Wyjątkowo niska jakość Gali

Z informacji jakie płyną ze skupów wynika, że największe problemy z jakością sprawiała w tym roku Gala.

Wiem, że niektórzy twierdzą, iż dla jabłek przemysłowych nie ma norm jakościowych, lecz wystarczy raz czy dwa zawieźć owoce na przetwórnię, aby przekonać się o braku sensu w tych twierdzeniach. Rokrocznie to Szampion sprawiał największe problemy skupom. Odmiana ta szybko gniła porażana przez gorzką zgniliznę, do tego miękkie owoce łatwo ulegały uszkodzeniom podczas sypania na ciężarówki. W efekcie cały szlak od skupu do przetwórni znaczony był śladami jabłkowego soku. Gala raczej nie słynęła z podobnych problemów. W tym roku jednak jest zupełnie inaczej. Problemy z gniciem tej odmiany widać również po próbie choćby krótkiego przechowania owoców w chłodni z NA, kiedy to już po kilkunastu dniach widać było ślady masowego gnicia. Pewnie najbardziej przyczynił się do tego spóźniony zbiór. W większości miejsc Gala osiągnęła parametry zbioru już w trzeciej dekadzie sierpnia i bardzo szybko kończyło się okienko zbioru, ponieważ gorąca pogoda powodowała gwałtowne przyśpieszenie tracenia optymalnych parametrów. Uczciwie trzeba też przyznać, że sady dotknięte przymrozkami były mniej pilnie chronione przed chorobami. Ponieważ w Polsce niewielu sadowników korzysta z wyznaczania terminu zbioru, raczej sugerując się datami kalendarzowymi, to istnieje obawa, że to co zerwali, dość szybko straci jakość handlową. Czynnikiem opóźniającym zbiór mógł też być brak rąk do pracy, bo ukraińska siła najemna cierpliwie czeka na wyprawienie dzieci do szkoły, na wykopki ziemniaków itp., dopiero potem pakując się do Polski na jabłka. Wszystko to skłania do zastanowienia się nad zdolnością przechowalniczą zerwanych owoców. Ponieważ – ponownie – mało kto takową bada (choćby jędrność), to istnieje duże ryzyko, że już zimą zobaczymy sypanie Gali na przemysł. Systuację mogą ratować krajowe markety, które akceptują niższą jędrność owoców niż rynki eksportowe ale za to oczekują dużych rozmiarów Gali (głównie +70 mm). Aby jednak z takiej alternatywy skorzystać, to trzeba zdawać sobie sprawę z jakości tego, co przechowujemy i zdolności do szybkiej i uczciwej oceny naszych owoców. Mamy z tym od lat problem. Jesteśmy przekonani, że "czas zapłaci" i w ciemno spekulacyjnie przechowujemy jabłka ile się tylko da. Rzadko kontrolujemy sytuację w komorach i łatwo przegapiamy termin kiedy jabłka przestają mieć dużą atracyjność handlową. Tak było niejednokrtonie w poprzednich sezonach i nie dotyczyło to tylko drogiej Gali ale prawie wszystkich odmian. Oczywiście jest pewne grono sadów, w których Gala była perfekcyjnie ochroniona, zerwana na czas i dalej posiada stosunkowo wysokie parametry jakościowe, więc tutaj nie obawiam się o jej trwałość po przechowywaniu. Jednak jaka to jest część rynku? Ilu z nas miało owoce zerwane w optymalnym terminie i o wysokich parametrach? Chłodnia to nie szpital, jakość jabłek nie będzie lepsza niż to, co włożyliśmy.

Nie przegap najnowszych wiadomości

icon googleObserwuj nas w Google News

Powiązane artykuły

Sadownicy polują

X