Znów popada
Aura nam utrudnia kwitnienie. Wiatry a przede wszystkim deszcze nie sprzyjają samemu procesowi kwitnienia, ale też niosą ryzyko zakażeń chorobami grzybowymi. Oczywiście podstawową chorobą jest szara pleśń, która atakuje kwiaty w czasie deszczowej aury, ale też inne grzyby – jak Fusarium – atakują szczególnie te odmiany, u których wnętrze owocu nigdy nie zostaje całkowicie zamknięte (Red Delicious).
Te dwie choroby mają duże znaczenie dla przechowalnictwa owoców i ich dalekich wysyłek. Choroba może objawić się tuż przed zbiorem, w trakcie przechowywania albo wręcz podczas transportu. Są to choroby powszechne i najczęściej atakują znaczną część owoców w sadzie, jeśli tylko warunki im sprzyjają. Mają więc duże znaczenie gospodarcze.
Jeśli naprawdę poważnie myślimy o wysyłkach owoców na dalekie rynki lub bardzo długim przechowywaniu, to do ochrony przed tymi chorobami należy podejść dość poważnie, szczególnie w takim sezonie jak ten. Szara pleśń już latem może się objawiać na owocach w postaci zgnilizn przykielichowych. Jeśli takowe zauważymy w swoich sadach, to oznacza, że trzeba się będzie mocniej przyłożyć do ochrony przedzbiorczej a także postarać się o eliminację owoców porażonych jeszcze przed zbiorem. Podczas ręcznej korekty warto pamiętać, że w pierwszej kolejności właśnie takie owoce usuwamy. Nie wiemy jaka będzie pogoda w dalszej części sezonu, ale istnieje ryzyko, że będzie często padało i choroby przechowalnicze będą problemem. W ubiegłym sezonie padało w czerwcu a potem w trakcie zbiorów i stopień porażenia owoców przez takie choroby jaka szara pleśń czy gorzka zgnilizna jest olbrzymi. Często sadownicy lekceważą te choroby, lecz jeśli ktoś naprawdę chce wysyłać jabłka w świat, to powinien pomyśleć o intensyfikacji działań, mających na celu redukcję do minimum ewentualnych reklamacji a reklamacje z powodu chorób należą do tych najczęściej występujących.
Naprawdę nie jest tak, że jeden zabieg przed zbiorami zniweluje ryzyko gnicia owoców w chłodni czy w drodze na Tajwan. Sprzedaż owoców na dalekie rynki daje szansę na godziwy zarobek, lecz ich produkcja to proces ciągły i systematyczny. Niestety pogoda nam nie sprzyja, więc tym bardziej musimy przyłożyć się do ochrony. Nie piszę tego, aby namawiać do zwiększania wydatkowanych kwot w sklepach ogrodniczych, jeśli naprawdę ktoś nie wierzy w możliwość późniejszego zwrotu poniesionych nakładów, to niech aż tyle nie pryska. Jednak, jeśli chcemy zarobić na sprzedaży owoców do np.: Wietnamu, to trzeba do ochrony się przyłożyć i głębiej sięgnąć do kieszeni. Oszczędność w takim sezonie się zemszczą.
Komentarze
A poza tym ruskie,rumuny i Białorusy kupią wszystko.zielone pod spód czerwone na górę i Coco Jumbo i do przodu.hej