
Kwieciak jabłkowiec – wielki powrót małego szkodnika
Od ponad dekady zabiegi przeciwko kwieciakowi jabłkowcowi przestały interesować większość sadowników. Wiele lat temu był to standardowy, wczesnowiosenny zabieg: miedź przeciwko parchowi + pyretroid przeciwko kwieciakowi. Z czasem jednak presja tego szkodnika zmalała do tego stopnia, że stosowanie oprysków straciło uzasadnienie. Zresztą nie tylko w Polsce – również w Europie Zachodniej zaprzestano zwalczania tego szkodnika.
To właśnie tam najpierw doszło do jego wielkiego powrotu. Od kilku sezonów chrząszcz ten stał się prawdziwą plagą – masowo powrócił do sadów. Wrócił także do Polski, początkowo punktowo – tu i ówdzie pojawił się rok czy dwa lata temu. Miejscowo jednak występował z dużym nasileniem. W tym sezonie takich ognisk jest już prawdopodobnie coraz więcej, bo z różnych stron dochodzą sygnały o jego rozprzestrzenianiu się w kwaterach jabłoni.
Zwalczany wczesną wiosną według standardów sprzed dekady był eliminowany jednym, tanim zabiegiem. W chwili kwitnienia lub tuż po (jak obecnie) nikt nie sięga po takie preparaty – ryzyko wyrządzenia szkód jest zbyt duże. Dodatkowo, obecnie mamy już do czynienia ze wszystkimi jego stadami rozwojowymi, więc jeden zabieg nie wystarczy.
Jak to się stało, że kwieciak powrócił z taką siłą – najpierw na Zachodzie, a teraz u nas? Od wielu lat produkcja środków ochrony roślin zmierza w kierunku specjalizacji – tworzy się preparaty celowane na konkretne gatunki lub ich grupy. Kiedyś jednym środkiem zwalczano większość szkodników: mszyce ginęły przy okazji zwalczania zwójek czy owocówki, owocnica również, a kwieciak, jeśli przetrwał „armagedon” po pyretroidach stosowanych wczesną wiosną, należał do wyjątków.
Odeszliśmy od takich preparatów, ponieważ wraz ze szkodnikami ginęły też owady pożyteczne. Pyretroidy zabijają wszystkie żywe organizmy – są tanie i skuteczne, ale wiosną powodowały prawdziwe spustoszenie w faunie. Także proste insektycydy oparte na acetamiprydzie eliminowały szerokie spektrum szkodników, lecz nie pozostawały obojętne wobec innych gatunków.
Postawiliśmy na precyzyjne zwalczanie kluczowych szkodników, a takie kwieciaki powolutku odbudowywały swoje populacje, które dziś ujawniają się w naszych sadach. To nie jest szczególnie groźny szkodnik, jego zwalczanie nie stanowi dużego wyzwania – mamy trudniejszych przeciwników. Także jego szkodliwość nie należy do największych. Jednak pojawienie się znacznej populacji może dać się we znaki i wymagać dokładniejszej kontroli oraz skutecznego zwalczenia.
Jeśli sięgną Państwo po acetamipryd, warto wcześniej sprawdzić aktualne wartości dopuszczalnych pozostałości na ten sezon, by uniknąć nieprzyjemnych niespodzianek.
No i pojawia się dylemat: czy wczesną wiosną stosować „wszystkobójcze” pyretroidy, czy ryzykować rozwój kwieciaka i późniejsze kilkuetapowe zwalczanie mniej obojętnym dla fauny acetamiprydem?
Witamy w Zielonym Ładzie!