Sklepiki szkolne – więcej owoców i warzyw?

sklepiki1Niedawno na SGGW w Warszawie odbyła się debata społeczna zorganizowana przez Fundację Banku Ochrony Środowiska (BOŚ) poświęcona projektowi nowej ustawy. Dotyczy ona wprowadzania wartościowych produktów spożywczych do placówek oświatowych, ale w gruncie rzeczy sednem problemu jest kształtowanie właściwych nawyków żywieniowych u młodych przedstawicieli społeczeństwa i zmniejszenie zapadalność na choroby cywilizacyjne w dorosłym wieku. Do najbardziej polecanych produktów należą owoce i warzywa. Niepokoi jednak fakt, że spożycie tych pierwszych w ostatnich latach znacząco spadło.

W dyskusji przewijał się wątek, że praktycznie rzecz biorąc żywienie dzieci w szkołach, przedszkolach i żłobkach wymyka się spod kontroli. Posiłki, produkty mogą być kontrolowane tylko na zawartość mikroorganizmów i obecność szkodliwych substancji, natomiast nie ma norm, które mogłyby wykluczyć wszystko, co jest zbyt słone, tłuste i rażąco nieprzydatne dla dzieci w danej grupie wiekowej.

sklepiki3Prowadząca spotkanie - Beata Jakoniuk-Wojcieszak z TVP Info, zaznaczyła, że debata jest konsekwencją działań Fundacji BOŚ „Sklepiki szkolne – reaktywacja” i rosnącą potrzebą uświadomienia skali i złożoności problemu odżywiania dzieci i młodzieży w szkołach. Prof. Marek Naruszewicz - kierownik Katedry Farmakognozji i Molekularnych Podstaw Fitoterapii Wydziału Farmaceutycznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego dosłownie i w przenośni bijąc na alarm, że Polska to kraj o najwyższym ryzyku zachorowania na choroby krążenia i dużej nadumieralności rodaków.
Agnieszka Miszczak-Płóciennik - Naczelnik Wydziału Finansowania Szkół i Projektów Unijnych z Departamentu Doradztwa Oświaty Rolniczej i Nauki MRiRW postulowała na przykład zapisać w ustawie, aby w dostawach do sklepików szkolnych 50% stanowiły owoce i warzywa, najlepiej miejscowe. Trzeba jednak pamiętać, że dzieci, zwłaszcza z rejonów mniej zamożnych, nie mogą pozwolić sobie na zakup owoców w sklepiku i bardziej zasadne  byłoby dostarczenie im posiłków. Ministerstwo Rolnictwa znając realia prowincjonalnych szkół prowadzi już własne akcje: "Owoce w szkole" czy "Dzień chleba", ale projekt wprowadzania pełnowartościowej żywności do sklepików na pewno będzie  popierany.

Marta Widz z Centrum Komunikacji Społecznej U. M. St. Warszawy opowiedziała się za wprowadzeniem zmian rewolucyjnych, czyli ustawowym wprowadzeniem żywności o dużych walorach odżywczych do sklepików szkolnych (bazując na doświadczeniach programu „Wiem, co jem” i modelach zagranicznych). W Tentino we Włoszech automaty sprzedają tylko owoce, sok, kanapki i batoniki zbożowe. Nie ma spełniania niezdrowych zachcianek i wszystkich życzeń. Mówiła także, że trudno będzie określić, które produkty uznać za najlepsze, a które wyeliminować z diety dzieci i może w ogóle warto zastanowić się nad zmianą organizacji żywienia w placówkach szkolnych.

Anna Bisz - kierownik działu „Warzywa i owoce w szkole” w Biurze Wspierania Konsumpcji w Agencji Rozwoju Rolnictwa omówiła  krótko unijne programy „Owoce w szkole” i „Szklanka mleka”, które wdrożono niedawno w placówkach oświatowych i potwierdziła, że konieczna jest zmiana organizacji konsumpcji.

Najważniejsze, a może i najtrudniejsze, będzie określenie, co może być zalecane dzieciom, a co im szkodzi. W przypadku owoców i warzyw nie ma wątpliwości, że należą do produktów najbardziej pożądanych w diecie.

sklepiki2

Nie przegap najnowszych wiadomości

icon googleObserwuj nas w Google News

Powiązane artykuły

X