Polskie jabłka wrócą do Rosji?

Media bombardują nas wiadomościami o negocjacjach, jakie prezydent USA – Donald Trump – ma prowadzić z prezydentem Rosji – Władimirem Putinem. Oczywiście przedmiotem rozmów jest kwestia ukraińska, a pewnie i szerszy kontekst, czyli pozycja Moskwy na arenie światowej.

Jednocześnie mamy więc kolejne sankcje na Rosję ze strony UE (nowe) i negocjacje z USA. O tym, że wojna na Ukrainie będzie musiała w tym roku osłabnąć, wiedzieli wszyscy, bo wyczerpywały się zasoby, szczególnie ukraińskie. Pozostawała otwartą kwestią metoda tej deeskalacji.

Nie chcę tutaj omawiać kwestii wielkiej geopolityki, bo to nie miejsce na to, lecz my – jako branża eksportowa – jesteśmy ściśle uzależnieni od wydarzeń politycznych, więc musimy śledzić to, co dzieje się na świecie. Być może po dekadzie obustronnych sankcji (od 2014 roku, czyli zajęcia Krymu) nastąpi odwilż, a sytuacja międzynarodowa wymusi przywrócenie normalnych relacji. Bardzo wielu w Europie tego pragnie.

Jak wpłynie to na nasze sadownictwo? Czy opadną bariery sankcyjne i będziemy mogli normalnie eksportować jabłka do Rosji i na Białoruś? Nie chcę być nadmiernym optymistą i snuć wizji kolejek tirów zmierzających do Moskwy z naszymi jabłkami już tej jesieni. Tak, taki scenariusz istnieje – niezależnie od tego, co nasi politycy mówili i robili przez ostatnie lata – bo to nie oni będą o tym decydować.

Bardzo brutalnie pokazuje to nam – Polakom – nasze miejsce w świecie, ale też uwidacznia naszej branży, tak silnie uzależnionej od eksportu, że potrzebujemy sprawnego państwa do realizacji naszych interesów.

Wojna na Ukrainie skończy się, a miliony ludzi zaczną szukać pracy za granicą. Według badań aż 25% ukraińskich mężczyzn chce wyjechać z kraju zaraz po wojnie, a 30% kobiet również myśli o związaniu swojej przyszłości z pracą za granicą. To dla nas bardzo optymistyczny trend, bo tych rąk do pracy nam mocno brakuje (choć są też negatywne następstwa ich imigracji, lecz to temat na inną okazję).

Nagle okaże się, że wracamy do paradygmatu rozwoju sadownictwa sprzed 2014 roku – duży rynek na Wschodzie i duże zasoby ukraińskiej siły roboczej. Jasne, w Rosji posadzono wiele sadów, ten rynek jest inny niż dekadę temu, ale wciąż mają gigantyczne problemy z zapewnieniem sobie dostaw owoców i warzyw. Dowodem na to są kryzysowe kontyngenty na bezcłowy import tysięcy ton jabłek każdego roku.

Istnieje możliwość, że UE pozostanie w konflikcie z Rosją mimo wycofania się USA z tej wojny, lecz to marginalny scenariusz – w Europie nie ma na to zasobów. Poza tym pogrążone w recesji Niemcy aż przebierają nogami, aby wrócić do swojej Ostpolitik.

Otwarty Wschód oznaczałby zupełną zmianę dla naszej branży – tak jak rosyjskie embargo ją przeorało, tak i powrót handlu odciśnie swoje piętno, choć nie będzie ono tak bolesne. Za wcześnie, aby cieszyć się z powrotu do transakcji z nowymi-starymi klientami, ale trzeba mieć na uwadze, że może to nastąpić już niedługo.

Nie jest tajemnicą, że spora część polskich eksporterów utrzymuje kontakty z dawnymi rosyjskimi klientami, a nawet podejmuje próby obchodzenia zakazów handlu. Nie ma w tym nic złego – wręcz przeciwnie – lecz musimy pamiętać, że 2014 rok przyniósł nam lekcję, której zapomnieć nie możemy. Absolutnie musimy wystrzegać się takiego uzależnienia od jednego rynku jak przed dekadą.

Nie przegap najnowszych wiadomości

icon googleObserwuj nas w Google News

Komentarze  

+2 #5 Rod wayler 2025-02-16 23:52
Cytuję Paweł:
Cytuję Rod wayler:
Cytuję Piotr:
Co do pracowników to żeś super optymistycznie stwierdził......toć sam napisałeś że chcą zagranicę wyjechać......ale czy do Polski i do najsłabiej opłacanej branży w kraju



Ale jak najsłabiej
200 PLN dziennie + mieszkanie+warzywa+ wi fi i inne bonusy

Oszczędnie zje i zostanie 4500 w kieszeni co miesiąc


Któremu Polakowi tyle zostaje po opłaceniu kredytów i rachunków????


Jak by to była taka super praca i warunki to by Polacy pracowali u nas w gospodarstwach a jakoś tak nie jest.


To ciężka praca i woła zarobić 4 tys w sklepie lub magazynie i zapłacić za mieszkanie i żarcie

Po drugie to wstyd zwłaszcza dla młodych pracować na polu

Po trzecie naród jest leniwy i roszczeniowy.... wszystko wszystkim się należy zaraz,już,teraz

Pokolenie z to pokolenie nierobów liczących na spadek po rodzicach

Jeszcze tylko starsi chcą pracować ale nie za bardzo mogą

Takie moje obserwacje
Cytować
+1 #4 Paweł 2025-02-16 17:18
Cytuję Rod wayler:
Cytuję Piotr:
Co do pracowników to żeś super optymistycznie stwierdził......toć sam napisałeś że chcą zagranicę wyjechać......ale czy do Polski i do najsłabiej opłacanej branży w kraju



Ale jak najsłabiej
200 PLN dziennie + mieszkanie+warzywa+ wi fi i inne bonusy

Oszczędnie zje i zostanie 4500 w kieszeni co miesiąc


Któremu Polakowi tyle zostaje po opłaceniu kredytów i rachunków????


Jak by to była taka super praca i warunki to by Polacy pracowali u nas w gospodarstwach a jakoś tak nie jest.
Cytować
+4 #3 Rod wayler 2025-02-15 00:00
Cytuję Piotr:
Co do pracowników to żeś super optymistycznie stwierdził......toć sam napisałeś że chcą zagranicę wyjechać......ale czy do Polski i do najsłabiej opłacanej branży w kraju



Ale jak najsłabiej
200 PLN dziennie + mieszkanie+warzywa+ wi fi i inne bonusy

Oszczędnie zje i zostanie 4500 w kieszeni co miesiąc


Któremu Polakowi tyle zostaje po opłaceniu kredytów i rachunków????
Cytować
+8 #2 Piotr 2025-02-14 14:14
Co do pracowników to żeś super optymistycznie stwierdził......toć sam napisałeś że chcą zagranicę wyjechać......ale czy do Polski i do najsłabiej opłacanej branży w kraju
Cytować
+9 #1 Sad 2025-02-14 13:43
Bardzo bardzo optymistycznie...
My będziemy na końcu kolejki do tych normalnych stosunków i zawsze dla nas znajdą powód na embargo
Cytować

Powiązane artykuły

Sadownicy polują

X