„Przetwórnie muszą poczuć głód” – rozmowa z członkiem ZSRP

apple 791494 640Pierwszy dzień wstrzymania dostaw jabłek przemysłowych do skupów. – Zarząd wydrukował apel i dzisiaj rozpowszechnialiśmy go w formie broszur pod szkołami, chcemy możliwie najszerzej rozpropagować akcję. W planach mamy także rozdawanie ulotek pod kościołami w niedzielę. Musimy jakoś dotrzeć do ludzi, a to nie łatwe, bo media ignorują naszą złą sytuację – mówi Stanisław Sitarek, członek Związku Sadowników RP, który w rozmowie z redakcją e-sadownictwo opowiada o działaniach ZSRP. – Mamy problem z organizacją pikiet, ponieważ po naszych ruchach w latach 2006 – 2008, właściciele wykupili drogi publiczne wokół swoich zakładów i nie możemy ich zblokować – dodaje.

Pan Sitarek wyjaśnia, że Związek apeluje szczególnie do tych, którzy nie muszą sprzedawać na razie jabłek przemysłowych. – Sam mam 40 ton jabłek do sprzedania, ale wstawiłem je do chłodni. Jeśli sytuacja się poprawi, to je sprzedam. Jeśli nie, zutylizuje bez wyrzutów sumienia – mówi mężczyzna. Obecna cena i tak nie pokrywa poniesionych nakładów.

Przedstawiciel Związku jest przekonany, że niskie ceny to efekt zmowy cenowej. – Ubiegłej wiosny przetwórcy dostali od nas w prezencie masę jabłek ze względu na „czekoladę”. Mogą obniżać ceny, bo i tak mają zyski. Oni żądzą rynkiem. Sami z nimi nie wygramy, a cierpi na tym zwykły, szeregowy sadownik – bez ogródek stwierdza mężczyzna. Trudna sytuacja to także wynik małej konkurencji na rynku przetwórczym. Ci, którzy próbowali iść na rękę sadownikom, bardzo szybko zostali pokonani przez firmy, które rządzą tym rynkiem.

– Postulujemy o ustalenie ceny minimalnej, co powinien zrobić już były Minister Sawicki przy podpisywaniu umów kontrakcyjnych. Musimy osiągnąć ceny, które chociaż minimalnie pokryją nasze nakłady – zaznacza rozmówca. Chcemy także poprawy projektu o wycofywaniu jabłek z rynku, bo to może w dużym stopniu pomóc naszym gospodarstwom.

Zapytaliśmy naszego rozmówce o osobiste poglądy na wycofywanie… – W ubiegłym roku sam woziłem jabłka do Białegostoku. Dystrybuowaliśmy je wraz z dyrektorami szkół. Co 2 tygodnie dowoziłem dzieciom spod ukraińskiej granicy 3 tony jabłek. Jednego razu podwiozłem uczennicę szkoły podstawowej i jej mamę do domu. Wie Pani co? To dziecko nie jadło jabłek 2 miesiące. Tak mnie to poruszyło, że do końca woziłem 3 kartony specjalnie dla małej Kingi. Ta akcja to wspaniała rzecz, ale trzeba nią dobrze pokierować – opowiada.

Przedstawiciel ZSRP podkreśla, że przede wszystkim zależy im na reakcji ze strony Komisji Europejskiej. – Skoro mamy obowiązki, to mamy też prawa. Anglia już pokazała jak radzić sobie z ignorancją – zaznacza. Od Ministra Jurgiela oczekują bezwarunkowego wsparcia, ponieważ jako ich reprezentant, powinien stać za nimi murem.

W wypowiedziach naszego rozmówcy przejawia się wielki żal. Przypomina on postulaty Związku, aby wstrzymać zakładanie nowych sadów i wspierać tylko wymianę starych drzew na nowe. Niestety, ich rady zostały zignorowane, bo w planach rozwojowych 16 województw widnieją zadania mówiące o powiększaniu tych areałów.

Związek na razie czeka na odzew…

fot. Pixabay

Nie przegap najnowszych wiadomości

icon googleObserwuj nas w Google News

Powiązane artykuły

Sadownicy polują

X