Komu zależy na dyskredytacji polskich owoców?
Gdy dwa lata temu pisałem, że budowanie niechęci do produkcji rolnej, poprzez ukazywanie jej rzekomego negatywnego oblicza przez opryski i szkodliwość dla przyrody, to na tym portalu i na Facebooku pojawiały się głosy krytyczne, mówiono o przesadzie. Teraz pokażę Państwu jak wygląda taka wojna w praktyce, na konkretnym przykładzie działalności konkretnych ludzi, którzy ostatnio skupili się na pastwieniu się nad polskimi sadownikami. Na portalu "X" (dawny Twitter) trafiłem na poniższy wpis:
Oczywiście serduszko w zdjęciu profilowym, które ma wyrażać symaptię do dużej partii. Taki myk bardzo uwiarygadnia profil w oczach czytelników, podobnie jak opis w profilu i podawanie dalej postów zbieżnych z linią danej partii. Od dawna twierdzę, że w Polsce nie ma rzeczywistych partii politycznych, są tylko kościoły wiernych TVN lub wiernych TV Republik, a to tylko ułatwia sprawę. Profil ten podaje informacje o złych pestycydach w truskawkach od rolnika. Żadnych konkretów, żadnych badań, nic więcej. Do tego kupione w centrum Warszawy, a więc ten zły rolnik narażał mieszkańców nowoczesnej, europejskiej stolicy, matecznika partii z serduszkiem na jedzenie truskawek "zanieczyszczonych" opryskami! Dopiero w komentarzach dowiadujemy się, że autorka wpisu oparła się o artykuł na portalu wp.pl, tutaj linkuję tego gniota:
https://wiadomosci.wp.pl/pestycydy-w-truskawkach-od-rolnika-i-z-bazaru-zaskakujace-wyniki-kontroli-7038433624423200a
Artykuł to paszkwil na polskie truskawki, oparty na raporcie Fundacji Pro-Test. W artykule mamy ogrom informacji o pozostałościach środków ochrony roślin w badanych truskawkach, mamy kolejno wymienione, trudne nazwy, które nic nie mówią nieprofesjonalnemu czytelnikowi, natomiast mają budzić przerażenie. Tak naprawdę w tym artykule nic nie mamy, oprócz tego, że jakaś fundacja zrobiła badania, a w badaniach wyszły pozostałości. Żadnych wniosków, żadnych komentarzy fachowców do raportu i dziwnych, niepopartych żadnymi statystykami opini z tego raportu, jak na przykład: Według powszechnej opinii powtarzanej od lat, najlepsze i wolne od pozostałości pestycydów są właśnie takie truskawki – wprost od rolnika. Najlepiej z jego małej uprawy. Zresztą sami rolnicy często zapewniają kupujących, że ich truskawki są bez pestycydów.
Kto? Gdzie i kiedy wygłaszał takie slogany? Który rolnik powiedział, że nie pryskał swoich truskawek? Takich danych w tym raporcie nie zobaczymy. W zasadzie słowo "raport" tutaj nie powinno paść, bo to po prostu nieprofesjonalny artykuł na bazie jakichś badań. No właśnie, a propos badań, ze strony tej fundacji, możemy sobie pobrać to porównanie truskawek z bazarku, Lidla i Biedronki, bo takie były źródła próbek do badań i raportu. Gdyby dziennikarze wp.pl byli rzetelni, to by zerknęli do tego raportu i sprawdzili, że wartości pozostałości pestycydów są dużo poniżej norm. Często to są wartości niższe nawet niż normy dla dzieci. Choć w raporcie padają słowa: Grupami najbardziej narażonymi na działanie pestycydów są dzieci, kobiety w ciąży oraz karmiące, a także osoby starsze. Kontakt z pestycydami jest szczególnie niebezpieczny podczas życia płodowego, na przykład poprzez dietę matki. Jak na ironię, truskawki to jedne z pierwszych owoców podawanych niemowlętom już od szóstego miesiąca życia. Tymczasem z badań wynika, że są też jednymi z bardziej zanieczyszczonych owoców.
Ten raport to naprawdę słabo napisane przemyślenia nieprofesjonalistów na temat owoców i roli pestycydów w ich produkcji. Nawet nie wiemy w jakim laboratorium były przeprowadzone te badania, chyba, że wykupimy sobie dostęp do tego raportu za 119 złotych rocznie, wówczas będziemy wiedzieli więcej. Chyba właśnie to taka strategia marketingowa, aby trochę postraszyć konsumentów, aby ci kupili ten rzekomy raport, chcąc dowiedzieć się więcej o swoich zakupach. No właśnie, strategia marketingowa, bo musicie Państwo wiedzieć, że założycielka tej Fundacji Pro-Test – Pani Joanna Agnieszka Wosińska – napisała książki o odżywianiu i świadomych zakupach (jeśli tak rzetelne jak te pseudoraporty, to lepiej na ich podstawie diety sobie nie zestawiać). Do tego prezes tej funacji – Pan Koluch – to ekspert żywieniowy, promowany przez stację telewizyjną, nie zgadniecie Państwo jaką: TVN. Serduszko w zdjęciu profilowym, "eksperci" z TVN, bazarek w centrum Warszawy – konkretny przekaz, dla konkretnego odbiorcy, z konkretną tezą: owoce od polskiego rolnika są niebezpieczne.
Komentarze
Ciągle możesz go kupić w sklepach, oczywiście bez faktury, spod lady.
Polska Meksyk Europy.
Dlatego ja mam swoje kilka rządków, bo to co czasem widzę to mnie szokuje. Sypią saletrę przed zbiorem, a druga osoba omiata liście żeby nie poparzyło. Szok. Azotany są przyczyną raka. Tylko to będzie widać później.
Dursban dawno wycofany więc jak mógł kupić w tamtym roku?
Pan tego nie widzi?
Czyli nie wiesz czy zastosowała ten preparat ale insynuujesz nielegalne zastosowanie. Poza tym pokazujesz brak wiedzy, twierdząc, że to implikuje powstanie pozostałości. Oskarżenia o powszechne stosowanie nielegalnych środków oraz i braki w karencji, bez żadnych danych na ten temat, to już absurd. Są na to jakieś badania? Czy tylko własne wnioski, wyciągnięte bezpodstawnie, jak ten pierwszy?
karencji, stosuje ŚOR nie wiadomego pochodzenia, nie możemy się dziwić, że potem wychodzą pozostałości. Cierpią na tym pozostali sadownicy, którzy przestrzegają zasad.
Najważniejsze, że wszyscy posiadają integrowaną produkcję.