Maj pod znakiem gradu

 

Gradobicia to niestety ryzyko, które wpisuje się na stałe w sadownictwo, nie tylko polskie. I owszem, nawet w ubiegłym roku słyszeliśmy kilkukrotnie o gradzie we Włoszech czy w Polsce (Sadkowice, Biała Rawska, Lewiczyn, okolice Opola Lubelskiego). W tym roku jednak sytuacja wydaje się wyjątkowa.  W całej Europie w zasadzie od początku maja słyszymy o gradzie, który dokonuje znacznych zniszczeń w uprawach.     

Niestety, ten sezon dla wielu sadowników nie zaczął się dobrze. Od początku maja pojawiają się kolejne doniesienia o burzach z gradem. Pierwsze gradobicia wystąpiły 9 maja, uszkodzenia w sadach odnotowano między innymi w miejscowości Wodziczna (gmina Mogielnica, powiat grójecki), a także w pobliskich wsiach Dalboszek oraz Marysin. Tego samego dnia doniesienia o gradzie płynęły również z województwa lubelskiego i świętokrzyskiego. 11 maja miało miejsce kolejne gradobicie – w miejscowości Nowy Kozłów Pierwszy (woj. mazowieckie, niedaleko Sochaczewa). 22 czerwca poważnych uszkodzeń dokonało gradobicie w Trębaczewie i Paprotni (powiat rawski). Natomiast 26 ogromne szkody wystąpiły w gminie Jedlińsk – ale nie tylko, bo jak zgłaszają sadownicy, tego dnia gradobicia przechodziły również w rejonie Warki.

Od wielu lat grad stał się stałym elementem polskiego sadownictwa. Co roku jakaś część naszych plonów jest niszczona. Nie zawsze kończy się stratami w samym plonie, bo niekiedy gradobicia w dłuższej perspektywie czasu doprowadzają do zniszczenia drzewek – w powstałych po uderzeniach ranach rozwijają się patogeny odpowiedzialne za choroby kory i drewna.  Bardzo często takie drzewa są mniej odporne na zimowe mrozy. Może się okazać, że najczęściej młode kwatery trzeba będzie usunąć.

Wśród sadowników trwa dyskusja: w jaki sposób gradobicia wpływają na ogólną wielkość zbiorów? Owoce po gradzie całkowicie tracą wartość handlową jako towar pierwszej klasy, ale czy zbierzemy ich znacząco mniej? Co prawda uszkodzony owoc zaczyna szybciej produkować etylen, co prowadzi do jego przedwczesnego starzenia – takie jabłka mogą opaść z drzew. Jeśli utrzymają się, są bardziej podatne na szarą pleśń, a także szereg innych grzybów. Ale nadal mogą być sprzedane jako towar przemysłowy, nawet na tzw. „mokry przemysł”. Nasilać się będzie zatem problem nadprodukcji ze wskazaniem na jabłka niskiej jakości. A to niestety, jak zauważają sadownicy, prowadzi obniżki cen, zarówno klasy deserowej, jak i przemysłowej.

Powtarzające się gradobicia wywołują także kolejne fale dyskusji o potrzebie ubezpieczeń bądź instalacji siatek przeciwgradowych. Zwolennicy jednej i drugiej opcji mają swoje argumenty, jednak najważniejsze jest zdanie sobie sprawy, że grad i ryzyko jego wystąpienia jest częścią pracy sadownika i ryzyko to wpisane jest w ten biznes. 

Każdy producent podejmuje decyzję samodzielnie i zabezpiecza się przed ryzykiem gradu wedle własnego uznania. Ostatnie kilka lat to systematyczny rozwój rynku przetwórstwa owocowego. Jeszcze niedawno jabłko nie-deserowe mogło trafić tylko na przemysł, rynek obierania owoców był znikomy, a dziś to już dużo większa część przetwórstwa. Jabłka na obieranie zagospodarowywane są zarówno w kraju, jak i za granicą. Od chwili rozwoju produkcji soków NFC rośnie też rynek suchego przemysłu. Daje to sadownikom szersze możliwości zbytu produkcji wybrakowanej (właśnie np.: przez grad) i tym samym zminimalizowanie strat, jakie przynosi gradobicie. To już powoduje spadek atrakcyjności siatek, bo rozdźwięk między ceną jabłka deserowego, a przemysłowego niestety maleje. Przypomnijmy sobie sezon jesień 2016, kiedy jabłka deserowe były zaledwie kilkadziesiąt groszy droższe niż przemysł.

Z drugiej strony relacje, jakie nawiązują sadownicy z odbiorcami stają się coraz bardziej relacjami długoterminowymi, gdzie powtarzalność jakości owoców wkolejnych sezonach jest bardzo pożądana. Sprzedawca przyzwyczaja klientów do towaru, jaki oferuje i powinien go oferować systematycznie, rok po roku. Oczywiście gradobicie znacznie zmienia jakość i utrudnia taką współpracę. Siatki zabezpieczają przed taką ewentualnością, ale ubezpieczenia już nie. Nadszarpnięcie wieloletniej współpracy przez brak dostaw albo dostawy poniżej kryterium jakości to strata większa niż sam grad. Zaufanie w handlu bardzo ciężko jest bowiem odbudować.

Jak dalej wyglądać będzie sytuacja? Prognozy są niepokojące. Przed nami weekend, a na sobotę Łowcy Burz zapowiadają burze z gradem.

 

Nie przegap najnowszych wiadomości

icon googleObserwuj nas w Google News

Powiązane artykuły

Kto jest prawdziwym rolnikiem?

Twarde lądowanie miękkich jabłek

Nie buduj przechowalni, załóż koło gospodyń

Sadownicy polują

X