Zbigniew Chołyk: Największy problem obecnej sytuacji to jakość, której nie ma

Zdaniem Zbigniewa Chołyka, prezesa Zrzeszenia Producentów Owoców Stryjno-Sad, chociaż Polska jest największym producentem jabłek w Europie, w tym momencie nie ma na rynku jabłek, które można byłoby wysyłać na dalekie rynki. – Nie uważaj, zaryzykuj – przywołał słowa z wykładu motywacyjnego poprzedzającego debatę Kongresu Sadowniczego zorganizowanego przez IPSAD Instytut Praktycznego Sadownictwa. – Ja właśnie zaryzykuję i powiem państwu, to co bałbym się chyba powiedzieć, mianowicie od embarga rosyjskiego, od tych czterech lat, moim zdaniem popełniamy w sadownictwie same błędy, embargo nic nas nie nauczyło. Mamy największą produkcję w Europie, ale nie mamy czym handlować – rozpoczął.

Prezes Stryjno-Sad zauważył, że głównym problemem polskiego sadownictwa wciąż jest niska jakość jabłek.  – Nie idziemy w dobrym kierunku, jeśli chodzi o odmiany, totalnie popsuła się jakość – powiedział i przypomniał, że trzy lata temu Polska produkowała 3 miliony ton, z czego 1,5 mln ton stanowiły jabłka deserowe, a 1,5 mln przemysł. – W tej chwili szacujemy, że mamy pięć milionów ton, ale jabłka deserowego nadal nie ma więcej niż 1,5 miliona  ton – dodał.

Zdaniem Pana Chołyka, chociaż Polska jest największym producentem jabłek w Europie, w tym momencie nie ma na rynku jabłek, które można byłoby wysyłać na dalekie rynki. – Szanowni Państwo, myślę, że tutaj wszyscy, którzy reprezentują sortownie, mogą powiedzieć, że na dzisiejszy dzień nie mamy czym handlować. Odbiorcy z Indii, z Afryki Północnej oczekują od nas jabłka twardego. Oni gotowi są zapłacić więcej, aby uzyskać lepszą jakość, a my w tej chwili tej jakości nie mamy – wyjaśnił.

Dlaczego nie mamy jakości?  Jak zauważył prezes Stryjno-Sad, ten rok zweryfikował sytuację polskich sadowników. Nie ma wystarczającej ilości chłodni ani odpowiedniej opakowań, aby zagospodarować tak dużą produkcję.  Jabłka stoją w dalszym ciągu w wiatach, w przechowalniach, garażach, niemalże „skopcowane”,  zbiera się je nawet w big-bagi.

Pan Chołyk odniósł się również do interwencyjnego skupu jabłek oraz dofinansowań z tytułu rosyjskiego embargo, czyli „wycofania" owoców z rynku. Według szefa Stryjno-Sad, dofinansowanie jabłka przemysłowego i przeznaczanie go do przetwórni jest błędem. Przypomniał, że Związek Sadowników RP występował z propozycją, żeby nadwyżki zutylizować lub przeznaczyć na biogazownie.  Nie można jednak dopłacać do jabłek, które i tak trafią do przetwórni.

Podobnie z programem wycofania owoców z rynku. – Jeśli dofinansujemy jabłko na rozdawnictwo i rozdajemy go bezpłatnie w różne miejsca, ci którzy tam sprzedawali, już nie mogą sprzedać. Oczywiście, dofinansowanie pomogło jakiejś grupie sadowników. Pomogło w przetrwaniu kolejnego roku, jak być może w tym roku pomoże te 25 groszy za kilogram jabłka przemysłowego. Osobiście uważam 25 groszy za jałmużnę i owszem można byłoby tyle zapłacić, ale pod warunkiem, że to jabłko zostałoby w sadzie, zostało zniszczone. Nie ma sensu przekazywać tych jabłek przetwórniom, które i tak mają te jabłka w nadmiarze – powiedział Pan Chołyk.

Prezes Styjno-Sad zauważył też, że wciąż wiele osób postuluje, aby embargo zostało zniesione i powrócił handel z Rosją. Jego zdaniem rynek ten przepadł jednak bezpowrotnie. Nawet, jeśli embargo zostałoby zniesione, moglibyśmy wysyłać kilka, kilkanaście procent tego, co kiedyś. – Raz, że mają swoje, dwa są tam już inni dostawcy, a po trzecie te odmiany, które staramy się dla nich utrzymać, nie są dla nich interesujące. Świat poszedł tak szybko do przodu, a w wielu sadowniczych umysłach nadal funkcjonuje myśl, że wszystko jest winą rządu, polityka jest zła, ciągle mamy embargo i gdyby nie ono, to żyłoby się nam lepiej. A my powinniśmy porozmawiać, gdzie zdobywać nowe rynki, jakie nowe odmiany wprowadzać, ograniczyć znacznie ilość produkowanych odmian – wymieniał.

Zdaniem Pana Chołyka sadownicy muszą zacząć zmiany od siebie. Nie czekać na rządzących, nie patrzeć na związki i grupy. Zamiast łatwego rynku rosyjskiego mamy rynki bardzo wymagające, a dalej nie jesteśmy w stanie się do tych rynków dostosować. Cały czas produkujemy "bylejakość" zrzucając winę na wszystkich wokół, nie patrząc na samego siebie.

Mamy najtańsze i najgorsze jakościowo jabłka na świecie i od tego trzeba byłoby zacząć całą dyskusję. Jeżeli sobie to uświadomimy i będziemy starali się iść w tym kierunku będzie coraz lepiej –powiedział Pan Chołyk.

Jak poinformował prezes grupy, jeszcze w połowie listopada otrzymywał telefony z zapytaniem o wolne skrzynie. – Przecież w tym roku nie dało się rwać jabłek do tej pory. Podejrzewam, że najpóźniej trzeba było skończyć w połowie października, ale to jest przykład na tę „jakość”. Nie ma pracowników, nie ma opakowań, nie ma chłodni. Wszyscy przeciwko nam. Ten rok zweryfikował tak naprawdę czym dysponujemy – zauważył.

W tym momencie na rynku nie ma jabłek, których jakość pozwalałaby na handel z wymagającymi rynkami. – Przykro jest nam informować dalekich odbiorców, z którymi zaczęliśmy współpracować w tym roku, że nie mamy jabłek. Albo są zamknięte i czekają na lepszą cenę albo to, co jest na rynku, nie nadaje się. Proszę mi wierzyć, że mamy w tej chwili dostawców, którzy oferują nam jabłka o jędrności 3 – 4,5 kG. Największy problem obecnej sytuacji to jakość, której nie ma – podsumował Prezes Stryjno-Sad.

 

Nie przegap najnowszych wiadomości

icon googleObserwuj nas w Google News

Komentarze  

+4 #21 kuba 2018-12-27 19:47
Wyprodukuj im paskowaną Galę od 7 a oni zapłacą 1/3 ceny europejskiej cwaniaki i jęczą że nie ma jakości . Chcecie jabłka premium to trzeba zapłacić premium
Cytować
+3 #20 Guest 2018-12-09 18:18
Zgadzm się z Romanem z jednym małym ale tym niewielu co wyprdukowali towar extra nikt extra nie chce zapłacić więc paradoksalnie prawdziwa elita może zbankrutować pierwsza.
Cytować
+2 #19 Roman 2018-12-09 06:51
Dlaczego od razu wojenka...

Dlaczego powiedzenie prawdy jest obrazoburcze????!

W zdecydowanej większości produkujemy złom,za późno go zbieramy i źle przechowujemy...

Nie dorośliśmy mentalnie do produkcji owoców dobrej jakości a po zeszłym roku większości z Nas odbiła palma i uwierzyliśmy ,że zawsze tak będzie cenowo...

Jest oczywiście jakiś procent gospodarstw produkujących na światowym poziomie ale w proporcji do ogółu to ciągle mało...

Taki jest rzeczywisty obraz naszego sadownictwa....większość z nas przespała lata nie dokonując zmian w technologii produkcji.....a masowe sadzenie gali i goldena teraz sprawi ,że za 3lata i te odmiany będą po 50gr...

Mleko się rozlalo....kosmetyka tu nic nie pomoże...tylko rewolucja


Inaczej będziemy czekać na mróz w kwitnienie albo na kolejną zimę stulecia by zarobić raz na 10 lat
Cytować
+1 #18 yes 2018-12-07 10:27
czyli wojenka wewnetrzna trwa. ci owi handlowcy ktorzy tak "ktoja" to tez sadownicy.Zrozumcie jedno aby zaoferowac produkt najpierw trzeba wiedziec jakie sa potrzeby rynku.
Cytować
-2 #17 Judyta 2018-12-07 08:36
Są inni bo tak miało być. To się nazywa wojna handlowa, ekonomiczna. A grupy, co tu gadać sadownicy wiedzą jak ich kroją.
Cytować
+6 #16 Guest 2018-12-07 07:33
O to chodzi albo rybka albo akwarium gdybym wiedział że produkuję na emiraty i dostanę minimum 1,5zł to dobrał bym odpowiednie środki i na głowie stanął zeby towar był taki jakie wymagania, ale niestety nasi handlowcy chcą wszystko na raz i jeszcze najlepiej za darmo
Cytować
0 #15 Andrzej 2018-12-06 21:59
Dziękuję Pawłowi za jego komentarz z godz 21: 24, który został napisany jakby w odpowiedzi na mój komentarz z godz 21:45 i wcześniejsze... :-)
Cytować
+1 #14 Andrzej 2018-12-06 21:45
Muszę przyznać, że to co mówi pan Chołyk jest dość dramatyczne...A mówi to z pewnością nie po to żeby komuś dokuczyć, tylko mówi aby zwrócić uwagę...Bo jako ten, który chce eksportować, najlepiej wie czy nasze jabłka na eksport nadają się czy też nie... I twierdzi że towar nadający się na eksport trudno znależć a powodem jest marna jakość... W tej jego dość dramatycznej wypowiedzi brakuje mi wskazania / punkt po punkcie / z jakiego powodu ta jakość jest tak kiepska... Najłatwiej byłoby nam chyba uporać się z problemem obić, wprowadzając reżim i kontrolę przy zbiorze, o czym już pisałem... Znacznie gorzej jest jak chodzi o jędrność owoców bo mamy tu do czynienia z pewną sprzecznością...Bo albo rwiemy jabłka wcześnie, kiedy są twarde i słabo wybarwione, albo rwiemy gdy mają kolor, ale są już miękkie i w dojrzałości konsumpcyjnej...Stąd wniosek że kończy się czas, że rwiemy żeby zerwać a o tym komu sprzedamy będziemy martwić się póżniej... Sadownik musi zrozumieć, że podejmując decyzję o zbiorze musi być w kontakcie z odbiorcą i musi być gotów spełnić jego wymagania, zwłaszcza jak chodzi o jędrność... Zebysz jeszcze tylko miał na gwizd ludzi do zbioru i to tylu ilu jest potrzebnych...
Cytować
+4 #13 Paweł 2018-12-06 21:24
Andrzeju ja jak wybieram to nawet wiem kto to wiadro mi do skrzyni wsypał i co z tego to już nie są te czasy gdy miałem stałą pewną ekipę już dziś wiem że z 10 osób na następny sezon zadeklarowały się 2 reszta poszła na etat lub zasiłki.Brak ogonków lub kilka obitych nie stanowi sedna problemu tu chodzi o jędrność wybarwienie szybkie i skuteczne schłodzenie odpowiednie przechowywanie i efektywne szybkie sortowanie a do tego wszystkiego potrzebne są pieniądze i odpowiedzialni ludzie.Skrzynia z nazwiskiem twojego marnotrawnego pracownika zaginie na każdej sortowni a nawet jak otrzymasz informacje zwrotną to czy masz możliwość wyciągnięcia konsekwencji
Cytować
+6 #12 Guest 2018-12-06 19:11
Marcin ma 100% racji, idąc dalej to za co ja mam inwestować w tę jakość.Mogę wziąć kredyt zainwestować wyprodukować i co dalej oddać grupie i dostać 50gr bo taka cena ..a jeszcze 50% na przemysł bo za długo u nich na pakowni stało ..
Cytować
0 #11 Marian 2018-12-06 15:54
Mowa o jakości dotyczy tutaj deseru. A ja zapytam jaką jakość dla przetwórców ma przemysł zbierany teraz po mrozach gdzie sadownik jadący na skup zostawia na jezdni mokrą ścieżkę a stojące na skupie patelnie, bdf-y leją ciurkiem.
Cytować
+3 #10 Andrzej 2018-12-06 14:08
Widzę że mój komentarz zaczynający się od pytania o SYSTEM KONTROLI JAKOŚCI ZBIORU spotkał się z niechęcią / 2 minusy /... Mimo to będę upierał się przy swoim i powiem tak... Bez stałej, wręcz nękającej KONTROLI JAKOŚCI ZBIORU to my towarzysze tego kapitalizmu nie zbudujemy...Ale mam oczywiście świadomość, że walka o jakość , to nie tylko zbiór... Wiem że rozmowa na ten temat wywołuje u wielu niechęć i nie zdziwię się, jeśli znów otrzymam minusy, tak jak pewnie otrzymał by je pan Chołyk za stwierdzenie że największym problemem obecnej sytuacji jest jakość, której nie ma...
Cytować
+2 #9 pawel 2018-12-06 11:33
widac ze wiekszosc komentujacych nie byla na kongresie i nie zna tematu i nie skyszalo calosci debaty lub wypowiedzi i dyskusji. Zrizumcie jedno fakty sa przedstaeiane poziomie calefo rynku, czy naprawde nie widzicie ze nie ma jakosci? wyjdzcue ze zwoich gospodatstw i zobaczcie co jest ofetoroeane konsumentowi bo w tej calej ukladance to on jest najwazniejszy.Ja nie idnioslem wrazenia aby ktokolwiek obwinial czy atakowal priducentow. Jeszcze raz gratuluje zorganizowania Kongresu ktory polaczyl tak wiele srodowisk.Miejmy nadzieje ze ozacznie cos sie realizowac.A politycy? politycy niech nie przeszksdzaja swoimi dziwnymi decyzjami w runku, tylko niech zajmia sie zmienianiem prawa na leosze dla obywateli i goslodarki.
Cytować
+6 #8 Rampa 2018-12-06 07:45
A ile to jabłko "bez jakości" kosztuje w hipermarkecie czy na bazarku?
Cytować
+7 #7 Karol 2018-12-06 06:34
Pseudo handlowcy któż-i na rynku światowym konkurują tylko ceną a nie jakością .
Dajcie na wiosnę gwarancie ceny ja we Włoszech czy Niemiec np:1,50 zł /kg prosto z drzewa i będziecie mieli jakość, a nie dajecie 0,20-0,50 groszy/kg. Sami sobie to zgotowaliście niskimi cenami
Cytować
+10 #6 Andrzej 2018-12-05 22:20
Zgadzam się z Lukaszem, że za dobry, ładny towar powinna być dobra cena...A dobra cena dla mnie, to i dobra stawka dla zbierającego...Tak dobra, że pod bramą zbiera się rano kolejka a ja mogę wybierać...Bo gdy jest taka sytuacja jak teraz , że " kto żyw, do żniw " a na dodatek strach zacząć kontrolować bo i ci uciekną, to mamy to co mamy...
Cytować
+15 #5 Lukasz 2018-12-05 21:32
Niema ceny bo niema jakości
a może niema jakości bo nie ma ceny?
Jak jest jakiś mądry to niech wyprodukuje jabłko wysokiej jakości a potem się buja i próbuje sprzedać za 40 groszy i może ktoś raczy kupić.
Wyprodukować towar extra to nie problem ale niech ktoś zagwarantuje, że to kupi i odpowiednio za to zapłaci.
Tego niestety nikt nie zrobi i na tym się temat kończy.
Cytować
0 #4 Andrzej 2018-12-05 21:29
Gdy spytam o jakość to spytam w ilu gospodarstwach funkcjonuje SYSTEM KONTROLI JAKOŚCI W CZASIE ZBIORU ?...W skrócie podam że system taki polega / w przybliżeniu / na tym, że na 10-12 zrywających przypada 1 kontrolujący, który kontroluje każdego zbieracza średnio co 10-15 minut i tak PRZEZ CAŁY DZIEŃ... A na dodatek każda skrzynia przed wywiezieniem znakowana jest kartką z datą, odmianą i NAZWISKIEM zbierającego... A o tym że każde jabłko musi mieć ogonek już nawet wspominał nie będę... Z moich rozmów z sadownikami dowiadywałem się / zwłaszcza gdy wspominałem o akordzie / że mam coś z głową i tego, że tak kontrolowani pracownicy zaraz im uciekną...A nasi, np. u Niemca albo Holendra, uciekają ?... Widziałem filmiki na których p. Chołyk pokazywał poobijane jabłka których nijak za granicę wysłać się nie da... Rozwiązaniem jest tu chyba przejście na zbiór godzinowy... I ja ten system też widziałem jeszcze za komuny u pewnego sadownika, który celowo zatrudniał tylko emerytki i rencistki a chodząc między nimi pokrzykiwał : Wolniej kobiety, wolniej... I one zwalniały a rwane przez nich jabłka były wszystkie Z OGONKAMI I BEZ SKAZY...Ale to były czasy, kiedy stawki godzinowe i ceny jabłek były takie, że dziś trudno już w to uwierzyć... A jak to jest u mnie ?... Jabłka z rumieńcem zbierają / niestety / Ukraińcy , którzy są dość odporni na mój system kontroli jakości / dużo jabłek bez ogonków, choć przecież zawsze na początku pokazuję jak się rwie / a Goldena rwę tylko sam osobiście... Ja, ze względu na niewielki rozmiar mojego sadu, jabłek nie eksportuję... Za to przeważnie sam je sortuję tak, żeby mój kioskarz nie narzekał...
Cytować
+7 #3 Ola 2018-12-05 21:08
oni ciagle narzekaja o jakosci,o jedrnosci a jak sadownik sie dogada i otworzy towar to go szykuja po 2,3 tygodnie i jedrnosci nie ma,bo przeciez tak ciezko sie umowic konkretnie .ja od kilku lat oddaje na sortowanie i widze jak ten towar jest sprzedawany
Cytować
+9 #2 rawa ruska 2018-12-05 19:31
Chołyk produkuj sam tą jakość i sprzedawaj. Wszystkie grupy chca nas zdeptac i miec preteks by na sostowni wychodziło 50x50
Cytować
+22 #1 Marcin 2018-12-05 19:17
Wszystko się zgadza, trafne obserwacje ale jedno mnie ciekawi: skoro lepsze jabłka są w kontrolach i czekają na lepszą cenę a importer chce te lepsze jabłka i daje lepszą cenę to gdzie jest problem? Niech grupa Stryjno-Sad zaproponuje sadownikowi lepszą cenę za otworzenie kontroli i w ten sposób wszyscy będą szczęśliwi: sadownik, bo dostanie lepszą kasę, importer, bo dostanie jabłka jakich chce i Stryjno-Sad, bo przytuli marżę. No chyba, że Stryjno-Sad chce kupić te lepsze jabłka w cenie tych gorszych.
Cytować

Powiązane artykuły

Twarde lądowanie miękkich jabłek

Nie buduj przechowalni, załóż koło gospodyń

Duże oczekiwania a mało zaangażowania

Sadownicy polują

X