Czekają nas nowe kontrole
Nowe projekty ustaw będą wiązały dopłaty bezpośrednie z BHP oraz legalnością zatrudniania w gospodarstwach rolnych. Przepisy pewnie wejdą w przyszłym roku, na razie są tylko projektami, ale jakieś powiązanie dopłat z BHP oraz kwestiami pracowniczymi jest przesądzone, bo wymaga od nas tego prawo unijne.
Kontroli podejmie się Państwowa Inspekcja Pracy (PIP) a karać ma ARiMR, poprzez obcinanie dopłat obszarowych. Co będzie kontrolowane? Przede wszystkim legalność zatrudnienia, w tym również pracowników zagranicznych. Dla nas – producentów owoców – może to być problem na kilku płaszczyznach. Po pierwsze: bardzo często zatrudniamy nielegalnie. Nie ma co się oszukiwać, że wszystko mamy zgodnie z przepisami. Bardzo wiele czynników powoduje, że nawet tej umowy o pomocy przy zbiorach nie podpisujemy z pracownikami. Nie miejsce tu, aby rozstrzygać dlaczego tak się dzieje, jednak jest to proceder masowy i będziemy musieli żyć z tym ryzykiem kontroli.
Druga kwestia to adekwatność powierzanej pracy do umowy. Mamy umowę o zbiorach, która zawiera dokładnie określony i zamknięty katalog prac, jakie może wykonywać nasz pracownik w oparciu o nią. Nie można na jej podstawie zlecić komuś obcinania sadu, nie można też zlecić żadnej innej pracy w gospodarstwie, nie związanej ze sortowaniem czy zbieraniem płodów rolnych. Na jej podstawie pracownik nie może jeździć traktorem. Jest całkiem sporo zadań, które powierzamy naszym pracownikom, a które nie są wymienione w ustawie wprowadzającej ten rodzaj umowy. Kontrole mają też objąć zespół zagadnień związanych z BHP, czyli tutaj już mamy naprawdę bardzo szeroki wachlarz kwestii, do których można będzie się przyczepić w gospodarstwach. Przypomnę tylko, że BHP stało też się integralną częścią IPR od 2024, ujątą w metodykach. Mamy tutaj gigantyczne pole do popisu dla PIP, bo można będzie zarzucić rolnikowi brak ręczników papierowych przy umywalkach czy brak odzieży ochronnej. Oczywiście musimy mieć udokumentowane szkolenia z zasad BHP dla każdego pracownika.
Od dłuższego czasu piszemy o Sanepidzie, który ruszył na kontrole rolników w terenie. Temat zakresu kontroli poruszaliśmy w kilku poprzednich artykułach. Teraz do gospodarstw wejdzie PIP ze swoimi kontrolami, których zakres i przedmiot jest absurdalnie szeroki a wiele kwestii jest uznaniowych. Większość kontroli PIP kończy się mandatem, pouczeniem i zaleceniami. W zasadzie w Polsce nie ma firmy, która dotrzymuje wszystkich przepisów prawa pracy i BHP, tym bardziej, że wiele tych kwestii jest niejednoznacznych.
Na koniec dobre nowiny: PIP, podobnie jak Sanepid, ledwie radzi sobie z kontrolą przedsiębiorstw, których w Polsce mamy niecałe 5 mln, jeśli do tego dodamy im 1,3 mln gospodarstw, to jest malutka szansa, że inspektorzy wylądują akurat u nas. W całym roku 2023 PIP przeprowadził 60 tysięcy kontroli. Tak czy siak idziemy w stronę intensywnej profesjonalizacji rolników jako przedsiębiorstw produkujących żywność. Kontrole, audytyty i certyfikaty stają się normą. Kto może spodziewać się najszybszych kontroli? Ci, którzy samodzielnie wstawiają owoce do supermarketów oraz ci, którzy mają dużo zatrudnionych pracowników. Ich dane krąża w różnych urzędach, więc pójdą pewnie na pierwszy ogień.