Niemcy zawsze wygrywają

Plotki głoszą, że Pani von der Leyen ma już zabukowany bilet do Montevideo. Niemieckie elity spieszą się nad wyraz, aby dopiąć negocjowaną od dwudziestu lat umowę o handlu z krajami Ameryki Południowej. Umowa ta może całkowicie rozłożyć europejskie rolnictwo. Nijak ma się do Zielonego Ładu ani do ekologizmu – oficjalnej religii unijnej. Wożenie żywności, towaru masowego, z drugiego końca świata będzie generowało niebotyczny ślad węglowy.

W Brazylii stosuje się środki ochrony roślin, które w UE zostały zakazane już dawno temu jako groźne dla zdrowia i życia ludzi. W hodowli zwierząt stosuje się antybiotyki na skalę niespotykaną w Europie. Wszystko to jest jednak nieważne – wszystko ma zostać poświęcone na ołtarzu przetrwania niemieckiego przemysłu. W żartach niektórzy wspominają, że Niemcy mają jakiś dziwny sentyment do Ameryki Południowej.

Dlaczego Niemcy tak się spieszą? Po pierwsze, niemiecki przemysł może nie przetrwać następnej dekady. Po drugie, po wyborach w USA dynamika zdarzeń na świecie przyspieszyła. Wkrótce odbędą się wybory w Niemczech – kto wie, jaką pozycję zajmą po nich nowe siły polityczne, na czele z AfD. Tymczasem we Francji właśnie upadł rząd, a na głównego rozgrywającego wyrasta Marine Le Pen, której wizja Francji i jej miejsca w UE jest diametralnie różna od perspektywy brukselskich elit.

W Rumunii doszło do małej sensacji w wyborach prezydenckich – pierwszą turę wygrał człowiek spoza głównego nurtu politycznego. Na wschodzie kontynentu również może dojść do zmian, bo Ukraina zaczyna sobie uświadamiać, że prędzej czy później musi zawrzeć jakiś pokój z Rosją. Bruksela dostrzega na horyzoncie groźbę zmiany układu sił wokół siebie.

W Polsce odbył się niewielki protest ostrzegawczy rolników, którzy sprzeciwiają się wolnemu handlowi z Mercosur i Zielonemu Ładowi. UE albo teraz podpisze tę umowę, albo przyszłość stanie się niepewna. Wprawdzie Polska i dwa inne państwa wyraziły sprzeciw wobec tej umowy, ale znawcy unijnych mechanizmów nie przywiązują do tego większej wagi.

Polski premier wyraźnie sformułował sprzeciw, jednak rolnicy wzruszyli tylko ramionami. Polityka handlowa jest domeną własną UE, a poza tym nikt nie wierzy, że ten sprzeciw ma jakąkolwiek głębię. To tylko retoryka na potrzeby wewnętrzne. Bo co niby Polska zrobi, jeśli Bruksela mimo wszystko pozytywnie zakończy negocjacje? Wystąpi z Unii?

Domino, które zaczęło przewracać się od Waszyngtonu, może być jednak naszą szansą. Właśnie tego obawia się Ursula von der Leyen. Niemcy próbują wykorzystać siłę negocjacyjną swojego małego unijnego imperium, zanim wymknie im się z rąk.

To naprawdę zabawne, jak przy tej umowie o handlu z Mercosur wszystkie unijne „święte dogmaty” poszły w odstawkę. Europejskie markety skrupulatnie liczą ślad węglowy jabłek z Polski, ale ignorują koszty ekologiczne transportu wołowiny z Argentyny. W UE wprowadza się dyrektywę drzewną, która ma gwarantować odpowiednią dbałość o drzewa na działkach przedsiębiorstw, ale nikt nie przejmuje się faktem, że pod wypas bydła w Brazylii wycina się hektary dziewiczej puszczy amazońskiej.

Argentyna ma prawie 80% energii elektrycznej pochodzącej ze spalania paliw kopalnych, ale mimo to jej wołowina uchodzi za „ekologiczną”. Nawet jeśli jest naszpikowana antybiotykami i hormonami, nie ma to znaczenia – liczy się jedynie szansa na eksport niemieckiego przemysłu.

fot. europarl.europa.eu

Nie przegap najnowszych wiadomości

icon googleObserwuj nas w Google News

Komentarze  

-8 #1 Kol 2024-12-06 19:18
W uni europejskiej rzadzą Stany Zjednoczone a nie Niemcy,puknijcie się w puste łby
Cytować

Powiązane artykuły

X