Wbrew powszechnej opinii, to nie sadownik zarabia najwięcej na polskich jabłkach
Wśród konsumentów niemal od zawsze panuje opinia, iż sadownicy to grupa ludzi, która zarabia olbrzymie pieniądze, posiada nowe maszyny i traktory, a mimo to stale narzeka i protestuje na ulicach polskich miast. Wbrew temu, to nie sadownik zarabia najwięcej na polskich jabłkach! Cenę dyktują sklepy, a właściwie największe w Polsce sieci handlowe, do których mniejsze podmioty muszą się dostosować, aby uczestniczyć w konkurencji na tym rynku.
Jak działa ten model?
1. Sieć handlowa decyduje o chęci przeprowadzenia „promocji konsumenckiej”.
2. Sieć handlowa przedstawia warunki finansowe, po których chce kupić jabłka. Nie są przy tym brane pod uwagę koszty produkcji jabłka w danym roku, które mogą być różne, zależnie od wielu czynników (pogoda, koszty pracy, podatki, koszty transportu etc.).
3. Sieć handlowa organizuje „promocję konsumencką” ustalając przy tym dowolnie i wedle swojego uznania wysokość swojej marży.
Nasza organizacja od wielu lat naświetlała problem wykorzystywania sadowników przez monopolistyczne koncerny zarówno na rynku jabłek przemysłowych jak i deserowych. Ten proceder drastycznie nasilił się w tym roku zwłaszcza w handlu z sieciami, wbrew uwarunkowaniom rynkowym tzn. mniejszą podażą jabłek w kraju i za granicą. Grupy producenckie i firmy handlowe były i są bezradne w tzw. negocjacjach, ponieważ cena jest z góry narzucona przez sieć handlową i można się do niej dostosować, lub nie dostarczać produktu na takich warunkach.
Bezsilność tych podmiotów skutkowała tym, iż Związek Sadowników RP 24 września br. zorganizował pikietę przedstawicieli branży sadowniczej pod siedzibą Biedronki podczas której apelowaliśmy do Zarządu Grupy Jeronimo Martins o zmianę polityki handlowej firmy, a przede wszystkim o wzięcie pod uwagę naszych argumentów wynikających z kosztów produkcji sadowniczej.
Tego samego dnia nasza organizacja skierowała również pismo do Prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, w którym przedstawiliśmy praktyki stosowane od lat w handlu jabłkami z prośbą o podjęcie pilnej interwencji. Oczywiście to nie pierwsze takie pismo i postulat o wzięcie pod lupę tych nieuczciwych praktyk. Niemal w każdym roku naświetlaliśmy nadużycia w handlu owocami jagodowymi, jabłkami przemysłowymi i deserowymi. Dopiero rok 2020 przyniósł skutki naszych działań i Biedronka na podstawie kary UOKiK musi zapłacić ponad 720 mln zł, co jest największą grzywną wymierzoną wobec firmy w Polsce. Spółka Jeronimo Martins Polska stosowała nieuczciwy mechanizm arbitralnego zmniejszania kontrahentom wynagrodzenia za już zrealizowane dostawy. Co istotne, dodatkowe rabaty uzyskiwane od dostawców żywności nie miały przełożenia na niższe ceny produktów dla klientów sieci Biedronka - zaznacza prezes UOKiK Tomasz Chróstny.
Nadużycia o których mowa powyżej dotyczyły głównie dostawców owoców i warzyw, dlatego tym bardziej cieszy nas fakt, iż nasze roszczenia okazały się zasadnymi i potwierdzonymi przez odpowiednie organy w naszym kraju.
Niemniej jednak Związek Sadowników RP jest wciąż otwarty na konstruktywne rozmowy i rozwiązanie problemu w sposób jak najmniej dotkliwy dla wszystkich stron konfliktu. Musimy pamiętać, że wszyscy pracujemy na rzecz końcowego odbiorcy, jakim jest konsument. Jednakże to sadownik ponosi największe nakłady związane z produkcją i ryzyko wywołane zjawiskami atmosferycznymi, otrzymując w zamian najmniejsze wynagrodzenie. W naszym odczuciu właśnie te argumenty sieci handlowe powinny brać pod uwagę w negocjacjach cenowych.
Mając to na uwadze Związek Sadowników RP złożył wniosek do Funduszu Promocji Owoców i Warzyw na realizację kampanii PR mającej na celu wypracowanie schematu współpracy z sieciami handlowymi. Założeniem wniosku jest podjęcie współpracy z ekspertami z branży (sadownikami, grupami producenckimi i firmami handlowymi), radcami prawnymi, mediami i przedstawicielami supermarketów po to, aby każda ze stron miała możliwość przedstawienia swoich argumentów i uzasadnienia ich.
Mirosław Maliszewski
Prezes Związku Sadowników RP