Rynek hurtowy: Jednolita partia czy różnorodność odmian?

 

Znane powiedzenie – nie sztuka wyprodukować, sztuka sprzedać, nabiera głębszego znaczenia szczególnie, gdy konkurencja przybiera na sile. I chociaż konteksty zastosowania tego stwierdzenia są różne, ciekawa może być również dyskusja o strategiach, jakie przyjmowane są w handlu na rynkach hurtowych – bo podejść jest wiele.

Większość sadowników zdaje sobie sprawę, że najważniejszym aspektem jest dopasowanie asortymentu do dnia tygodnia. Niedziela i czwartek to dni, kiedy najlepiej jest zabrać mniejszy asortyment odmian, jednak większą partią. Wtedy to na rynku zjawia się największa ilość większych hurtowników i pośredników zajmujących się przerzutem jabłek na inne rynki hurtowe. Udaje się wówczas sprzedać większą partię jednolitego towaru.

Piątek i sobota (do momentu zamknięcia placu), to dni z odwrotną tendencją. Wówczas większa różnorodność zwiększa możliwość sprzedaży, dlatego też najlepiej, aby w ofercie była większa ilość odmian. W te dni w towar zaopatrują się najczęściej właściciele sklepów i stoisk z owocami.

Pomimo tego, że każdy rynek hurtowy rządzi się swoimi prawami czy swojego rodzaju regularnością, jest również grupa producentów, zdaniem której sprzedażą rządzi przypadek i szczęście. Szykują jabłka i jadą na rynek czekając na kupca. I może rzeczywiście trzeba przyznać w tym przypadku rację – tutaj o sprzedaży będzie decydować szczęście.

Oczywiście, są również pewne zmienne. Jeśli chodzi o odmiany typowo letnie, wygrywa zazwyczaj ten, kto pierwszy oferuje daną odmianę (warto jednak nadmienić, że sprzedaż niedojrzałych jabłek bardzo często w niedalekiej perspektywie ma negatywne skutki). W okresie największej podaży owoców prosto z drzewa cena mocno spada, a najlepszym przykładem jest handel odmianą Piros. Inni decydują się na przechowywanie i handel we wrześniu, co w tym roku było bardzo opłacalną taktyką, szczególnie w przypadku odmiany Celeste, której ceny we wrześniu dochodziły do 50 złotych za skrzynkę.

O zbyt nie muszą martwić się również sadownicy, którzy przez lata znaleźli już stałych odbiorców. Zdarza się, że na placu następuje jedynie przeładowanie towaru i znika konieczność odstania długich godzin. 

 

Nie przegap najnowszych wiadomości

icon googleObserwuj nas w Google News

Komentarze  

0 #4 ab 2019-11-26 12:45
@Ac... Twierdzisz że nie ma czegoś takiego jak Szampon. I tu zgoda . Bo Szampon to nie jabłko tylko płyn do mycia włosów. A prawidłowa nazwa tej odmiany o której rozmawiamy to Szampion / Pomologia 1994 s. 97 /. Tak zresztą jak podałem 25.11.2019 o godz 00:05
Cytować
+3 #3 jaro 2019-11-26 10:34
Ac Jeili kogoś poprawiasz to sam się doucz. Bo niema czegoś takiego jak Champion.
Cytować
-5 #2 Ac 2019-11-26 03:57
Cytuję ab:
Warto wiedzieć, że nie wszystkie odmiany są jadalne prosto z drzewa. A taką jest niewątpliwie Szampion.

Champion ******** champion. Nie ma czegoś takiego jak Szampon.
Cytować
+1 #1 ab 2019-11-25 00:05
Warto wiedzieć, że nie wszystkie odmiany są jadalne prosto z drzewa. A taką jest niewątpliwie Szampion.
Cytować

Powiązane artykuły

Bronisze – kupujących niewielu, sprzedaż słaba...

Jesienne cięcie korzeni

Sadownicy polują

X