Nowa Zelandia: Niepewna przyszłość branży owocowej
Producent owoców z Nowej Zelandii twierdzi, że z powodu problemów na rynku owoców, w związku z epidemią koronawirusa, w jego sadzie prawdopodobnie zgnije na drzewach 12 milionów jabłek.
Kryzys uderza w nowozelandzkich sadowników w najbardziej pracowitym okresie roku, czyli podczas zbiorów. Nowozelandczykom brakuje rąk do pracy, ponieważ niektórzy pracownicy ze względu na sytuację z epidemią koronawirusa, zdecydowali się wrócić do domu. Jednak najbardziej dotkliwy jest brak wykwalifikowanych pracowników: kierowców wózków widłowych, ciągników i operatorów linii sortujących. Niestety niedobór siły roboczej nie dotyczy tylko Nowej Zelandii, ale jest problemem międzynarodowym...
Dyrektor Yummy Apples – Paul Paynter mówi o rekordowej sprzedaży dwa tygodnie temu, ale jak zaznacza teraz sprzedaż znacznie spadła i jest nieco poniżej normy. Paynter w swoim gospodarstwie przewiduje zmniejszenie zbiorów o 10%, czyli około 1,7 miliona kg, ze względu na niewystarczającą liczbę pracowników.
– Nasze zbiory w tym roku są o 10% większe niż zwykle, a sprzedaż jest obecnie o 20% niższa – stwierdził.
Nowozelandczycy mają również problem z eksportem, ponieważ wiele rynków zostało zamknietych.
Źródło: Newstalk ZB
Komentarze
Trzeba tylko zwiększyć nasadzenia,wydajność z ha i obniżyć koszty jednostkowe by zmieścić się z zyskiem e 30 gr za deser i w 8 gr za przemysłowe...
Bułka z masłem..Polacy to potrafią...a wy????