Jedna, dwie a może tandem: najlepsze rozwiązania w platformach
Platforma ciągana czy samojezdna: która jest lepsza? Rynek oferuje bardzo wiele rozwiązań w tym zakresie, mamy szeroki wachlarz maszyn nowych i używanych.
Platformy ciągane mają podstawową wadę: wymagają operatora traktora, choć są sposoby, aby to ominąć (o tym dalej), są też raczej tańsze niż te samojezdne. Te ostatnie mają własny układ napędowy, sterowany z platformy a więc jedna osoba może sobie ciąć drzewka w sadzie i prowadzić maszynę. To dość wygodne rozwiązanie, przy drogiej robociznie oszczędzamy na dniówce kierowcy. Jednak zakup takiej maszyny to wydatek minimum kilkudziesięciu tysięcy złotych, za które dostaniemy jakąś używkę z Zachodu. Nie jest to nowa maszyna, więc ryzyko awarii i serwisu jest dość duże. Tylko, że zakup nawet używanej platformy ciąganej, to.... też nie mały koszt. Ostatnio rzuciło mi się w oczy ogłoszenie o sprzedaży takowej za 22 tysiące złotych, realnie jednak za kilkanaście dostaniemy sprzęt w świetnym stanie. Tylko dalej potrzebujemy do niej traktor (o ten w gospodarstwie nie trudno) i kierowcę. Rozwiązaniem jest sterowanie zespołem traktor+platforma z samej platformy. Systemy takowe to nie jest żadna nowość i za kilka tysięcy możemy sobie dorobić panel na platformie, z którego będziemy sterować traktorem. To może nie jest rozwiązanie najwygodniejsze, dużo mniej wygodne niż platforma samojezda, ale już w pierwszym sezonie się zwraca.
Jeśli jednak myślimy o ciąganej platformie, to raczej z dwiema osiami czy z jedną a może z dwiema po środku? Jedna oś albo tandem po środku będą zawsze niosły ze sobą ryzyko pewnego zachodzenia przy skręcie, dwie osię przeciwskrętne już to zjawisko eliminują. Przy dzisiejszych, bardzo wąskich nasadzeniach, ma to niebagatelne znaczenie. Dodatkowo, dwie osie skrajnie osadzone, dają dużo większe poczucie stabilności ciągniętego pojazdu a trzeba sobie przyznać, że pracujemy jednak na pewnej wysokości i niewielka różnica w poziomie gruntu, przekłada się na duże odchylenia na wysokości 3 metrów.
Z moich obserwacji wynika, że jeśli platforma nie ma systemów podnoszenia pustych opakowań z przodu, to system opuszczania pełnych skrzyń jest nieużyteczny, szkoda więc za to przepłacać. Dosyć dobrym rozwiązaniem są wszystkie mechanizmy, pozwalające otwierać boczne podesty i barierki jednym ruchem. To bardzo ułatwia życie. Jeśli nie mamy sterowania ciągnikiem z platformy, to można polegać na jego własnej hydraulice i nie inwestować w dźwignie na platformie, sterowaniem wysokością pracy zajmuje się wówczas kierowca. Patrząc na to jak pracują z platformami sadownicy, to chyba na każdej brakuje ciut miejsca aby obok trzech skrzyń postawić jakieś skrzynki na odrzucane owoce. Nikt nie chce tego rzucać na ziemię, aby później to zbierać, lepiej to od razu rzucić do jakiejś "jedynki", tylko żeby było miejsce na jej postawienie.
Jakie Państwo widzicie wady i zalety różnych rozwiązań? Czego jeszcze oczekujecie od tego rodzaju sprzętów i czy inwestujecie Państow raczej w maszyny samojezdne, czy też w sterowanie z ciągnika?