Nie lubimy jabłek

W poniedziałkowe popłudnie, 24 lutego, w malutkiej sali w Warce, odbyło się kameralne spotkanie sadowników z udziałem pana Roberta Sasa, który podzielił się swoimi uwagami na nadchodzący sezon. W ogóle to należy się spore uznanie dla pomysłodawców, za chęć zorganizowania takiego spotkania, w branży nastroje są dość minorowe, panuje powszechne zniechęcenie i dość daleko posunięta apatia.

O dziwo na spotkanie przyszło całkiem dużo osób, które ledwie pomieściły się w tej salce. Jeszcze większą niespodzianką była chyba średnia wieku przybyłych gości, bo większość to ludzie około 40-stki, jeszcze dość młodzi, przed sobą mający pik swojej zawodowej działalności, już dojrzali, ale jeszcze mający zdolność absorbcji innowacji i zmian, zdolni do nie powtarzania schematów i sloganów poprzedniego pokolenia.

Na spotkaniu poruszono kilka tematów, do jednego chciałbym się odnieść, tym bardziej, że pan Sas porusza go dość regularnie, uważając – i słusznie – za kwestię istotną dla branży, niezależnie od aktualnej sytuacji rynkowej i orgnizacyjnej. Otóż jest to temat spadku spożycia jabłek, który postępuje od lat i dotyczy większości krajów Zachodu. Podczas spotkania prelegent zwrócił uwagę na wykorzystanie 1-MCP w przechowalnictwie, jako źródła spadku smakowitości jabłek i jedną z przyczyn spadku spożycia. Nie negując wpływu tej substancji na poziom walorów smakowych owoców, pozwalam sobie zauważyć, że spadek spożycia w Polsce pojawił się wcześniej niż powszechna dostępność do 1-MCP. Myślę też, że każdy kraj ma swoją specyfikę i wprawdzie są czynniki wspólne dla konsumentów szerokiego Zachodu, ale one wydają mi się drugorzędne, główną sprawczość widzę w czynnikach krajowych. Jest ich kilka, niektóre są poruszane publicznie od wielu lat, niektóre jednak rzadko pojawiają się w dyskusji i na taki pragnę zwrócić Państwa uwagę: ojkofobia.

W Polsce panuje dość powszechne przekonanie o słabej jakości wszystkiego co polskie i dobrej jakości wszystkiego co zagraniczne. Ma to wiele źródeł, od PRL-owskiego produkowania dwóch jakości, lepszej na eksport i gorszej na kraj, do pamiętnego handlu w Baltonie. W Polsce nie ma dumy z polskości, podświadomie uważamy nasze rodzime produkty za słabsze. Gdy na rynek butów wchodził pewien biznesmen ze Słupska, to stworzył włoskobrzmiącą markę Ginno Rossi, od nazwiska jednego z udziałowców (nota bene Włocha). Polska firma Artman (potem LPP) założyła markę House, brzmiącą po angielsku, choć rynkiem działalności jest głównie Polska i Europa Wschodnia a nie kraje angoljęzyczne. Mamy też Kuger&Matz w małym agd. Wiele lat temu prezes LPP powiedział w wywiadzie wprost: "Kiedy wymyśliliśmy markę Reserved, nie mieliśmy jeszcze sklepów za granicą, ale na to, że lepsza jest nazwa o brzmieniu międzynarodowym, wskazywały doświadczenia innych. Gdy później powstała marka Cropp, nazwę o zagranicznym brzmieniu wybraliśmy celowo" - mówi "Rz" Dariusz Pachla, wiceprezes LPP, właściciela marek Reserved i Cropp. Polacy kochają wszystko co zagraniczne, najlepiej "zachodnie", w przekonaniu konsumentów funkcjonuje niemiecka jakość, włoski gust i francuski dobry smak, japońska niezawodność a jak coś jest amerykańskie, to już z definicji musi być po prostu dobre. Deklaracje konsumentów o patriotyzmie zakupowym są całkowicie sprzeczne z rzeczywistością. Przeciętny zakupowicz woli egzotyczne pomarańcze, mandarynki czy banany zamiast swojskich jabłek. Chce się poczuć światowo, chce być częścią tego globalnego Zachodu, który może jeść produkty z całego świata. Jabłka są wiejskie, przaśne, trącą Polską B a może nawet C, ale  już banany są z wielkiego świata, jedzą je w Nowym Jorku to i u nas powinny być głównym owocem w menu, tak jak na Zachodzie.

Trend na spadek spożycia jabłek zaczął się dużo wcześniej niż dostęp do 1-MCP, zaczął się wcześniej niż moda na ekologizm. Ojkofobia jest w naszym narodzie powszechna, przeświadczenie o słabej jakości rodzimych produktów również, właśnie stąd to oburzenie konsumentów na drogą żywność, bo przecież jakieś byle jabłka czy warzywa z Polski nie mogą być drogie, drogie to mogą być importowane banany czy mandarynki. Oczywiście niechęć do polskich produktów to tylko jeden z aspektów spadku spożycia, jest to zjawisko wieloczynnikowe, mały artykuł nie może ich zmieścić. Chętnie przeczytam Państwa opinie o mojej tezie oraz zapoznam się z innymi czynnikami warunkującymi niskie spożycie jabłek w Polsce.

Nie przegap najnowszych wiadomości

icon googleObserwuj nas w Google News

Komentarze  

0 #11 Rysio 2025-03-09 08:51
Gdzie promocja i reklama
Pieniądze z funduszu przejeżdżane, a jedyna reklama to gazetka supermarketu.
Reklamowanie na stronach branżowych - pomyłka.
Cytować
0 #10 Dawid 2025-03-04 17:38
Nie ma się co dziwić,że spada spożycie jabłek,jeśli z roku na rok są coraz droższe.Przebywalem 1,5 roku w Niemczech i brakowało mi polskich jabłek,bo jem codziennie 1-2 jabłka.
Cytować
0 #9 Lech 2025-03-04 12:58
Ja jem ok 1.5 kg jabłek tygodniowo. Jak ja chciałbym mieć dostęp do pysznych polskich jabłek jakie pamiętam z dzieciństwa.... Mieszkam za granicą i tutaj tylko ROYAL GALA, FUJI, GOLDEN, PINK LADYi takie zielone, chyba GRANNY SMITH
się to nazywa. I tyle
Cytować
+2 #8 Sad man 2025-03-04 05:53
Jako były już rolnik, ale wciąż mieszkaniec wsi i konsument, stwierdzam, że coraz mniej ludzi lubi, szanuje rolników, ceni ich pracę. Nie chce dać im zarobić. Wytyka mityczne dopłaty do wszystkiego - obszarowe, do paliwa, powodziowe, suszowe, na zakup sprzętu. Rolnik jest postrzegany jako pazerny cwaniak, chętnie wyciągający rękę po pieniądze nie pochodzące z jego pracy. Blokujący ulice, gdy tych pieniędzy nie dostanie. Oszukujący na jakości żywności, stosujący ukraińskie opryski z przemytu. Taki góral wśród zawodów. Zróbcie sobie badania nt. postrzegania polskiego rolnictwa.
Cytować
+1 #7 Guest 2025-03-03 23:33
Jablka na Zachodzie jakos smaczne mimo 1MCP twarde I estetycznie podane a w Polszy jest jak jest I tyle w temacie.
Cytować
+3 #6 Guest 2025-03-03 23:15
Jabłko w smaku nie przypomina jabłka. Ludzie szukają jabłka o smaku jabłka, a nie jabłka o smaku gruszki. Jak ktoś chce gruszkę, to sobie kupuje gruszkę, a nie jabłko.
Cytować
+2 #5 Guest 2025-03-03 23:09
Cytuję Paulik:
A chociażby dlatego,że diabli wiedzą skąd mandarynki kosztują 3zł/kg. A nasze rodzime jabłka ponad 7zł.
Jak w Lidlu, to stąd, że one są z importu z Niemiec... Na papierze oczywiście.
Cytować
+2 #4 Paulik 2025-03-03 21:30
A chociażby dlatego,że diabli wiedzą skąd mandarynki kosztują 3zł/kg. A nasze rodzime jabłka ponad 7zł.
Cytować
+4 #3 Jan 2025-03-02 22:46
Za spadkiem spożycia jabłek stoi to że teraz kupuje się w supermarketach a w nich dobrych jabłek nie da się kupić. Ja. Ile wiem co te jabłka robią po wyjeździe od sadownika czy 1 klasę wiozą na Niemcy a do Polski drugą czy najzwyczajniej obsługa sklepu przed wystawieniem na półkę napierdala w te jabłka cepami
Cytować
+7 #2 Marcin 2025-03-02 19:43
Jakie zniechęcenie i apatia ? Spytaj kto ile sadzi wiosną..... :D
Cytować
+13 #1 Marek 2025-03-02 19:09
Za spadkiem spożycia jabłek stoi też duża dostępność innych owoców importowanych przez cały rok
Cytować

Powiązane artykuły

X