Ach, te przymrozki
Do naszego kraju napłynęło zimne powietrze z północy. Wraz z nim pojawiły się nocne przymrozki. Od kilku dni branżowe media mówią tylko o tym, sadownicy prześcigają się w relacjach o wysokości spadków w ich lokalizacjach, wszyscy handlowcy załączyli tryb "ochrona i regeneracja" i opowiadają o swoich super preparatach. Człowiek jest istotną emocjonalną, udowodniono naukowo, że ludzie częściej podejmują decyzje kierując się emocjami niż racjonalnością. Na tym zbudowano cały marketing, branżę reklamową, PR oraz politykę. Sadownik też się zalicza do istot ludzkich, więc też nim rządzą emocje. Co właśnie widzimy.
Oczywiście nikt nie neguje niszczącej siły spadków temperatur. Przymrozki mogą zabrać prawie cały plon z drzew. Ostatnimi laty doświadczaliśmy właśnie tego. Jednak przy obecnej fazie fenologicznej (bardzo wczesny zielony pąk), przymrozek musiałby być naprawdę silny, aby zacząć wyrządzać straty ekonomiczne w sadach jabłoniowych. Jeśli nie ma -3 stopni, to straty nie będą miały znaczenia na obecnym etapie rozwoju wegetacyjnego. Lokalnie takie spadki mogły się zdarzyć, jednak w skali kraju takich temperatur nie notowaliśmy. Większość to były spadki -1 czy -2 stopnie, a więc sporo powyżej granicy strat. Poza tym należy brać pod uwagę również potencjał owocowania z jakim wchodziły w sezon nasze drzewa. Ten był i jest naprawdę spory. Naprawdę. Wystarczy krótka wycieczka po sadach i widać dobre bądź nawet bardzo dobre zapąkowanie. Większość sadów miała ograniczone plonowanie w ubiegłym sezonie, drzewa odpoczęły, zgromadziły zapasy i zawiązały dużą liczbę pąków na ten sezon. Oczywiście to dobrze. Będzie co przerzedzać a każdy wie, że dużo lepszy plon się otrzymuje po przerzedzaniu niż bez niego. No może nie każdy, choć każdy powinien to wiedzieć. Dla optymalnego zawiązania owoców wystarczy, aby 10% kwiatów wydało owoce. Nie 90 a 10%. Przy -3 stopniach poziom strat, przy zielonym pąku, wynosi około 10%.
Każdy sad jest inny, na innej glebie, inna historia zabiegów, więc i fazy wegetacyjne są inne (czyż nie będą wygrani ci, co bielili drzewa?). Jednak, jeśli temperatury naprawdę nie spadną poniżej -3, to wielkich strat, mających znaczenie gospodarcze nie będzie.
Cały ten zgiełk wokół przymrozków oraz "ratowania" drzew najwięcej przynosi sprzedawcom środków, które chronią przed przymrozkami. Podchodźmy do tych spadków temperatur na chłodno, bez emocji. Po pierwsze: jeśli nie mamy zraszaczy to niewiele możemy zrobić. Po drugie: ograniczenie potencjału jest wskazane, bo za nic nie uwierzę, że sadownicy masowo sięgną po środki regulowania owocowania. Nie dajmy się ponosić falom marketingowym, reagujmy spokojnie i racjonalnie. Nie ulegajmy emocjom a przede wszystkim, nie nakręcajmy wzajemnie tej spirali strachu o plon.
Komentarze
Ale poczyniłem pewne obserwacje i chce się nimi podzielić.
Cisza i spokój....przed mrozem i po...żadnego szału w sklepach,pryskania,latania itp
Albo ludzie znormalnieli i przestali dawać się wkręcać w podwójna moc alg albo nie mają pieniędzy..
potem przerzedzamy bo mamy za dużo, a potem i tak nie ma dobrej ceny bo wszyscy mają wystarczająco. ;)
Mam kolegę czeresniaka...jezdzi klamotem od 22...straty na dole ma po -28 zima.jestem ciekaw co teraz uratuje
O jabłonie się mało martwię ale czereśnia i śliwa to inna bajka.Zapowiadają mi minus 3 , czyli w pierwszym piętrze korony będzie prawdopodobnie minus cztery albo i niżej a wtedy straty będą na pewno.Wczoraj robiłem to co nie abstynent w takich sytuacjach robi... dziś herbatka i muzyka,co będzie to będzie.
Znajomy z regionu truskawkowego,mówił że nie tylko mają jak co roku robotę z okrywaniem plantacji ale ...muszą też pilnować aby ktoś nie zajumał włókniny ... takie czasy.