Sprzedaż niedojrzałych owoców się nie opłaca
Co roku wielu sadowników ulega pokusie przyspieszenia zbiorów ze względu na wyższe stawki, które można uzyskać za pierwsze owoce.
Takie zachowanie oprócz korzyści finansowych dla sadownika, który decyduje się na sprzedaż niedojrzałych owoców, pociąga za sobą lawinę konsekwencji, które odczują już niestety pozostali producenci.
Dostarczając na rynek niedojrzałe owocowe sadownicy zwiększają podaż, co naturalnie przyczynia się do spadku ceny. Takim zachowaniem wbrew pozorom działają również na swoją niekorzyść, ponieważ klient, który kupi takie pozbawione smaku owoce nie zdecyduje się drugi raz na zakup. Następnym razem hurtownik zakupi więc mniejszą ilość owoców, czyli popyt się zimniejszy.
Jeśli chodzi o Łutówkę nic się nie zmieniło, w tym sezonie jak w każdym poprzednim pojawiają się komentarze, że na skupy trafiają niedojrzałe owoce, które nie są zdatne do mrożenia. W Polsce wiśnie produkowane są głównie na potrzeby przemysłu przetwórczego, bardzo ważnym czynnikiem jest więc stopień dojrzałości owoców przeznaczonych do mrożenia. Niedojrzałe owoce mają wyższą zawartość kwasów, niższy ekstrakt i niższą zawartość antocyjanów, w porównaniu z owocami dojrzałymi oraz są bardziej podatne na uszkodzenia mechaniczne. Warto więc wstrzymać się ze zbiorem do momentu, aż owoce osiągną odpowiedni stopień dojrzałości.
Komentarze
Składam protest przeciwko sprzedawaniu niedojrzałych , wczesnych jabłek. Wywołują nie tylko ból brzucha ale również są moczopędne. Niedojrzałe owoce zawierają za dużo szczawianów, podrażniają śluzówkę przewodu pokarmowego i moczowego. Nie są pełnowartościowe pod względem zawartości witamin. Nie są dobre dla wszystkich - nie mogą znajdować się w powszechnej sprzedaży.