Amatorszczyzna
Jadę przez wieś, mijam sad sąsiada i widzę rzecz niespotykaną – sąsiad pryska. Musicie wiedzieć, że ten sąsiad ma sad od 30 lat, co roku coś tam dosadza, lecz nigdy nie miał nawet opryskiwacza ("po co to pryskać, skoro na skup nawet z grzybem biorą"). Jednak na ten sezon sąsiad nabył opryskiwacz. Fakt, jest to 30-letnia ślęza, lecz to już jest opryskiwacz. Nie spodziewałem się. Człowiek, który nie ma najmniejszej wiedzy o prowadzeniu sadu, nie ma pojęcia o pryskaniu a i tak wchodzi w sadownictwo coraz mocniej, inwestuje. Wróciłem do domu i wieczorem usiadłem do komputera, przeglądam sadowniczą grupę na Facebook'u i mem zrobiony przez kolegę (pozdrawiam Łukasza) o głupich pytaniach w internecie. Trochę hejtu na niego poleciało, kilka osób go poparło i zacząłem myśleć nad naszą branżą, nad ludźmi jacy produkują jabłka. Mem Łukasza nie był do końca trafny, można się do szczegółów czepiać, ale oddawał to, co większość z nas czuje: jest wśród nas masa amatorów. Nie jest źle, że ludzie prowadzący przydomowe sady czasem pytają o jakieś oczywistości. Oni są amatorami, oni mają do tego prawo. Źle jest wtedy, kiedy pytania o rzeczy podstawowe zadają sadownicy towarowi. Grupy i fora są od pytań, nic złego nie ma w wymianie myśli lub opinii. Jednak, jeśli od producentów sypią się pytania o warunki zastosowania podstawowych środków chemicznych, to coś jest nie tak. Mam wrażenie, że co raz więcej przypadkowych osób bierze się za "profesjonalną" produkcję jabłek. Czy ich produkcja jest dalej tak dochodowa, że kusi co raz to nowe osoby?
Nie ma nic złego w wymianie ludzi z branży, to naturalny i nawet pożądany (do pewnego stopnia) proces. Dobrze jest, jeśli napływa świeża krew, ludzie o odmiennym spojrzeniu niż obecnie dominujące, itd. Jednak wskazane jest, aby ludzie ci mieli choćby podstawową wiedzę z zakresu produkcji owoców. Może nie praktyczną, lecz choćby teoretyczną. Żeby rozumieli fizjologię drzew, mechanizm funkcjonowania agrofagów i choćby podstawy nawożenia. Na niektóre z tych pytań ciśnie się odpowiedź "odpuść sobie sadownictwo". Jeśli towarowy sadownik pyta o godziny zabiegu "od robaka" w aktualnej fazie fenologicznej, to nawet nie wiem, jak skomentować taki post. Chociaż chyba i tak jest lepszy od tego, który w sobotnie południe, przy sporym wietrze pryskał sad jabłoniowy! Tak, tacy też są. Nie są to pojedyncze osobniki. Jest ich sporo. Jak odpisać na pytanie o możliwość mieszania środka opartego na difenokonazolu z tym na kaptanie? Przecież to podręcznik. Widzę, że niektórym sadownikom puszczają nerwy i padają zgryźliwe komentarze pod takimi postami. Nie dziwie im się. Każdy ma prawo chcieć być sadownikiem, każdy ma prawo do nauki. Jednak od nauki to są książki i prasa fachowa.
Jacy producenci, taka i produkcja. Przypadkowa. Zbyt dużo jest w naszej branży przypadkowości. Boli mnie to, bo czasem sam chciałbym porozmawiać z innymi sadownikami na pewne produkcyjne tematy. Jednak nigdy nie wiem czy na zadane pytanie odpowiada profesjonalista czy też ten od mieszalności Score i Captanu. Nasza branża się rozwija, wymagania rosną i świadomość sadowników też powinna rosnąć. Dzisiejsze sady są inne niż te sadzone przez naszych ojców i dziadków. Sadzimy tysiące sztuk drzew na hektarze, zbieramy po kilkadziesiąt ton z hektara, żądamy owoców o idealnym rozmiarze i wybarwieniu. Taka produkcja wymaga wiedzy i umiejętności. Ile można stracić przez głupie błędy przekonali się ci, którzy w zeszłym sezonie przedobrzyli z giberelinami po przymrozkach i dziś z trudem znajdują kwiaty na swoich drzewach.
Tu nie ma miejsca na przypadek. Mój ojciec wspomina czasy, gdy będąc nastolatkiem, woził jabłka z sąsiadem na Śląsk. Wówczas mały parch nie stanowił problemu, ani obicie, ani ślady po zwójce, nawet małe oczko przechodziło. Czasy się zmieniły i najmniejszy parch dyskwalifikuje owoc, zwójka też i oczka również. Nie można opierać swojej produkcji na zadawaniu pytań na Facebook'u, bo nigdy nie wiadomo, czy odpowiedź uzyskamy albo czy uzyskana będzie poprawna. Przypadkowi ludzie prowadzą przypadkową produkcję. Przypadkiem może się udać
Komentarze
Chyba autor to młody zapaleniec z pod znaku ,,prow,, .
Chyba każdemu zdarzyło się wykonywać zabieg w mało odpowiednim terminie a co dziwnego w pytaniu o dawkowanie jak bez przerwy słychać w rozmowach między znajomymi że zawyżają zalecane dawkowanie, lepiej się zapytać niż być zdziwionym że preparat nie działa skoro sąsiedzi sypią podwójne dawki.
Bardzo wiele komentarzy i zapytań ludzie wrzucają żeby zrobić zamieszanie lub celowo rozpowszechniają fałszywe informacje.
Więcej luzu panowie zacznijmy od siebie.
Ważne by mieć swoja wizję i konsekwentnie realizować.
Nie oglądać się na większość bo tłum zawsze się myli.