Polskie jabłka podbijają dalekie rynki
Polska coraz bliżej pobicia rekordu wartości eksportu polskiej żywności (31,5 mld euro). Mimo problemów spowodowanych pandemią, w okresie dziesięciu miesięcy 2020 roku odnotowano 7-procentowy wzrost wartości sprzedaży artykułów rolnych za granicę. Sprzyja temu m.in. korzystny dla eksportu kurs złotówki, jak też dobra jakość za konkurencyjną cenę. Polscy producenci coraz częściej też podbijają dalekie rynki.
Polskie jabłka są chętnie kupowane przez inne państwa. Z powodu pandemii wzrosły m.in. koszty transportu, handel nie jest łatwy, ale krajowi producenci nie poddają się. Np. w Wierzchucicach w Kujawsko-Pomorskiem owoce ciągle są pakowane i wysyłane za granicę, np. na Tajwan. O czym pisaliśmy w artykule: https://www.e-sadownictwo.pl/wiadomosci/z-kraju/9267-polskie-jablka-na-tajwanie
- Jesteśmy pierwszą grupą, której udało się wysłać na ten rynek jabłka, bo tam jest tak, że wszystko, co europejskie jest lepsze od produktów chińskich – przyznaje Sebastian Szymanowski z Grupy Producentów Owoców w Wierzchucicach.
Polska marka jest coraz bardziej rozpoznawalna za granicą. To m.in. powoduje, że sprzedaż polskiej żywności jest wciąż znacząca. Wpływ na wysokie wartości ma też korzystny dla eksportu kurs złotego. 10 miesięcy ubiegłego roku to kolejne wzrosty, w porównaniu z tym samym okresem 2019 (28,3 mld euro; wzrost o 1,8 mld), Rośnie również wartość handlu z krajami spoza Unii (16 proc.).
Ten rok będzie też czasem poszukiwania kolejnych możliwości eksportowych.
Jesteśmy przygotowani, żeby robić targi w system zdalnym, hybrydowym; aby robić działania w mediach społecznościowych, w danych krajach, będą to również kraje poza UE. Chcemy też wykorzystać polonię - przyznaje Marcin Wroński, zastępca dyrektora generalnego Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa.
Źródło: TVP1, Agrobiznes
Komentarze
W Niemczech też produkują,w Holandii też...tyle że na własny rynek...
W sumie jesteśmy jedną wielką montownia dla zachodu
...możemy też być dostawca taniego surowca i oddawać wszystko max po kosztach...
Tylko czy tego chcemy?
O Toto...
Mówię to od lat i jestem niemiłosiernie hejtowany.zaczac od siebie i dostosować produkcję do oczekiwań rynku
Produkowało się byle jak, przechowywało się byle jak i tak samo byle jak się pakowało, a pieniądze się w kieszeni zgadzały.
Ale teraz mamy nowe czasy, rynek Rosyjski zamknięty, jabłek produkujemy więcej, ale co tam, krytykować jest łatwo.
Krytykuje się zwłaszcza tych którzy pracują szukając nowych rynków, krytykuje się 'prezesów' bo chciało im się założyć 'grupę', krytykuje się kupujący że nie chcą płacić tyle ile my sobie wymarzyliśmy.
A gdyby tak, producent postarał się produkować lepiej jakościowo i odmiany oczekiwane przez rynek i wtedy cenił realnie swój koszt + marżę (zysk) bo na to ma największy wpływ to inni w tym łańcuszku (prezesi, pośrednicy) by się dopasowali lub by nie robili interesów z polskim sadownikiem. I wtedy sadownik może zada sobie pytanie czy warto być nadal sadownikiem a może założy własną 'grupę' lub zostanie 'pośrednikiem' i wtedy będzie płacił tyle i teraz sam oczekuje.
Pytanie jest nie czy tylko kiedy...
To nie kwestia dogonienia...kwestia niższych kosztów produkcji.my wykonczylismy ich nas wykończy wschód...
Normalna kolej rzeczy
Nasi sadownicy i handlowcy tylko pasją rynek byle jakim towarem i zaniżaniem cen.
Aj waj...Chiny,indie,Wietnam,a nawet Antarktyda....tylko dalej w chłodniach jakość na wschód i to daleki...na Syberię bo tam zjedzą wszystko...
Nic z tego oprócz szumu nie będzie
Jak mi zapłaci 2,5 za wagę to nawet 100 procent może odwalić;)
Są..u morawieckiego nawet cuda
Nie wróżę sukcesu...bo za jabłko,które tam można wysłać trzeba zapłacić minimum 2,5...
Prezes jeszcze nie dorósł do takiej ceny