Sadownicy karczują sady
Coraz więcej sadowników decyduje się na karczowanie starych sadów. Wbrew opinii o nadprodukcji dla wielu producentów jest to doskonały czas na wymianę nasadzeń. Swoje decyzje motywują dotacjami z nowego Programu Wieloletniego oraz niskimi cenami owoców. Synoptycy przepowiadają mroźną zimę, a zmarznięta ziemia utrudni rwanie, więc prace odbywają się w pośpiechu.
– Decyzja o karczowaniu starego sadu jest dziś koniecznością, szczególnie, jeśli w grę wchodzą odmiany niepopularne handlowo. W związku z obecnymi wymaganiami rynkowymi zmuszeni jesteśmy do wymiany nasadzeń – mówi w rozmowie z naszą redakcją Pan Dariusz Szlaga, sadownik z Michałowic.
Według naszego rozmówcy, argumentem przemawiającym za wymianą sadu jest nie tylko trudność w sprzedaży odmian niepopularnych, ale także niska cena jabłek. – Kiedy wszystkie odmiany można było sprzedać ze względu na chłonność rynku rosyjskiego, decyzja o wymianie dwudziesto-, a nawet trzydziestoletniego sadu była trudna z punktu widzenia ekonomiczności. Teraz natomiast możemy zrobić to bez wyrzutów sumienia – stwierdza Pan Dariusz. Zachęcają również dotacje z nowego PROW-u, za które można posadzić nowe drzewka.
Sadownik przestrzega jednak dosadzaniem drzew. – Brać należy pod uwagę jedynie zakładanie nowych sadów w miejsce wykarczowanych drzew. Zwiększenie powierzchni upraw nasili problem nadprodukcji – zaznacza rozmówca. Zdaniem Pana Dariusza najlepszym, choć trudnym w realizacji pomysłem, byłaby decyzja każdego sadownika o pomniejszeniu powierzchni sadów z złożonych z odmian trudnych w sprzedaży o 20 – 30 %. – Zdaje sobie sprawę, że wymagałoby to trudnej do osiągnięcia solidarności, ale według mnie to jedyny sposób na wyrównanie podaży i stabilizację cen – wyjaśnia sadownik.