Ulewy w Serbii: Wszystko, w co zainwestowaliśmy, jest zniszczone...
fot. tanjug, kurir.rs
Sezon nie jest łaskawy dla serbskich producentów malin. Po śniegu i dwukrotnym gradobiciu nadszedł czas na ulewy. W całym kraju wprowadzony jest stan zagrożenia powodziowego, a prezes tamtejszego stowarzyszenia producentów malin twierdzi, że sytuacja jest katastrofalna. – Wszystko, w co zainwestowaliśmy, zostało zniszczone, nie wiem, jak przetrwamy – mówi.
– Deszcz w Ivanjicy zniszczył maliny, ziemniaki i drogi – informuje serbski serwis vesti.rs. Przewodniczący serbskiego stowarzyszenia producentów malin, Dobrivoje Radovic, poinformował, że rano 3 maja w okręgu Zlatiborsko-Moravičkim spadło 116 litrów deszczu na metr kwadratowy. Zaapelował również do przedstawicieli władz państwowych, aby pilnie odwiedzili oba obwody, ponieważ „wszystko jest zrujnowane”.
– Po ulewnych deszczach w całym kraju wprowadzono stan zagrożenia powodziowego. Ewakuowano 297 osób, drogi zostały uszkodzone. W 12 gminach i miastach ogłoszono sytuację nadzwyczajną – podaje kolporter.rs.
Jak zauważył Dobrivoje Radovic to czwarta katastrofa w ciągu miesiąca. Najpierw śnieg i dwukrotne gradobicia. Szczególnie trudna sytuacja jest wokół miast Ivanjica, Lucane, Arilje i Kraljeva.
– Wszystko, w co zainwestowaliśmy, zostało zniszczone, nie wiem, jak przetrwamy – mówi prezes stowarzyszenia.
Deszcz, który stale pada, służy rozwojowi chorób roślin i szkodników na uprawach owoców i warzyw. Zagrożone są nie tylko plantacje malin, ale także śliwy, czereśnie, które zajmują obszar 4000 hektarów w okolicach Prokuplje. Istnieje obawa, że warunki pogodowe będą sprzyjać rozprzestrzenianiu się moniliozy.
Źródło: vesti.rs