Po ile do hektara?
37 mln euro dostanie Polska na pomoc sadownikom dotkniętym przymrozkami i gradobiciami. Czyli ile może dostać sadownik? Sprawdźmy.
Suma może, ale nie musi zostać uzupełniona przez wsparcie krajowe, maksymalnie 74 mln euro. Jeszcze nie wiemy czy i ile rząd wyasygnuje na krajową część wsparcia, więc przyjmijmy, że będzie to faktycznie 74 mln euro. Razem daje nam to niebagatelną sumę 111 mln euro, czyli 470 mln złotych. W Polsce mamy, wedle tego co podaje ARiMR, a to jej wnioski są podstawą szacunków strat i wypłat, około 100 tysięcy hektarów sadów (winnice są pomijane), czyli na jeden hektar sadu przypada 4700 złotych, przy bardzo optymistycznym założeniu dołożenia się rządu na maksymalnym poziomie dopuszczonym przez UE.
Oczywiście nie każdy hektar sadu w Polsce został dotknięty przymrozkami, nie każdy aż tak mocno. Oznacza to, że mamy całkiem sporą sumę pieniędzy do rozdysponowania między poszkodowanych sadowników, to są naprawdę duże wartości.
Załóżmy jednak pesymistycznie, że rząd nie dorzuci nic ze swoich, czyli naszych, pieniędzy i sadownicy dostaną tylko te 37 mln euro do podziału. To dalej są duże pieniądze, bo aż 151 mln złotych, czyli po jakieś 1500 zł do hektara każdego sadu w Polsce. Nikt jeszcze nie wie jakie mamy straty w wyniku przymrozków, a konkretniej ile hektarów powierzchni zostało nimi dotkniętych. Z rozmów z gminnymi komisjami wiem, że zakres strat jest szalenie zróżnicowany i są gminy gdzie te +75% to jest prawie w każdym gospodarstwie, ale też takie, gdzie sami sadownicy mówią komisjom o pewnym przeszacowaniu we wnioskach jakie składali. Także nie wiemy jeszcze jaki będzie ten prawdziwy dzielnik, przez który będziemy dzielili pieniądze. Podając te maksymalistyczne sumy 4700 i 1500 zł/ha, chcę Państwu pokazać o jakiej skali pieniędzy my rozmawiamy.
No i teraz dochodzimy co clue: znów rzucimy ludziom zasiłek, który w większości pewnie zostanie przejedzony. Nawet doskonale to rozumiem, że zostanie przejedzony, bo większość ludzi, jeśli rzeczywiście stracili +75% plonu, to nie ma na spłatę rachunków czy rat kredytów. Jednak osobiście uważam, że te pieniądze powinny być znaczone a rolnicy zobowiązani do podjęcia działań, które w przyszłości będą ich chroniły przed skutkami katastrof. Nikt nie oczekuje, aby za te pieniądze zaraz całe gospodarstwo było wyposażone w zraszacze antyprzymrozkowe czy sieci przeciwgradowe, ale choćby hektar. Po to, aby za rok czy dwa, gdy przyjdzie kolejna katastrofa, sadownicy byli w stanie ocalić choćby część plonów. W ten sposób zdejmować powoli ze społeczeństwa ciężar utrzymywania branży narażonej na katastrofy klimatyczne. Przyjdzie taki moment – a on przyjdzie kiedyś na pewno – że państwo powie wprost, iż to koniec takich form wsparcia. Lepiej dla nas, abyśmy wówczas mieli choć trochę sadów zabezpieczonych przed mrozem i gradem.
Komentarze
Szanuje redaktora za trafne oceny sytuacji, ale ten pośpiech to chyba na wyrost.
A stwierdzenie konkretne pieniądze /1500 / trąci liderem uśmiechniętego państwa.
Oni liczą tylko mną wysoką cenę przemysłu,dopłaty i mrozowe
na nizszych kwaterach byl konkretny w tym roku
przeciez nie musi sie zwracac odrazu w jeden rok
ale majac zraszacze i siatki jestes w 99.9% pewny ze ten towar bedzie taki jaki ma byc i tyle ile ma byc
bez siatek i zraszaczy jeden pechowy rok i moga byc konkretne problemy
ja nie widze dalszego rozwoju w tych czasach bez ubezpiecznia lub siatek i zraszaczy
No właśnie podaj ile?
Na Ukrainie może kupicie
Doprawdy? Może u ciebie, bo u mnie taki przymrozek jak w tym roku był ostatnio 20 lat temu.
Jeden konkretny przymrozek i sie zwracają
Ja też bym chciał sam decydować na co to wydam,nigdy nie byłem na bBahamach to bym przeznaczył na jakąś wycieczkę egzotyczną
Tel.: +48 (48) 368 9800
E-mail: mailbox.pl@doehler.com
E-mail: mailbox.pl@doehler.com