Grad, przymrozki, podatek dochodowy i co jeszcze ?

O podsumowaniu sezonu, gradzie, przymrozkach, cenach jabłek oraz podatku dochodowym od rolników, z Mirosławem Maliszewskim, posłem na Sejm RP, prezesem Związku Sadowników RP rozmawiała Paulina Omen - Klepacz.

W wielu gospodarstwach zakończył się już zbiór jabłek. Jak duże są to zbiory ? Czy można uznać, że ten sezon był dla sadowników owocny pod względem ilości i jakości owoców ?

Mirosław Maliszewski: Zbiory są sporo wyższe niż w ubiegłym roku. Mniej więcej na poziomie średniej wieloletniej. Ważne jest dla nas, aby corocznie produkcja była na średnim poziomie. Oczywiście różnie to wyglądało w różnych częściach Polski. Tam ,gdzie w roku ubiegłym nie było dobrego plonowania, zbiory były rekordowo wysokie. W innych –tak jak u nas- średnie. Raczej nie było takiego miejsca, w którym plonowanie było dużo gorsze niż rok temu.

Nie zapominajmy jednak o sadownikach, których dotknęła klęska gradu. Jak obecnie przedstawia się ich sytuacja ? Uzyskali oni pomoc ?

MM: O tak! Grad nam w tym sezonie mocno dokuczył. To katastrofa, która przynosi ogromne straty sadownikom. Niby plon jest, ale jakość fatalna. Dziś konsument chce kupować już nie tylko smaczne jabłka, lecz też ładne. Te pogradowe są jak na razie kupowane niechętnie. Staraliśmy się- jako Związek - pomóc wszystkim, których to nieszczęście dotknęło. Nasze pisma i interwencje kierowane do władz chyba przynoszą efekty. Wydaje się, że ilość pieniędzy zarezerwowanych na kredyty preferencyjne jest spora, ale jeśli ich zabraknie będziemy na pewno interweniowali. Co prawda w niektórych gminach były problemy z powołaniem komisji szacujących straty, lecz chyba w powiecie grójeckim zostały pokonane.  Efektem ich prac (komisji) były protokoły, które dziś są opiniowane przez Urząd Wojewódzki. Protokoły są zarówno podstawą do ubiegania się o kredyt klęskowy, jak też do skorzystania ze specjalnego mechanizmu Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich. Chciałbym w tym miejscu gorąco podziękować naszym wójtom i burmistrzom za zrozumienie, godne reprezentowanie i załatwianie potrzeb sadowników. W większości pod tym względem sprawdzili się. W niedawnej rozmowie z Ministrem St. Kalembą prosiłem o pozytywne potraktowanie wszystkich ,którzy złożyli i składać będą wnioski w ramach PROW na odtworzenie zniszczonych środków trwałych.

Pierwsze mrozy były zaskoczeniem dla wszystkich. Część sadowników nie zakończyła jeszcze zbiorów czego efektem było zmrożenie owoców. Jaka jest skala strat?

MM: Rzeczywiście trochę strachu było, bo miejscami temperatura spadła nawet do minus 10-12 stopni. W tym czasie na drzewach pozostały jabłka odmian zimowych. O ile np. Idared wytrzymał nieźle, o tyle inne (Gloster) gorzej. Raczej te jabłka do dłuższego przechowywania nadawać się nie będą. Trzeba będzie je sprzedać nieco szybciej.
Skala strat nie jest duża, bo pogoda w czasie zbiorów była dobra i raczej nikomu nie brakowało pracowników. To cieszy, bo jeszcze kilka lat temu martwiliśmy się, kto będzie zrywał nasze owoce. Działania Związku w tym zakresie okazały się na tyle skuteczne,  że problem braku siły roboczej dziś nie istnieje. Pracujemy oczywiście w tej chwili nad zapewnieniem pracowników także na lata następne. Staramy się wprowadzić do polskiego prawa status „pracownika dorywczego (sezonowego)”, który pomógłby nam w pełni zalegalizować pobyt i pracę obywateli Ukrainy. Nie będzie to takie proste, bo Unia Europejska pracuje nad otwarciem swojego rynku m.in. dla Ukraińców. Spowoduje to dużą konkurencję dla nas, bo Ci którzy dziś przyjeżdżają do nas, za chwilę swobodnie będą mogli jechać legalnie dalej, np. do Niemiec, Holandii, czy Włoch.  Będziemy jednak walczyć.

Dobiega końca sezon skupu jabłek przemysłowych. Czy cena oferowana w tym roku za owoce była dobra ?

MM: Hmm, tych jabłek jeszcze trochę do zebrania zostało. One na szczęście raczej od mrozu nie ucierpiały, bo chroniła je warstwa śniegu. Ponadto ceny w ostatnim czasie zaczęły rosnąć. Cena choć wielu ekspertom wydaje się być zadowalającą, moim zdaniem mogła być wyższa. Uważam, że nie powinna ona w żadnym momencie spaść poniżej 50 gr, za kg, a niestety była niższa. Wszystko na to wskazywało- mniejsze zbiory w innych krajach, mniejsza podaż koncentratu pomarańczowego i dobra cena soku z jabłek na rynku światowym. Jednak monopol zakładów zrobił swoje. Mimo wszystko i tak nie było najgorzej. Zauważyłem jednak w tym sezonie bardzo korzystne zjawisko. Otóż w momencie, kiedy przetwórnie wykorzystując swoją pozycję sztucznie obniżały cenę, reakcja sadowników była niemal natychmiastowa. Większość wówczas z nas (ci najbardziej świadomi) przerywało dostawy do punktów skupu. I za chwilę cena „odbijała się”. Nasza kilkuletnia edukacja ekonomiczna zaczęła przynosić skutek. I róbmy tak dalej, w kolejnych sezonach. Może warto też podobnie postępować w przypadku jabłek deserowych? Nie ma dziś możliwości urzędowego ustalania cen, więc musimy nauczyć się stosować prawo podaży i popytu. Mówiąc najprościej: cena spada- wstrzymujemy dostawy, rośnie- sprzedajemy.

Jakie są prognozy co do rynków, czy jest zapotrzebowanie na polskie jabłka deserowe ? Jakie są prognozy co do ceny oraz sprzedaży owoców?

MM: Perspektywy są raczej dobre. Nie ma bowiem drugiego –poza  Polską - liczącego się w sadownictwie kraju, gdzie były wyższe niż rok temu zbiory. Trzeba to bezwzględnie wykorzystać. W ostatnich tygodniach miałem okazję bywać na różnych imprezach targowych, gdzie byli kupcy owoców z różnych części świata. W tym z Rosji. Wszyscy oni pytali o możliwość zakupu jabłek w Polsce. Mamy dobrą i sporą produkcję, mamy grupy producenckie i firmy, które są w stanie sprostać wymaganiom odbiorców. Prowadzimy akcje promocji spożycia naszych jabłek w skali dotąd nie notowanej. System, który tak mozolnie przez lata budowaliśmy, powinien przynieść efekt. To wszystko daje oczywiście nadzieje na dobre ceny. Kluczowym rzecz jasna jest dla nas rynek krajowy i kierunek wschodni. Od kilku miesięcy Rosja jest członkiem Światowej Organizacji Handlu, z czym wiążemy spore nadzieje. Nadal jest to jednak rynek niezbyt stabilny pod względem warunków eksportu. Staramy się jednak, żeby takim był, bo jest on dla nas szczególnie ważny. Kiedy we wrześniu w ramach kampanii „Jabłka każdego dnia” byłem na naszym stosiku na targach World Food Moscow, widziałem ogromne zainteresowanie polską ofertą. Nasi handlowcy byli oblegani. Powinno to przełożyć się na kontrakty i sprzedaż. Z resztą już efekty widać, bo eksport jest już dziś w skali, której dawno o tej porze roku nie było. Oby tylko jakieś inne, np. polityczne czynniki nie przeszkodziły nam w robieniu dobrego biznesu. Oby nie.

Jak Pan skomentuje doniesienia o podatku dochodowym od rolników, który ma funkcjonować od 2014 roku ? Czy jest to Pana zdaniem dobre rozwiązanie ? Na jakich zasadach miałoby ono funkcjonować ?

MM: To rzeczywiście bardzo poważna sprawa. Wielokrotnie rozmawiałem o tym z byłym i obecnym Ministrem Rolnictwa. Ich opinia jest podobna. Po pierwsze - podatek ten nie powinien bardziej obciążać polskiej wsi niż obecny podatek rolny, który płacimy do gmin i musi go zastąpić, a nie być dodatkowym. Po drugie - Ci, którzy będą chcieli, powinni mieć możliwość rozliczać go na zasadzie różnicy między przychodami (za sprzedane produkty) i kosztami gospodarstwa. Po trzecie – termin jego wprowadzenia w życie nie powinien być wcześniejszy niż obowiązywanie nowych zasad dopłat dla wsi, czyli od 2014 roku. Po czwarte - powinien on w całości stanowić dochód samorządu gminnego. Obserwując zachowania niektórych ugrupowań w naszym Parlamencie, widzę, że większość do jego wprowadzenia znajdzie się, dlatego tak ważne jest ustalenie korzystnych dla rolników i samorządów jego zasad. Dla sadownictwa zasadniczą kwestią jest możliwość „wrzucenia w koszty” nakładów na siłę roboczą. Konieczna więc wydaje się być legalizacja zatrudnienia (mówiłem o tym wcześniej), tak, żeby pieniądze, które płacimy za zrywanie jabłek itp. uznane były za koszty i pomniejszały nasz dochód. W przeciwnym razie naliczane nam podatki będą wysokie.
Zadaniem naszego Związku jest w tej sprawie walka o jak najkorzystniejsze przepisy dla naszej branży - co będzie bardzo trudne- i przygotowanie sadowników do jego umiejętnego rozliczania.
Wypada też ciągle mieć nadzieję, że może jednak nie wejdzie on w życie i pozostaniemy przy dotychczasowym systemie. Byłoby to najlepsze, choć nie wiem , czy możliwe.

Dziękuję za rozmowę.

Źródło: jablonka.info

Nie przegap najnowszych wiadomości

icon googleObserwuj nas w Google News

Komentarze  

0 #1 Guest 2012-11-17 16:51
wszyscy powinni być równi wobec prawa. Jeżeli gospodarstwo przynosi dochody to dlaczego ma nie płacić podatku? prowadzać działalność płacę za wszystko! ZUS (zobaczcie jaka jest różnica między KRUS a ZUS), podatek od nieruchomości, od transportu, dochodowy itp. Mnie nie stać no nowe BMW czy Mercedesa. A sadownicy z mojego regionu takimi jeżdżą! ja nie dostanę kredytu preferencyjnego a mój znajomy się śmieje że biorę np. leasing a on kredyt na 2%! Co za kraj!
Cytować

Powiązane artykuły

Sadownicy polują

X