Ulewne deszcze niszczą zbiory czereśni w Nowej Zelandii
Producenci czereśni z Nowej Zelandii twierdzą, że ulewne deszcze zniszczyły ponad połowę tegorocznych zbiorów.
Generuje to ogromne koszty, nie tylko dla producentów, ale także dla pracowników, którzy zajmują się zbieraniem i pakowaniem owoców.
Szacuje się, że aż 50% czereśni w tym sezonie nie zostanie wyeksportowanych, co oznacza stratę 50 milionów dolarów.
-To są bardzo nietypowe opady, na niektórych obszarach spadło 100 mm deszczu. Możemy poradzić sobie z odrobiną deszczu, ale w tym wypadku jesteśmy bezsilni. – powiedział Richard Palmer, dyrektor wykonawczy Summerfruit Nowa Zelandia.
Podaż moreli również została tymczasowo ograniczona.
Jednak ulewne deszcze to nie jedyny problem sadowników w Nowej Zelandii, deficyt pracowników do zbiorów ze względu na ograniczenia spowodowane pandemią Covid-19, to obecnie problem, który spędza sen z powiek producentom śliwek, brzoskwiń, nektaryn i jabłek.
Źródło: rnz.co.nz
Komentarze
Jedz do Radomia...mają pomnik Kaczyńskiego i nie mają meszek...będziesz zadowolony
wszystkie mosty sa na jedno auto, poza Auckland. miasteczka wygladaja tak: bank, china takeout, empty store, second hand ze starymi smieciami, empty store, china takeout, second hand, bank and so on – kompletny upadek i depresja. pierwszy raz w zyciu kupowalem w second handzie. wejscie na gorace kapiele 100 dolarów. dwa razy psychopaci zagrazali mojemu zyciu (wyspa pólnocna, srodek-wschód), jeden z shotgunem. policja to ignoruje.
co by tu jeszcze? jest pare dobrych rzeczy, wymieniam zle, bo NIKT tego nie mówi. bardzo latwo zarejestrowac auto, ubezpieczenia nieobowiazkowe i tanie. przeglad co 6 miesiecy. w morzu sie nikt nie kapie, poza surferami, zimno, prady. meszki doprowadzaja do obledu.nie ma na nie sposobu. wszedzie mlodociane adolfki. tysiacami. supermarkety, maja ich 3, sa tak zle,ze nie ma co jesc. marzy sie o powrocie do swiata i normalnym jedzeniu. ogólnie marzy sie o normalnym swiecie, caly czas odlicza dni do wyjazdu . w goracych wodach maja amebe co wchodzi do mózgu. no chyba ze sie zaplaci 100 dolarów za wstep, to mówia ze nie ma ameby
Mhy...reguluje prawo...pod warunkiem,że ma zieloną kartę ...
Gdy przyszedł tunelem z Meksyku to zarabia tyle ile mu zapłacą.zreszta tam w większości jest akord od zbiorow
Amerykanie mają ziemi po horyzont i nieprzebrane ilości latynoskich nielegalow.
Mogą sie bawić w ekstensywne sady z Macintosh en,którego jeszcze całkiem sporo produkują.
W Europie jest inny model produkcji z powodów ekonomicznych.
Bez sensu jest porównywać nieporównywalne .
Podziwiam golodupcow,którzy sądzą i juz liczą kasę za czeresnie