Czy szybko wjedziemy do sadów?
Ostatnie dni są dość ciepłe, wprawdzie w bieżącym tygodniu możemy się spodziewać spadków temperatury nocą, jednak w ciągu dnia wyżowa pogoda zapewni nam dużo słońca i kilka kresek powyżej zera. Mamy dopiero koniec lutego a już możemy zaobserwować nabrzmiewanie pąków jabłoni. Ciepło jakie odczuwaliśmy ostatnio oraz jakie będzie nam towarzyszyło w nadchodzących dniach, będzie tylko przyspieszało proces wybudzania się roślin ze spoczynku. Nie jest to nic dobrego. Wybudzone rośliny są już wrażliwe na długie i głębokie spadki temperatur, może dochodzić do ich uszkodzeń. Jednak nie tylko u nas wiosna zaczyna się niespodziewanie wcześniej. Podobną sytuację przewidują w USA.
Uniwersytet Rutgers wydał już zalecenia odnośnie wczesnowiosennych opryskiwań sadów. Warto czasem zerkać na inne kraje i ich metody ochrony, by nauczyć się czegoś nowego. Podobnie jak u nas, Amerykanie zalecają wczesnowiosenne opryski olejami. Jednak proponują aby ten zabieg wykonywać wielokrotnie a nie jednokrotnie. Na początku, na jeszcze śpiące pąki, proponują stężenie 2%, potem 1%, następnie nawet 0,5% przed różowym pąkiem. Uniwersytet Rutgers nie rekomenduje dodawania środków ochrony roślin do oleju, chyba że mamy utrudniony do niego dostęp, wówczas sugeruje dodanie insektycydu i zmniejszenie dawki preparatu olejowego. Pewnym problemem z wielokrotnym używaniem oleju może być jego fitotoksyczność w sytuacji zbyt krótkich odstępów od zabiegów kaptanem czy preparatami siarkowymi, choć to zależy już od układu pogody w sezonie. Oczywiście standardowo przy oleju polecają oni wysokie dawki cieczy roboczej i tutaj uwaga, Uniwersytet Rutgersa sugeruje wykorzystanie 300 galonów na akr, czyli 2839 litrów na hektar! Taka ilość cieczy powinna wystarczyć na bardzo dokładne pokrycie nawet półkarłowych drzew z bardzo dużą ilością spękań kory i zakamarków. Wielokrotne aplikacje ze spadającym stężeniem są też sposobem na likwidację budzących się z jaj mszyc a nie tylko przędziorków, poza tym zwalczają również inne szkodniki zimujące na drzewie.
W przypadku jabłoni rekomenduje się również wykonanie zabiegu mocznikiem na leżące pod drzewami liście, dzięki czemu przyspieszy się ich rozkład. Zabieg ten znamy, choć raczej u nas stosujemy aplikacje jesienne, które dają gwarancję lepszego pokrycia. Alternatywą dla mocznika jest rozdrabnianie liści kosiarką bijakową, co u nas też się często stosuje. Generalnie również w USA dostrzegają, że ten sezon może rozpocząć się wcześniej niż zwykle i należy już myśleć o pierwszych zabiegach w sadach.
Na koniec dodam, że Amerykanie często stosują też zabiegi cieczą kalifornijską przed ruszeniem wegetacji, zabiegi takie pozwalają na kontrolę raka oraz mączniaka. Natomiast zbyt krótkie odstępy między zastosowaniem cieczy a preparatów olejowych mogą skutkować bardzo wysoką fitotoksycznością jeśli pojawiłaby się zielona tkanka, toteż stosowanie cieczy należy zakończyć na wiele dni przed planowanym zabiegiem olejowym. W sytuacji gdy wszyscy wokół narzekają na dostępność i cenę insektycydów, to wielokrotne aplikacje olejem parafinowym mogą być naprawdę dość rozsądnym pomysłem na ograniczenie szkodników w sadach.
Komentarze
Autor dopiero rozkminia czy pryskać swój woda czy w Stanach cieczą bo sponsor wyjego nie chce dołożyć do jego wypocin
Jabłko drogie
My zarobiliśmy to i wszyscy pozostali tez muszą