Kto odpowiada za kiepską jakość jabłek w marketach?

 

Nie milknie temat jakości jabłek oferowanych w sprzedaży w supermarketach. Przyglądając się im można łatwo ocenić, że za część uszkodzeń odpowiada długi okres spędzony na półce sklepowej (obicia), jednak bez wątpienia w większości uszkodzenia powstały jeszcze na drzewach. Konsument często nie ma wyboru, chociażby chciał zapłacić więcej za lepsze jabłka, takie czasami trudno znaleźć na półkach… A spożycie ciągle spada.

W miniony czwartek w Lublinie odbyła się konferencja zorganizowana z okazji 30-lecia TRSK. Dyskutowano o możliwościach poprawienia opłacalności produkcji, sposobów wyróżnienia się na tle konkurencji, przyszłości grup producenckich, a także perspektywicznych rynkach zbytu. Wśród wielu trafnych spostrzeżeń pojawiło się również takie, że drogę ku ogólnej poprawie należałoby rozpocząć od zmian, jeśli chodzi o jakość jabłek w marketach. Myślimy o zdobywaniu nowych rynków zbytu w kontekście dużej produkcji, zapominając, że rozwiązaniem mogłaby być również zwiększenie konsumpcji jabłek w kraju.

Bardzo często w mediach społecznościowych sadownicy publikują zdjęcia z półek sklepowych w supermarketach. Zdarza się, że przyglądając się oferowanym jabłkom, trudno zakwalifikować je jako towar deserowy. Powody są różne. Zdarza się, że nawet najlepiej wysortowane i naszykowane owoce, cierpią z powodu długiego czasu spędzonego w sklepowym magazynie, bądź nieumiejętnego obchodzenia się z nimi przez pracowników dużych sieci handlowych. Niestety, z drugiej strony, gołym okiem widać, że część uszkodzeń powstała jeszcze w sadzie – są to dołki po gradzie, deformacje i ordzawienia, zdarza się również parch, jabłka nie mają koloru.

Pomijając powody, kończy się na tym, że jabłka na półkach odstraszają, a konsument woli wybrać droższe, importowane owoce. Za granicą sieci bardzo często organizują akcje sprzedaży mniej atrakcyjnych wizualnie jabłek. Jednak w każdym z tych przypadków konsument poinformowany jest, że kupuje owoce o niższej jakości zewnętrznej. W razie potrzeby w ofercie są jabłka o wysokich, lub przynajmniej standardowych parametrach.  

Niestety, polski konsument widzi w sklepie nasze jabłka po 3,00 zł/kg (o cechach znacznie obiegających od norm) i najczęściej wizualnie doskonałe z importu po 7,00 – 9,00 zł/kg. Zdecydowanie można stwierdzić, że nawet przy nieco wyższej cenie, ale lepszej jakości polskich jabłek byliby chętni na zakup.

Niektórzy uważają, że wpisuje się to w szerszą politykę handlową zachodnich sieci, które kierują na polski rynek produkty spożywcze o niższych standardach, o czym ostatnio było głośno w mediach Europy Środkowej. W czyim interesie jest, żeby polskie jabłka uważane były za towar gorszej klasy?

Importowanym jabłkom nie można niczego zarzucić. Dlaczego nie mógłby to być towar z polskich sadów? Dlaczego w segmencie premium są tylko jabłka importowane? Przecież takie jabłka spokojnie można kupić w Polsce…

– Chcesz zmieniać świat? Zacznij od siebie – jak mówi stare powiedzenie. Tak samo jest z naszymi jabłkami. Najpierw pokażmy na krajowym podwórku, jak wygląda jakość, a potem może być już z górki…

 

Nie przegap najnowszych wiadomości

icon googleObserwuj nas w Google News

Komentarze  

-4 #5 Chochlik 2019-12-17 07:04
Cytuję Guest:
Masz rację Chochlik ,ale jakieś usprawiedliwienie maja tylko sadownicy. Bo jakim cudem za grosze można poprawić jakość.


Nie szukajmy usprawiedliwień tylko rozwiązań,
i nie chcę żeby to było odebrane tylko jako slogan, ale należy przerwać do błędne koło braku pieniędzy w branży. Sadownik produkuje słabą jakość bo nie ma pieniędzy a kupiec mało płaci bo towar nie ma jakości.

I uważam że należy zacząć od siebie (sadownika), usunąć niedochodowe kwatery (odmiany) - po co dokładać do biznesu pieniądze, chyba tylko po to aby narzekać na świat że nie chce zapłacić za naszą pracę.
Cytować
+2 #4 Guest 2019-12-16 22:41
Masz rację Chochlik ,ale jakieś usprawiedliwienie maja tylko sadownicy. Bo jakim cudem za grosze można poprawić jakość.
Cytować
+1 #3 Chochlik 2019-12-16 12:32
za jakość odpowiedzialny jest sadownik, pakownie, sklepy (markety) i to każdy po równo.

sadownik - oszczędności w agrotechnice, mała (brak) samokontrola jakości przed zbiorczej, niedopilnowany zbiór, nieumiejętne przechowywanie jabłek (brak kontroli jakości), zły (późny) moment sprzedaży owoców.

pakownie - przyjmowanie słabej jakości towaru, nie zachowany łańcuch chłodniczy, brak wiedzy na temat przechowywania jabłka, brak badania jabłka przed transportem, nie trzymanie jakościowych standardów jabłek, zły dobór opakowania do warunków transportowych, handlowanie na zasadzie jakoś to będzie, nie budowanie marki a jedynie liczy się tu i dziś.

markety - presja cenowa, braki wiedzy jakościowej na platformach oraz sklepach, obniżanie parametrów jakościowych na przyjęciu towaru, brak współpracy partnerskiej z dostawcami,
Cytować
+10 #2 Jaablonka 2019-12-16 11:58
Na jakości jabłek, najpierw sadownika goli grupa producencka. Później super jakość idzie zagranicę, a "mniejsze super" idzie na markety i to super wychuchane jabłko ląduje wysypywane na kupę ze skrzynki/kartonu przez personel marketu w taki sposób, jak wysypywało się kiedyś kartofle z koszyka na wóz podczas wykopek.
Cytować
+11 #1 AR 2019-12-15 23:58
W " moim " markecie nagminną jest praktyka zsypywania w drugiej połowie dnia różnych odmian do jednej skrzynki. Gdy zwracam na to uwagę ekspedientce najczęściej słyszę w odpowiedzi : Ja jabłek nie jem, dla mnie one wszystkie są jednakowe. I już wiemy dlaczego dziecko któremu nieświadoma mamusia kupiła Idareda, na drugi raz poprosi o banana.
Cytować

Powiązane artykuły

Sadownicy polują

X