Ekipy coraz mniej potrzebne
Pojawiły się już pierwsze ogłoszenia o poszukiwaniu ekip do cięcia zimowego. Oczywiście od razu wywołuje to dyskusje o stawkach za tę pracę, które rosną systematycznie.
Ubiegłej zimy standardem były wypłaty po 240 złotych za dzień pracy. Teoretycznie w takim dniu mamy 8 godzin roboczych, lecz efektywnie tej pracy jest sporo mniej, bo odchodzą przerwy na "papierosa" lub jakiś posiłek. Deficyt rąk do cięcia towarzyszy nam od wielu lat i sytuacja raczej szybko się nie poprawi. Widać, że sadownicy dużo częściej niż było to lat temu dziesięć, przechodzą na cięcie własne (czyli gospodarz i/lub pracownicy gospodarstwa). Rewolucja, jaką było pojawienie się sekatorów elektrycznych, potem ich horrendalna przecenia gdy weszły chińskie marki, spowodowała, że praca stała się dużo lżejsza. Jest wiele plusów cięcia z własnymi pracownikami, od lepszej organizacji aż po ściślejszy nadzór nad techniką cięcia. Inna sprawa, że też zmieniliśmy sady na bardzo karłowe, zmieniliśmy systemy prowdzenia drzew, redukując maksymalnie siłę wzrostu. Cięcie jest obiektywnie lżejsze niż to było 15 lat temu, niezależnie czy tniemy sami czy wynajmujemy zespoły zewnętrzne. Jako sadownicy en masse mamy też dużo większą wiedzę o cięciu, fizjologii drzewa, reakcjach wzrostowych niż to było dekadę czy dwie temu. To wszystko sprawia, że ta ciężka zimowa praca, do której wynajmowaliśmy fachowców za słone pieniądze, dziś może być wykonywana przez naprawdę przyuczonych do tego Ukraińców, którzy zostali po zbiorach na jakieś sortowanie. To może nie będzie ten sam efekt co po najlepszych krajowych "firmach", ale umówmy się: ile sadów te najlepsze ekipy są w stanie obciąć? Większość z nas jest skazana na zespoły złożone z niepewnych ludzi, u których pewne jest tylko to 30 zł/h. Nigdy nie zapomnę filmiku jaki widziałem, a który prezentował sad obcięty przez dwie dziewczyny z Ukrainy, które wykonywały tę pracę po raz pierwszy. Można tam było się dopatrzeć jakichś niedociągnięć ale generalnie to było poprawnie wykonane cięcie. Kilka lat temu byłem na szkoleniu w Skierniewicach gdzie prowadzący akcentował, że najważniejsze jest przekazanie pracownikom prostego, jasnego i klarownego modelu cięcia. Zasady muszą być stałe i ma ich być niewiele aby pracownicy mogli je łatwo zapamiętać i jak najrzadziej nabierać wątpliwości, którą gałąź uciąć. W ubiegłym sezonie widziałem ogrom ogłoszeń, w których czescy sadownicy szukali ludzi z Ukrainy do cięcia sadu. Nikt tam nie wymagał doświadczenia, wszystkiego mieli nauczyć się na miejscu. To samo dotyczy pracowników z Meksyku, którzy obcinają sady w USA. Przyjeżdżają zupełnie nieprzygotowani i w trakcie pracy szybko mają załapać tych kilka zasad, według których gospodarz chce ciąć drzewa. Tak, widziałem też kwatery zmarnowane przez Ukraińców. Jednak tutaj raczej bym winił gospodarza, niż pracowników.
Myślę, że czas ekip do cięcia powoli się kończy. Patrząc po swojej własnej okolicy, to widzę, że przy poszukiwaniu "fachowców" do cięcia zostało pokolenie +50. Młodsi tną sami albo z pracownikami. To najstarsi z nas dalej żyją w przekonaniu, że sad to musi obciąć wynajęta "firma". Co roku, w okolicach połowy stycznia, widzę to nerwowe poszukiwanie jakichś kontaktów do ekip, obdzwaniania sąsiadów, znajomych czy rodziny i prośby o polecenia kogokolwiek, bo wiosna za pasem a tu nawet dwa drzewa nie obcięte.
Komentarze
Uważaj bo zaraz podatek katastralny skontroluje nieruchomości w mieście
I może być zdziwienie że byle klita to 1 mln złotych i trzeba będzie te 2% co roku zapłacić....a to jakieś 20 tys rocznie
Zawijamy rękawki Bałory i do roboty !
800+boli bo nie można bidnych dzieci wykorzystać w sadzie ? A tu Bałorze swoje dziecko dał byś do jabłek albo cięcia?
Trzeba wam skontrolować majątek nieruchomości, mieszkania konta ,działki które posiadacie i płacić podatek nie KRUS jak ten biedny Rolnik płaci za 1 ha tyle co tu za 50 Ha
A ja znam ludzi pracujących w Niemczech i płacą za chałupę
W Holandii kto pracuje przez agencję zawsze płaci za chałupę i prowizje agencji
Bzdury.
Znam wielu ludzi robiących w sadach we Włoszech, Holandii, nigdy nie płacili za mieszkanie. Ci ludzie rwali u mnie jabłka, a teraz tam robią. Bo im się lepiej opłaca.
Tak ale kolega tam jeździ do rwania to każdy ma urwać minimum 3 palety na osobę. Czy 8 godzin czy 10 to tyle samo. Rwią i kładą te jabłka do palety jak by to były niewybuchy, albo te jabłka były ze złota. U nas to nie do pomyślenia. Gaz do dechy. Tam jak więcej urwali to gospodarz podejrzliwie patrzy że naobijali. Nie pilnuje cały czas. Czasem wpadnie.
Robię deser i nie mam kłopotów z jego sprzedażą
Dawno temu zacząłem liczyć koszty i przestałem spuszczać się nad produkcją jabłek
Mam swoje patenty i nie zamierzam pompować kasy na bezproduktywne działania nie zwiększające zysku
Zamiast tego wolę żyć
Jabłka to temat spalony na lata i tylko nieliczni będą na nich dobrze zarabiać
Sadownicy trochę odjechali od rzeczywistości bo przemysł po 1 zł....to wypadek przy pracy a nie norma
Pierwszy rok z normalnym urodzajem zweryfikuje wasze koszty poniesione na cięcie i nawożenie
Ale tu chodzi o to żeby nie rozwlekać cięcia do wiosny, bo już w marcu ja muszę mieć uprzatnięte gałęzie żeby pryskać, siać nawozy itd. Co to za robota pryskanie po gałęziach albo sianie nawozu pod drzewa a potem grabienie gałęzi z liścmi i nawozem na środek. I będzie tam gdzie najmniej potrzebny.
I dlatego dobry gospodarz robi wszystko na czas i musi podeprzeć się ekipą, która co roku robi. A nie co roku kto inny, jak u prostytutki.
Jak przemysł produkujesz, to tak tnij . Ale to tak jak są tacy ludzie którzy raz w roku się myją, i śmierdzi od nich jak od skunksa.
Stanie im się coś ??
Za te pieniądze to sram na to cięcie
Co dwa lata przecinam,co roku regalis
A w zimę 3 x wyjeżdżam na odpoczynek