Idared czy Najdared? Odpowiedź jest prosta: GALA. Wywiad z Rafałem Kosińskim z Service2Fruit. Polecamy!
Jakość, jakość, jakość – dużo się o niej dziś mówi. Dlaczego tak trudno ją osiągnąć? Skąd biorą się problemy i jak się objawiają? O rozmowę poprosiliśmy specjalistę w tym zakresie, Pana Rafała Kosińskiego z Service2Fruit Polska Sp. z.o.o. Nasz rozmówca jest bezstronny – nadzoruje handel zarówno producentów indywidualnych, jak i grup producenckich. W swojej pracy codziennie ocenia możliwości handlowe jabłek oraz koordynuje eksport m.in. do Indii oraz krajów arabskich. Poprosiliśmy zatem o pierwszą ocenę sezonu przechowalniczego. Jakie problemy widzi na co dzień? Gdzie upatrywać ich przyczyny? W jakie odmiany zainwestować, żeby spać spokojnie? Zapraszamy.
Czy może Pan wymienić zasadnicze problemy tego sezonu przechowalniczego?
Rafał Kosiński: Kłopot, z którym borykamy się w zasadzie cały sezon to niska jędrność owoców. Zdarza się, że w transporcie, który wysyłamy drogą morską, a trwa on od dwóch tygodni do 2 miesięcy, zauważamy, na całej rodzinie Jonagoldów, szczególnie na Red Jonaprince, że jabłka, które przy otwarciu komory chłodniczej powinny mieć jędrność powyżej 6 kg/cm2, czasami nie osiągają nawet 5 kg/cm2. Kolejny problem to odmiana Idared, na którym obserwuje się plamistość Jonatana. Z rynku napływają też sygnały, ze zaczyna pojawiać się oparzelizna powierzchniowa tzw. czekolada, z która mieliśmy do czynienia również u ubiegłym sezonie.
Gdzie upatrywać przyczyn problemów?
Rafał Kosiński: Jeśli chodzi o niską jędrność, z pewnością spowodowane jest to tym, że pierwszy tydzień września był bardzo upalny, temperatura osiągała ponad 30 stopni. To jest coś, na co sadownicy nie mieli wpływu, ale trzeba podkreślić że mimo niesprzyjających warunków są tacy producenci, którzy otwierając komorę, mają jędrność na poziomie 7kg/cm2 +++. Chcę zaznaczyć, że najważniejszym czynnikiem, który zaważył na sytuacji był termin zbioru. Często słyszę, że ktoś otwiera komorę ULO z Red Jonaprincem, albo Red Chiefem, i już przy otwarciu obserwuje, że jabłka woskują się, jędrność nie osiąga nawet 6 kg/cm2, a nawet jest poniżej 5 kg/cm2. Okazuje się, że producent przeciągnął rozpoczęcie zbioru, ponieważ czekał na lepsze wybarwienie. Zaważyły 1 – 2 dni opóźnienia.
Skąd bierze się plamistość Jonatana i czekolada? Oprócz właściwego terminu zbioru, składa się na to wiele czynników, m.in. poprawność i właściwy czas wykonanych zabiegów ochronnych. Podam przykład, wysyłka do Indii – w ¼ kontenera, w momencie rozładunku jędrność spadła poniżej 6, pojawiły się również zagnicia. Co się okazało? Żeby dopełnić kontener, dołożono jabłka od udziałowca. Owoce te utrzymywały parametry przy załadunku, ale nie były wykonane zabiegi na długie przechowalnictwo. Kolejny ważny warunek – poprawne schłodzenie. Zdajemy sobie sprawę, że w grupach znajdują się potężne komory, nawet dwustu, trzystu tonowe. Ile czasu potrzeba, aby zapełnić i zagazować taką komorę? 3 – 4 dni. A słyszy się nieraz, że taka komora zamykana jest nawet po dwóch tygodniach.
Czy można wyróżnić odmiany, które z racji swoich właściwości najgorzej się przechowują?
Rafał Kosiński: Nie próbowałbym typować żadnej z odmian. Wydaje mi się, że jeżeli nie jest zachowany odpowiedni terminu oraz jakość zbioru, to każda odmiana może się źle przechowywać.
Jakimi odmianami jest największe zainteresowanie wśród zagranicznych klientów?
Rafał Kosiński: Przede wszystkim odmiany czerwone. Red Jonaprince i Gala z każdym jej sportem, który będzie miał wybarwienie wyższe niż 60 %. Oczywiście, zdarza się, że klienci w ramach eksperymentu i próby zamawiają Idareda, czy nawet Ligola. W Polsce mamy jabłka dwukolorowe. W eksporcie do Indii, krajów arabskich czy Chin jabłko albo ma być zielone, albo czerwone. Nie łudźmy się, że wprowadzimy tam Idareda czy Ligola w dużych ilościach. Aby myśleć o poważnych wysyłkach eksportowych, sadownik musi iść w nasadzenia jednokolorowe i sporty Gali paskowanej.
Nasi Czytelnicy wielokrotnie dopytują o przyszłościowość odmian Idared czy Najdared. Co mógłby Pan doradzić, biorąc pod uwagę Pana doświadczenie w handlu?
Rafał Kosiński: Idared nie jest mile widziany na dalekich rynkach. Mimo że mamy ciągłe przekonanie, że Idared to “król polskiego jabłka” , nie jest on pozytywnie przyjmowany. Jeżeli nadal będzie brak dostępu do rynku rosyjskiego, to era Idareda będzie się kończyć, ponieważ praktycznie nie ma na tą odmianę zapytań z innych krajów. Mówi się, że jest twardy, na pewno dopłynie, ale to jabłko, które jest niezmiernie trudno dobrze podać, bo widoczne są na nim obicia. Bardzo łatwo je przyjmuje, czy to już podczas zbioru, czy potem przy pakowaniu. To dyskwalifikacja. Jeśli sadownik myśli: Idared czy Najdared, odpowiedź jest prosta: Gala paskowana, albo inne pełno-kolorowe jabłko.
Co z Glosterem?
Rafał Kosiński: Nie mamy zapytań o to jabłko. Spotykamy się z przypadkami zgnilizny komór nasiennych lub szklistości miąższu . To tylko nasz punkt widzenia, bo nie obsługujemy wszystkich kanałów handlowych, ale ta odmiana od kilu lat nie jest popularna. Zdarzyła się sprzedaż, owszem, ale tylko z naszej inicjatywy i na próbę. Nie było to kontynuowane.
Jaki rodzaj przechowywania, do jakich krajów?
Rafał Kosiński: Pragnę podkreślić raz jeszcze, aby dysponować jabłkami dobrej jakości w drugiej części sezonu powinniśmy pilnować trzech rzeczy. Po pierwsze – właściwy termin zbioru. Po drugie - zabiegi przedzbiorcze. Po trzecie – jakość zbioru. Jabłko nie powinno być naruszone! Należy o to dbać. Jabłko bez ogonka, obite czy z odciskiem jest mniej wartościowe i mniej opłacalne w długim przechowywaniu.
Jeśli myślimy o handlu w drugiej połowie sezonu z dalekimi rynkami, powinniśmy poważnie rozważyć inwestycję w chłodnię ULO oraz zastosowanie preparatów pozbiorczych, na przykład SmartFresh.
Komentarze
od zawsze mowie ze 100 ton po 2 zl to nie to samo co 200 ton po 1 zl
Masz rację. Jesteśmy oderwani od rynku, produkujemy a potem kombinujemy jak to sprzedać, szukamy klientów, jak tylko ktoś oferuje jakieś pieniądze to sprzedajemy, raczej prosimy się żeby kupili. Nie mamy utartych kanałów sprzedaży, wieloletnich więzi z klientami, nie wiemy co i kiedy podać na rynek. Wszystko to jest rwane, każdy szuka "złotego strzału (sprzedać jedną, dobrą transakcją jak najwięcej)". Nie mamy ciągłości podaży, nie kontrolujemy jej. Mamy za to rynek pośrednika i spekulacji....
Oj, dobrze mówisz, dobrze. Należy Ci się piwko za celną uwagę