Wojciech Kot: Przyczyny kryzysu w sadownictwie

 

Jednym z uczestników debaty Kongresu Sadowniczego zorganizowanego przez IPSAD Instytut Praktycznego Sadownictwa był sadownik, Wojciech Kot. Według niego przyczyną, która stoi za obecnym kryzysem jest niechęć do zmian.  Wielu sadowników wciąż jest zdania, że nie musi się martwić o sprzedaż swoich jabłek i przerzuca odpowiedzialność na innych – odbiorców, rząd. Tymczasem może okazać się, że kryzys nie jest jednorazowy i wiele gospodarstw zbankrutuje.

Sadownik zauważył, że zmiany na rynku postępują bardzo szybko, ale produkcja sadownicza nie dostosowała się do ich dynamicznego tempa. Według niego, ostatnie 30 lat w sadownictwie nie należało do najtrudniejszych. Przypomniał, że spożytkowaliśmy olbrzymie wsparcie, zarówno krajowe, jak i unijne. Przyznał, że sam był pod wrażeniem perspektyw, obiektów i sadów,  które powstawały wokół nich. Sądził, że dzięki dofinansowaniom na nasadzenia i  sprzęty, sadownictwo będzie się rozwijać.

Tymczasem na rynku pojawia się kryzys i chociaż wielu sadowników jest zdania, że załamanie jest jednorazowe, może się okazać, że bez zmian wiele gospodarstw może zbankrutować, bo kryzys będzie trwał.  – Ostatnio przejechałem po okolicach Grójca, bo stamtąd pochodzę. Piękne zabudowania, piękne chłodnie, piękne podwórka, ale sady są nadal byle jakie, niewiele jest sadów dobrych, na poziomie – wyjaśnił Pan Kot.  

Zmian powinni dokonywać sami sadownicy. To oni powinni brać odpowiedzialność za swoją produkcję. Nie można zrzucać odpowiedzialności na odbiorców jabłek czy rząd. Pan Kot przytoczył słowa poprzedniego prelegenta, dr Heldwiga Schwartaua, według którego, sytuację na rynku może poprawić redukcja produkcji do trzech milionów ton. – Sady produkujące jabłka przemysłowe są i będą dopóki zysk z uprawy nie będzie niższy niż w przypadku uprawy zboża. Nie sądzę, aby ludzie masowo przystąpili do programu wykarczowania sadów za dopłatą.  Jeśli ktoś chce produkować przemysł po 25 groszy, to stwórzmy wreszcie umowę kontraktacyjną – zauważył.

Dla tych, którzy chcieliby rezygnować z produkcji jabłek przemysłowych, być może dobrym rozwiązaniem byłaby możliwość dzielenia gospodarstw na działki budowlane.  – Wymaga to jedynie dobrej woli rządzących. Nasze gospodarstwa w wielu przypadkach położone są przy drogach publicznych, mają dostęp do mediów, a przy dzisiejszej ustawie o ustroju rolnym nie możemy ich podzielić na działki budowlane. A może potrzebna jest nowelizacja ustawy, dobra wola? – zastanawiał się sadownik.

Pan Kot poruszył także problem niechęci młodych ludzi do przejmowania gospodarstw. – Przykro mi będzie na pewno, jak kiedyś mój wnuczek będzie przejeżdżał przez Uleniec i powie: „O, tu było gospodarstwo mojego dziadka. On zbankrutował”.  Nie chciałbym, żeby taka sytuacja nastąpiła. Ale, jeżeli będziemy sprzedawać jabłka poniżej kosztów produkcji to niestety…  – wyjaśniał.  – Mamy olbrzymią produkcję, a nasze jabłko charakteryzuje się tylko tym, że jest tanie. Nie mamy żadnej marki, a Europa broni się odmianami klubowymi. My mamy Idareda, Ligola – podsumował.

 

Nie przegap najnowszych wiadomości

icon googleObserwuj nas w Google News

Komentarze  

+1 #11 Guest 2018-12-27 14:44
Powodem niskich cen skupu owocow miękkich {wisnie maliny}jest wyjatkowy urodzaj w całej Europie.Przy tak dużym urodzaju do naszego kraju sprowadzano spore ilości wiśni z południa Europy.Na Węgrzech przetworcom były oferowane po 0.60-120zł/kg. Malina z Ukrainy dla przemysłu oferowana była po 0,90-1,30zł/kg.W dodatku 80% wyeksportowanej maliny z Ukrainy w lipcu i sierpniu trafilo do Polski.Przy stawce za godzinę ;na Ukrainie 2,50-4,50 zł a W Polsce 15-18zł.jak nasi producenci mieli sprzedac swoje plony?Jesli w nastepnym roku mróz nie pomorze problemy mogą być jeszcze większe
Cytować
0 #10 Roman 2018-12-09 17:38
Odnoszę takie wrażenie,że wszyscy prelegenci od paru lat czytają moje posty i mówią to co ja mówię od wielu lat.

Już myślałem,że jestem jedyny który tak to widzi;)
Cytować
-3 #9 Carmenere 2018-12-09 11:17
Widzę dwoje komentatorów zachwyconych obecną ustawą o obrocie...oups o odebraniu ziemi rolnikom, bo tak się ona powinna nazywać.Nie wiem w jakim wy kraju żyjecie, jakie media czytacie, oglądacie...bo rzeczywistość jest taka, że nie ma grupy produktów spożywczych której byśmy mieli niedobór wynikający z braku ziemi ornej.Produkujemy wszystkiego w nadmiarze i troska o nie sprzedawanie niewielkiego procenta ziemi pod budownictwo jest...po prostu śmieszna.Inna sprawa jest taka, że masa ziemi wykupionej w okresie boomu zakupowego, jest ... tak panowie strachliwi, dalej użytkowana rolniczo , bo zakupili ją ludzie którzy po prostu nie mieli pomysłu co zrobić z nadmiarem kasy.
A co do wypowiedzi , to ja się zgadzam z tą diagnozą.Natomiast główną przyczynę nadmiaru nasadzeń widzę w ogromnym spadku opłacalności produkcji rolnej, gdzie rolnik z gospodarstwa o małej powierzchni nie jest w stanie "wyżyć" i wielu zakładało najpierw plantacje a potem sady , do tego doszło oczywiście debilne dofinansowanie takich nasadzeń iii mamy co mamy.A struktura nasadzeń, w/g tego co GUS ostatnio podał , jest dramatyczna i moim zdaniem potwierdzająca moją tezę.Ja mam swoją niszę produkcyjną , obejmuje ona około połowy konsumentów(w/g struktury odmianowej podanej przez Panią Dorotę na kongresie ) i ja się mieszczę na rynku.Natomiast , od lat się dziwię sadownikom co mają po kilkanaście ha jabłoni , nastawiają się na eksport, a jeszcze 5-6 lat temu sadzili jakieś jonagoredy czy inne nie handlowe dziwadła.Golden płaci w eksporcie od lat, tę odmianę znam z produkcji iii nie widzę powodów dla których ktoś chcący eksportować sadził jakieś wynalazki.Chyba że większość sadowników "stoi w rozkroku" i nie wie czy ma się nastawić na eksport czy na polskie upadające giełdy(upadające pod względem obrotu jabłkiem)...
Cytować
+2 #8 Roman 2018-12-08 10:53
Przecież polscy sadownicy wiedzą lepiej co sądzicie i jak produkować ..

Rynek klęknie przed nami i dostosuje się do nas a nie my do niego...

I co to za biznes jak w zeszłym roku z 10hz został 1mln a w tym roku może ze200tys ..oby na wiosnę na opryski starczyło bo przeciąć trzeba będzie samemu....

Niech rząd szybciutko kasiore wykłada bo nam sadownikom mało...mało traktorów,hektarów drzewek i jabłek i wszyscy się mają na to zrzucić i koniec

Chłop potęga jest i basta
Cytować
0 #7 Emil 2018-12-08 05:57
"Piękne zabudowania, piękne chłodnie, piękne podwórka, ale sady są nadal byle jakie, niewiele jest sadów dobrych, na poziomie" - co znaczy sad na wysokim poziomie, to ten posiadający konstrukcje przeciw gradowe, czy może ten który jest obsadzony materiałem zagranicznym za 5 euro za sztukę ??? Uważam że w większości mamy bardzo dobre sady, a te wszystkie cuda są ekonomicznie nie uzasadnione.
Cytować
-4 #6 Judyta 2018-12-07 08:25
Panie Kot jeżeli Pan to ten trzymający mikrofon na zdjęciu powyżej, to mina tej Pani na końcu, mówi wszystko o mądrości Pan wypowiedzi.
Cytować
+2 #5 Paweł 2018-12-06 18:37
Andrzeju o tym cały czas myślę i mówie, ok zbankrutuje wysprzedam się mam dwie ręce może ktoś mnie zatrudni dam radę tylko co my będziemy jeść.Mamy dobrą polską żywność i nie dbamy o to żeby tak było w przyszłości,rynek nie lubi próżni nasze dobre produkty zastąpią inne bez gwarancji dobrej jakości i ceny
Cytować
+4 #4 Andrzej 2018-12-05 20:48
Za moją wypowiedż z godziny 17:28 dostałem minusa, który potem zniknął... To skłoniło mnie do dokładniejszego wyjaśnienia mojego stanowiska... Ja wiem, że gospodarstwa sadownicze przeważnie wyposażone są w infrastukturę albo ona tuż tuż przebiega...Ale ziemia, która do tych gospodarstw przynależy jest przeważnie ziemią orną dobrej klasy i jako takiej żal by było przeznaczać pod budownictwo...Bo to co zabudowane jest przeważnie rolniczo na zawsze utracone... A przecież nasze dzieci, wnuki i prawnuki też będą potrzebowały płodów rolnych, czyli żywności... A ta na betonie i asfalcie się nie urodzi... Dlatego choć jakieś wyjątki powinny być, to uważam że grunty orne, również te po zlikwidowanych sadach powinny podlegać odrolnieniu tylko w ostateczności...
Cytować
+4 #3 Stach 2018-12-05 18:56
To po co Pan Maliszewski nie zaproponuje likwidacji dowinansowania na zakup drzewek , rusztowań itd. Kazdy kupuje a 70 % zwraca PROW i inne daniny?????
Cytować
+6 #2 Andrzej 2018-12-05 17:28
Również w mojej okolicy która jest pokryta sadami w znacznie mniejszym stopniu niż zagłębie grójeckie, wszyscy którzy odchodzą od sadownictwa a nawet rezygnują z rolnictwa, przyszłość swojej ziemi widzą w... działkach budowlanych... To jest chore... :eek:
Cytować
+3 #1 Ewa 2018-12-05 17:04
Fajny straszak sadownicy winni my jesteśmy od produkcji a nie dystrybucji grupy są do dupy
Cytować

Powiązane artykuły

Twarde lądowanie miękkich jabłek

Nie buduj przechowalni, załóż koło gospodyń

Duże oczekiwania a mało zaangażowania

Sadownicy polują

X