Halyomorpha halys ciąg dalszy
Włoski rząd zdecydował się na pomoc finansową dla producentów poszkodowanych przez Halyomorpha halys. Na ten cel przeznaczone zostanie 80 mln euro (rozłożone na 3 roczne raty, z czego 40 mln ma zostać spożytkowane w 2020 roku) oraz ulgi podatkowe dla gospodarstw, które są poszkodowane. Zdaniem niektórych przedstawicieli tamtejszej branży, to jednak kropla w morzu potrzeb, bo szkody dla włoskiego rolnictwa na ten moment mogą wynosić już 700 milionów euro.
Co ciekawe, we Włoszech zaczynają odzywać się głosy, że szybkiemu rozpowszechnianiu szkodnika sprzyjają uprawy ekologiczne.
Ponadto, zdaniem producentów, powinny zostać odgórnie nakazane obowiązkowe opryski niszczące Halyomorpha, bo duża ilość gospodarstw ekologicznych, która nie stosuje chemii, może mieć wpływ na inwazję. Właściciele gospodarstw ekologicznych stanowczo zaprzeczają takim tezom. Chociaż producenci jabłek i gruszek w konwencjonalnej uprawie, stosują tego typu zabiegi i tak zgłaszają szkody między 60 i 70% owoców, jabłek lub gruszek. Jest tak, ponieważ nie ma rozwiązań chemicznych: jedynymi rozwiązaniami są sieci i naturalni wrogowie.
Tymczasem Halyomorpha halys rozszerza terytorium swojego występowania i w szybkim tempie przemieszcza się z równin w góry. Ostatnio zaatakowany został alpejski region produkujący jabłka Alta Valtellina.
Źódło: italiafruitnews, fot. FB
Komentarze
Roman, żartując (A stać nas na żarty gdy szkodnik jest jeszcze daleko nas), przypomniał mi się wierszyk z edukacji wczesnoszkolnej na "ę":
Bęben bębni: bęc, bęc, bęc. Co to będzie, coto będzie, kiedy siędzie gęś na grzędzie?
... Ale trochę głupio żartować z cudzego nieszczęścia ( chociaż to takie polskie...)