Rosyjski rynek jabłek tuż po zbiorach
Ostatnio szeroko w mediach odbił się echem artykuł Prezesa Związku Sadowników RP, Mirosława Maliszewskiego na temat rynku rosyjskiego (Czy Rosja wróci?). Warto przyjrzeć się i uświadomić polskim sadownikom o czym mówimy, jak dziś wygląda ten rynek. Teraz, na początku listopada.
Aktualnie mamy pik handlu tegorocznymi zbiorami. Najtańsze jabłka kosztują około 2 zł/kg, odmiana Idared +65 mm, opakowanie to karton 13 kg luz, jakość raczej niska. Cena ex works Krasnodar, czyli ponad tysiąc kilometrów do Moskwy. Miejscowi sadownicy mają również w ofercie Galę, w podobnym rozmiarze i formie opakowania, kosztuje już ona prawie 3 złote. W podobnej cenie znajdziemy w Krasnodarskim Kraju jabłka odmiany Jeromine w rozmiarze +65 mm, czyli dość małym. Na rynku już pojawiają się owoce z Iranu, dużo lepszej jakości, w lepszej formie opakowania, są też droższe. Ceny zmieniają się bardzo szybko, raczej w górę niż w dół, dlatego oferenci zastrzegają, że ostateczna cena będzie podana w chwili złożenia zamówienia. Powoduje to, że nawet mniejsze owoce mają zbyt, są oferty Gali w rozmiarze +60 mm a także klasa "budżetowa", czyli jabłka od 55 mm. Te ostatnie kosztują 1,8 zł/kg, czyli naprawdę sporo. Wynika to z ogólnego popytu na jabłka, nawet teraz, w szczycie sezonu. Co będzie po Nowym Roku? Import. Z Serbii? Z Iranu? Mołdawii? Niektórzy mówią, że najprędzej z Polski.
Nie piszę tego, aby nawoływać do powrotu na rynek rosyjski albo samobiczować się informacjami o tym, co utraciliśmy. Chcę Państwu unaocznić, jak kształtują się ceny owoców na rynkach wokół nas i to, jak bardzo oferowane nam ceny nie mają związku ze światem zewnętrznym. Polscy sadownicy powinni się zacząć interesować światem, jeśli już mają awersję do książek i wiedzy ogólnej, to chociaż informacje branżowe powinny ich interesować.
fot. east-fruit.com
Komentarze