe gatunki zbóż. Zgodnie z umową, jeśli w pierwszym półroczu nastąpi przekroczenie limitów, to w drugim wchodzą restrykcje. 

Jak podaje Pan Jacek Zarzecki z Polskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego, już do kwietnia wykorzystano limit na owies. Zaimportowano go w ilości 150% limitu, w 70% wykorzystano limit na cukier, w 51% na miód, w 66% na jajka. Limity i tak zostatały ustanowione na bardzo wysokim poziomie, bo zamiast oprzeć się na wartościach importu z przed wybuchu wojny (rok 2021), to oparto się na danych z 2023, czyli roku kiedy to i tak zaimportowano bardzo dużo towarów. Czekamy więc na decyzje Komisji Europejskiej odnośnie wprowadzenia zakazu importu owsa z dniem 1 lipca. W takim tempie pozostałe limity też zostaną wyczerpane do końca czerwca, a więc również powinny pojawić się dla nich zakazy importu. Czy się pojawią? Będzie to probierz wiarygodności UE jako instytucji wobec rolników z państw członkowskich. Wśród osób zainteresowanych panuje przekonanie, że zakazów nie będzie. Dlaczego? Ukraina ma świetny lobbing w Brukseli, poza tym najbardziej na tym imporcie tracą państwa wschodnie a potencjalna możliwość wprowadzenia embarga jest świetną marchewką na kiju.

Druga sprawa to bardzo duże zyski zachodnich sieci handlowych, które dominują na obszarze Europy Wschodniej. Ukraiński import daje im szanse na zwiększenie marż bądź wysforowanie się do przodu w walce z konkurencją na idiotyczne promocje. Pisaliśmy już kiedyś o rolnikach jako ofiarach rywalizacji dyskontów, temat przewija się przez wszystkie kontynenty (teraz jest głośny w Australii i dotyczy owoców). Wprowadzenie tanich towarów ukraińskich daje szansę na kontynuowanie tej wojny cenowej marketów. Oprócz polskich rolników, to naprawdę niewiele sił w UE jest zainteresowanych przerwaniem importu ze wschodu.

Aktualnie mamy do czynienia z suszą rolniczą Polsce, wcześniej mieliśmy niszczycielską skalę przymrozków w całej Europie. Można śmiało też przypuszczać, że susza rolnicza dotknie większą część kontynentu i wykorzystując ten fakt, zacznie pojawiać się narracja o potrzebie uzupełnienia braków surowców żywnościowych właśnie importem z Ukrainy. Nie dość, że rolnicy stracą na plonach z powodu pogody, to nie będzie im dane aby odbić to sobie na cenach. Także z niecierpliwością czekamy na decyzje KE o ewentualnym zamknięciu granic na limitowane produkty z Ukrainy. Ewentualnie na decyzję o zgodzie na dalszy import.

Nie przegap najnowszych wiadomości

icon googleObserwuj nas w Google News

Powiązane artykuły

Sadownicy polują

X