Czy skończą się kłopoty rolników z miastowymi?
Ostatnio coraz głośniej mówi się o rolnikach, którzy muszą mierzyć się z oporem miastowych wobec ich pracy. Przybyszom z miast przeszkadza wszystko – od odgłosów żniw po pianie koguta. Niedawno zakończył się proces producenta trzody chlewnej spod Łodzi, który przegrał walkę o prawo do tego, aby jego chlewnia „śmierdziała”. Niestety, rolnik musi wypłacić sąsiadom odszkodowanie.
Podobnych przypadków było więcej: procesy o dźwięki pracującego nocą kombajnu czy zapachy obornika na polu stają się coraz częstsze. Politycy od dawna mówią, że trzeba coś z tym fantem zrobić. W całym cywilizowanym świecie kwestie te są jakoś unormowane – czas, aby Polska również wprowadziła odpowiednie regulacje.
Od dłuższego czasu Konfederacja wyrasta na obrońcę interesów rolników, ponieważ to właśnie jej posłowie złożyli projekt nowego prawa w tej sprawie. Co ciekawe, inicjatywa nie wyszła od rządu, Ministra Rolnictwa ani tradycyjnie rolniczego PSL-u. Niezależnie od źródła pochodzenia projektu, należy pochwalić fakt, że temat został wreszcie podniesiony.
Proponowana nowelizacja ustawy o ustroju rolnym państwa wprowadza ochronę prawną zapachów i dźwięków płynących z normalnej działalności rolniczej. Nowy zapis ma zawieszać prawo do dochodzenia roszczeń z tytułu immisji. Dodatkowo, już istniejące przepisy jasno wskazują, że rolników nie można karać mandatem za prace polowe po godzinie 22:00.
Takich zgłoszeń – zwłaszcza w okresie żniw – jest mnóstwo, choć zdarzają się one również w rejonach upraw sadowniczych. Warto, aby rolnicy zaczęli lepiej poznawać swoje prawa w zakresie wykonywania prac polowych. Niestety, w ostatnich latach mamy do czynienia z narastającą nagonką na rolników.
Przykładem jest temat ochrony pszczół, który wielu osobom odebrał zdrowy rozsądek. Wystarczy, że ktoś wyjedzie do sadu czy na plantację z opryskiwaczem, a samozwańczy obrońcy przyrody już chcieliby ukarać rolnika. Prawo jednak pozwala na wiele w kwestii ochrony roślin, a presja społeczna oparta na niewiedzy nie powinna rolników zniechęcać do wykonywania swoich obowiązków.
Dlatego bardzo dobrze, że pojawił się projekt ustawy Konfederacji o ochronie dźwięków i zapachów na wsi. Nie wiadomo jednak, czy temat zostanie doprowadzony do końca, ani w jakiej wersji (jeśli w ogóle) prawo zostanie wprowadzone.
Cieszy, że sprawa została wreszcie podjęta, choć szkoda, że tak późno i nie przez rząd ani Ministerstwo Rolnictwa. Z powodu dotychczasowej bezczynności tych instytucji istnieje ryzyko, że przeprocedowanie projektu nie będzie łatwe.
Od dawna większy posłuch wśród decydentów znajdują lobbyści niesprzyjający polskiemu rolnictwu. Mieliśmy już „ustawę łańcuchową”, wcześniej – antyrolniczą „piątkę dla zwierząt”. W praktycznie każdej kadencji Sejmu rosną trudności w prowadzeniu działalności rolniczej.
Obecny trend utrudniania życia rolnikom mógłby wreszcie się odwrócić. Krok w stronę ochrony działalności rolniczej byłby miłym zaskoczeniem. Miejmy nadzieję, że projekt Konfederacji jednak przejdzie i stanie się początkiem zmiany na lepsze dla polskich rolników.