Nawożenie w czasie suszy
Ze wszystkich stron napływają ostrzeżenia meteorologów, że podobnie jak w latach poprzednich, w obecnym sezonie zmagać się będziemy z suszą. Niektórzy prognozują, że w tym roku spadek wilgotności osiągnie nawet większą skalę niż obserwowano to wcześniej. Jak będzie naprawdę, to okaże się już niebawem. Faktem jest jednak, że po okresie przymrozków, problemem, któremu muszą obecnie stawić czoła rośliny jest brak opadów i niskie uwilgotnienie gleby. Czy susza obliguje nas do zmiany podejścia do wiosennego nawożenia? Jak powinniśmy nawozić sady w obliczu niedoborów wody?
W praktyce sadowniczej ustala się pewien porządek zabiegów; następstwo, według którego są one standardowo wykonywane w określonych fazach rozwoju roślin. Nie należy jednak popadać w rutynę – podstawową okolicznością decydującą o zasadności przeprowadzenia poszczególnych zabiegów jest pogoda. Tyczy się to również nawożenia doglebowego.
Uwilgotnienie gleby to obecnie najważniejszy czynnik decydujący o wykorzystaniu nawozów stosowanych posypowo. W przypadku braku opadów, nawozy nie ulegną rozpuszczeniu ani nie zostaną przemieszczone w głąb gleby, w pobliże strefy korzeniowej, skąd mogłyby zostać przez rośliny pobrane wraz z wodą. Nawet w przypadku wysiewu nawozu na glebę wilgotną, zabieg będzie efektywny dopiero po opadach deszczu, które przetransportują składniki pokarmowe. Na deszcze się jednak nie zanosi, a przecież celem racjonalnego nawożenia jest dostarczanie roślinom składników mineralnych w ilościach dostosowanych do potrzeb na aktualnych fazach rozwoju. A jutro będzie futro – jak mawia popularne powiedzenie. Dlatego wielu sadowników poniechało zaplanowanych zabiegów nawozami stałymi.
Alternatywą jest stosowanie nawozów w formie płynnej. Oczywiście nie dorównają one skutecznością nawożeniu posypowemu, lecz w przypadku zagrożenia wystąpieniem objawów braków składników u roślin – stanowią wręcz konieczność. Fertygacja jest niestety wyzwaniem dla gospodarstw nie posiadających technicznych możliwości założenia instalacji nawodnieniowej.
Objawy niedoborów azotu ujawniają się jako pierwsze, często maskując deficyty innych składników. Powszechnie zaleca się roztwór saletrzano – mocznikowy (RSM), który zaaplikować można belką herbicydową wraz z obfitą ilością wody. Jego zaletą (czy może w obecnych warunkach wadą?) jest zawartość wszystkich trzech form azotu – amonowej, saletrzanej oraz amidowej. O ile skuteczność stosowania RSMu w sadach na późniejszych etapach wegetacji nie pozostawia wątpliwości, to obecnie istnieje duże ryzyko strat azotu. Wynika to z faktu, że do efektywnego pobierania azotu w formie saletrzanej niezbędna jest intensywna praca systemu korzeniowego oraz transpiracja, którą umożliwia dopiero wykształcenie liści. Forma ta jest w glebie ruchliwa, gdyż nie ulega sorpcji (tak jak jon amonowy), lecz szybko ulega wypłukaniu. A przecież drzewa pestkowe, jak śliwy, wiśnie, czereśnie czy brzoskwinie, najpierw kwitną, potem rozwijają liście…
Po azotach, w formie płynnej można również podać nawozy fosforowe.
Podstawą jest precyzyjne dawkowanie nawozów, używanie ich w odniesieniu do potrzeb roślin oraz zasobności gleby, poprzedzone rozważną analizą dostępności składników pokarmowych dostarczanych na danym etapie, jak również branie pod uwagę możliwości wykorzystania przez rośliny zalegających składników już po ustąpieniu czynnika stresowego. Pamiętajmy, że w warunkach skrajnej suszy to nie wzrost plonu ma być postawą podejmowanych działań, lecz minimalizowanie strat.
Na zakończenie, zakładając, że warunki uwilgotnienia gleb w następnych latach będą tylko gorsze, przypominamy o znaczeniu długofalowego działania na korzyść gleby – regulacji odczynu, zbilansowania nawożenia mineralnego oraz poprawiania jej pojemności wodnej poprzez wzbogacanie w materię organiczną, ściółkowanie, stosowanie nawozów naturalnych. Związki humusowe mają tak skomplikowaną budowę chemiczną, że na narysowanie wzoru niektórych z nich brakłoby kartki. To właśnie tym rozbudowanym cząsteczkom próchnica zawdzięcza swoją nieprzeciętną zdolność do akumulowania wody.