Chroń swoje sady przed gradobiciem już teraz

 

Praktycznie każdego roku producenci owoców zmagają się z występującymi lokalnie burzami gradowymi. Są to zjawiska o charakterze  lokalnym, nagłe i bardzo trudne do przewidzenia. Istnieją co prawda regiony, w których gradobicia występują częściej niż w innych, trudno jest jednak sformułować tutaj jakąś regułę – zagrożony jest cały obszar kraju.

Sezon, w którym występują gradobicia zaczyna się już w kwietniu i trwa aż do zbiorów jabłek – obejmuje zatem kluczowy czas dla wytworzenia plonu o zadowalającej jakości i może poważnie rzutować na zysk z plantacji. Ryzyka strat powodowanych przez grad nie należy bagatelizować, tym bardziej, że w związku z ociepleniem klimatu, częstotliwość występowania gwałtownych zjawisk pogodowych wyraźnie się nasila. Jakie straty mogą spowodować gradobicia? Czy można zawczasu przygotować się na to zagrożenie?

Wielkość strat zależna jest od czasu trwania burzy gradowej, jej intensywności, wielkości gradzin oraz ich kształtu. Co do zasady, łagodniejsze dla roślin uprawnych są formy owalne, o bardziej opływowym kształcie. Z kolei gradziny kanciaste, o ostrych brzegach, uszkadzają tkanki roślinne głębiej. Rany obserwuje się czasami tylko z jednej strony linii drzew (z kierunku nawałnicy). Przy intensywniejszych gradobiciach potrafią objąć swoim zasięgiem całą koronę.

Uszkodzenia mechaniczne organów roślin – liści, młodszych i starszych pędów, a także owoców to kłopotliwe, choć nie jedyne negatywne skutki gradobicia. Mogą być one przyczyną skutków długofalowych – poważnych chorób roślin. Jeżeli je zaniedbamy, mogą rozciągnąć się na kilka następnych sezonów bądź nawet uśmiercić roślinę. Musimy mieć świadomość, że otwarte uszkodzenia stają się wrotami dla patogenów grzybowych oraz bakteryjnych, atakujących zarówno owoce, jak i pędy. Są one sprawcami chorób takich jak: rak drzew owocowych, zgorzele kory, gorzka zgnilizna jabłek czy brunatna zgnilizna owoców drzew ziarnkowych.

Skuteczną metodą zabezpieczania sadów przed opadami gradu są siatki przeciwgradowe. Rozpościera się je ponad koronami drzew, aby stanowiły barierę dla ziaren lodu. Rozwiązanie to cieszy się jednak małą popularnością. Cała konstrukcja stanowi duży wydatek, nigdy natomiast nie można być pewnym co do jej zwrotu – być może w danym sezonie burz gradowych wcale nie będzie? Nie każdy może sobie pozwolić na pokrycie kosztów sieci przeciwgradowych, nie wszyscy chcą wikłać się w kredyty, dlatego często montuje się je etapami – po 1-2 ha rocznie. Pozostała część sadu pozostaje odsłonięta. Montaż całej instalacji, drewnianych czy betonowych słupów, zakotwiczenie ich w ziemi, to wydatek rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych na hektar. Konstrukcja musi być solidna, nie może poddać się działaniu silnych wiatrów, które często towarzyszą burzom gradowym. Pytanie brzmi, po jakim czasie taka inwestycja się zwróci (jeśli w ogóle)? Sieci przeciwgradowe są częściej spotykane na zachodzie, jednak okrywa się nimi głównie plantacje odmian klubowych.

Ubezpieczenia to bardzo kłopotliwy temat. Ich oferta wciąż nie została dopracowana, a rolnicy często skarżą się, że firmy ubezpieczeniowe windują zbyt wysokie stawki – tym wyższe, im częściej na danym obszarze występowały gradobicia w latach ubiegłych. Nie wszyscy sadownicy godzą się zatem ponosić w ciemno ten wydatek, nie każdego zresztą ubezpieczalnia chce objąć swoją ofertą.

Jak można zatem efektywnie zabezpieczyć uprawę przed szkodami wywołanymi przez gradobicie? Należy zminimalizować negatywne skutki gradu, zarówno przed jego wystąpieniem, jak i po.

Należy dbać o prawidłową kondycję roślin. Drzewa dobrze odżywione, zaopatrzone we wszystkie niezbędne makro- i mikropierwiastki, są mniej podatne na negatywne skutki wszelkich stresów, jak również łatwiej regenerują uszkodzenia. Gotowym i sprawdzonym rozwiązaniem jest produkt Shigeki, zawierający skoncentrowany ekstrakt z alg morskich Ascophyllum nodosum oraz mikroelementy.

Wykazuje on działanie stymulujące względem metabolizmu roślin, wzmaga ich odporność na stresy abiotyczne (wysokie temperatury, susze, mrozy, gradobicia, ewentualne uszkodzenia wywołane zabiegami ochrony upraw). Pobudzając rozwój systemu korzeniowego, przyczynia się do lepszego zaopatrzenia roślin w wodę oraz składniki pokarmowe. Zwiększa plon i poprawia jego jakość.

Produkt Shigeki zawiera obfitujący w fitohormony ekstrakt z alg morskich Ascophyllum nodosum. Zawarte w nim cytokininy, gibereliny, auksyny oraz naturalne cząsteczki organiczne, w tym betainy, mannitol, polisacharydy i aminokwasy, wzmacniają uprawy. Shigeki zapewnia miejscowy wzrost poziomu hormonów, co stymuluje metabolizm roślin i pobieranie składników odżywczych. Preparat niweluje negatywne skutki stresu i pozwala roślinie skupić się na budowaniu plonu. Z kolei szeroki wachlarz mikroelementów (boru, molibdenu, miedzi, żelaza, manganu oraz cynku), zaaplikowany w przystępnej dla roślin formie (bez balastu makropierwiastków), wspomaga zdrowotność i odporność roślin oraz intensyfikuje wzrost.

Biostymulator Shigeki zaleca się stosować na 2–5 dni przed spodziewaną sytuacją stresową, choć można go aplikować w różnych fazach rozwojowych, celem podniesienia kondycji roślin. Optymalny termin stosowania preparatu jest szeroki – w uprawach drzew owocowych i roślin jagodowych zaczyna się on od okresu przed kwitnieniem, trwa aż do fazy początku wybarwiania owoców.  Metodą aplikacji jest oprysk. Zalecana ilość wody to 200-1000 l/ha, w zależności od gatunku i użytego sprzętu, zgodnie z zaleceniem dla danej uprawy. Dawka preparatu  do jednorazowego zastosowania wynosi 1,5–2 l/ha. W sezonie możemy wykonać do 4 zabiegów, a odstęp między nimi powinien wynosić 10-14 dni.

Preparat Shigeki można używać do mieszanin zbiornikowych, jednak przed zastosowaniem nowych, nie sprawdzonych wcześniej mieszanin – zwłaszcza z udziałem kilku składników – zaleca się przeprowadzić test na małym obszarze. W przypadku stosowania preparatu Shigeki w mieszaninie ze środkami ochrony roślin lub nawozami dolistnymi, należy przestrzegać wszystkich uwag i zaleceń, jakie obowiązują dla środków ochrony roślin i nawozów, z którymi stosuje się preparat.

Niezwykle istotne jest także zabezpieczenie ran po gradobiciu, jeżeli już do niego dojdzie. Należy zapobiec rozwojowi patogenów wewnątrz tkanek. Doskonałym rozwiązaniem jest Topsin M 500 SC, wykazujący wszechstronne działanie zapobiegawcze i interwencyjne. Charakteryzuje się silnym działaniem oraz wysoką skutecznością przy zwalczaniu chorób kory – zgorzeli, raka drzew owocowych i innych. Działa systemicznie, co jest niezwykle istotne z uwagi na rozsiany charakter uszkodzeń. O ile to możliwe, zabieg preparatem Topsin M 500 SC powinno się wykonać do 24 h od wystąpienia uszkodzeń. Ponieważ środek ten  można stosować 1 raz w sezonie, jeżeli zajdzie taka potrzeba, po 7-10 dniach można wykonać zabieg fungicydem z inną substancją aktywną.

Nie przegap najnowszych wiadomości

icon googleObserwuj nas w Google News

Komentarze  

-3 #4 Alek 2020-04-29 18:18
Ja nie bardzo chcę się pogodzić z faktem, że jeżeli wykładam dodatkowe duże pieniądze, za produkt końcowy dostaję tyle samo co ktoś kto nie wyłożył nic, ale miał szczęście i grad go ominął. Ale zgadzam się że tyle samo jest warte więcej niż nic.
Cytować
+1 #3 Guest 2020-04-29 16:25
Alek rozjaśnie Ci się w głowie bo głupoty piszesz.
Rok 2016 kwatera Ligola i Lobo grad padał cztery
razy średnio co tydzień przez cały lipiec.
Do rwania nie przetrwało ani jedno jabłko
były tak stłuczone że po mimo pryskania rozrastające
się blizny pękały i jabłka gniły.
W 2017 kwatera praktycznie nie kwitła a 15% drzewek
wypadło.Teraz policz koszty.e
Cytować
+3 #2 Chochlik 2020-04-29 05:50
Cytuję Alek:
Problem polega moim zdaniem na tym, że nikt nie zechce zapłacić więcej za jabłka spod osłony w stosunku do jabłek nie chronionych które gradobicie ominie a których będzie większość. Sytuacja może wyglądać zupełnie inaczej gdyby większa część sadów rejonie np. Grójca została zniszczona przez gradobicie, ale jest to wariant mało prawdopodobny. W związku z tym nie bardzo widzę możliwość zwrotu kosztów takiej, jak zresztą zaznaczono w tekście, drogiej instalacji. A może w moim myśleniu tkwi jakiś błąd ?


nie patrz na cudze jabłka tylko na swoje:

- wyobraź sobie że twoje jabłka są zbite gradem i dostajesz za nie 0,50 żł/kg - przemysł

- a teraz druga sytuacja masz jabłka nie zbite gradem i otrzymujesz 1,50 zł/kg - deser 1 klasa,

- twoja produkcja to 50 ton/ha czyli różnica to 50.000 zł/ha

- i dopiero teraz rozpatruj swój przychód i koszt instalacji ochrony przeciw gradowej lub ew. ubezpieczenie,
Cytować
-1 #1 Alek 2020-04-28 22:10
Problem polega moim zdaniem na tym, że nikt nie zechce zapłacić więcej za jabłka spod osłony w stosunku do jabłek nie chronionych które gradobicie ominie a których będzie większość. Sytuacja może wyglądać zupełnie inaczej gdyby większa część sadów rejonie np. Grójca została zniszczona przez gradobicie, ale jest to wariant mało prawdopodobny. W związku z tym nie bardzo widzę możliwość zwrotu kosztów takiej, jak zresztą zaznaczono w tekście, drogiej instalacji. A może w moim myśleniu tkwi jakiś błąd ?
Cytować

Powiązane artykuły

Sadownicy polują

X