Walka o jakość
Za nami okres kwitnienia jabłoni. Generalnie zawiązanie jest dość dobre albo bardzo dobre. Tylko niektóre odmiany (grupa Jonagolda) i to nie na każdym stanowisku mają mniej zawiązków, bądź zawiązki są słabe i nie rokują dobrze. Od teraz zaczyna się walka o jakość owoców, które powstaną z tych zawiązków. Na najbliższy czas najważniejsze elementy składowe jakości, o które trzeba zadbać to: ordzawienia i jędrność.
Największe ryzyko ordzawień dotyczy odmian: Gala, Golden oraz Red Delicious. Wynika to z ich podatności odmianowej. W przypadku tych odmian należy zwrócić szczególną uwagę na to zjawisko i przez najbliższy czas skutecznie oraz wytrwale mu przeciwdziałać. Nie tylko dlatego, że odmiany te są bardzo na nie podatne, ale dlatego, że ta grupa stanowi trzon naszego eksportu na dalekie rynki. Na ordzawionej Gali nie da się zarobić. Na światowych rynkach nasze owoce muszą konkurować z jabłkami z Francji, Włoch, RPA czy Nowej Zelandii i mają wyglądać tak idealnie, jak wyglądają ich owoce. Coś, na co przymknie oko klient z Białorusi, dla odbiorcy z Indii będzie stanowiło przeszkodę nie do przejścia. Nie ma sensu produkować topowych odmian w drugiej klasie.
Druga kwestia to jędrność. Już teraz, tuż po kwitnieniu, musimy dostarczać wapń zawiązkom. Jest to pierwiastek mało mobilny w roślinie, toteż nawet duże jego ilości podane później, nie przenikną do głębokich warstw owocu. Budowanie jędrności to proces ciągły od zawiązania owocu aż do zbiorów. Duże dawki latem nie zrekompensują teraźniejszych zaniechań. Oczywiście, te pierwsze zabiegi mogą być dość drogie w porównaniu do tych letnich. Latem korzystamy z chlorku wapnia, który jest dość tani a przy tym szalenie efektywny w dostarczaniu owocom wapnia. W obecnej fazie jego zastosowanie jest jednak raczej niewskazane, musimy więc sięgnąć po inne nawozy, które tak tanie już nie są. Jednak zaniechanie stosowania teraz wapnia może się zemścić przy zbiorach. Warto też pamiętać o pewnych szkodach jakie zima wyrządziła tkankom przewodzącym drzew, szczególnie Jonagoldom. Może to rodzić obawy o odpowiednie przewodzenie m.in: wapnia z gleby. To kolejny asumpt do rozpoczęcia wczesnego odżywiania tym pierwiastkiem. Poza tym nasze gleby są dość ubogie w odżywczą formę wapnia, a więc nawet w pełni zdrowe tkanki mogą mieć problem z optymalnym zaopatrzeniem zawiązków.
No i last but not least – przerzedzanie. Właściwy rozmiar owoców to podstawowy warunek ich korzystnej sprzedaży. Poprzez właściwy rozmiar rozumiem nie tylko docelową średnicę/ciężar owocu, ale też rozkład rozmiarów w danej partii – im bardziej jednolity, tym lepszą cenę możemy za daną partię uzyskać. Ośrodki doradcze w USA tworzą specjalne kalkulatory, aby uzmysłowić producentom jak duże owoce opłaca im się produkować. U nas mamy świetnie rozbudowane doradztwo technologiczne, ale ciągle mamy problem z powszechną świadomością tego, czego rynek od nas oczekuje. Przerzedzanie ma również wpływ na wybarwienie owoców, którą to walkę będziemy toczyć w drugiej połowie lata, lecz warto już teraz sobie ułatwić pracę tym zabiegiem.
Jeśli nie pojawi się jakiś "czarny łabędź" (w rozumieniu Taleba), to sezon może być bardzo urodzajny a wiemy jak to się kończy w naszym kraju. Może się okazać, że tylko odmiany eksportowe dadzą godziwie zarobić. Jednak, aby sprzedawać swoje jabłka w świat, to musimy mieć światową jakość owoców, czego serdecznie czytelnikom życzę.
Komentarze
To nie kwestia bogactwa tylko świadomości.
Tak...a potem przemysłowe jest po 8 gr bo juz kwaśnego nakupili i za słodkie nie zapłacą.
Ale Janusz musi i przerywane pozbierać co kilka lat temu było nie do pomyślenia
Ps
W poniedziałek robię 3 x zabieg wapniowy.a wy zaczynajcie od orzecha
bo po lekturze internetu wiem,że wszystko zmarzlo albo spadło...
Walczmy,pryskajmy,pół roku przechowujmy
A na koniec oddajmy po 0,6zl
Brawo my....nikt na świecie tak nie potrafi
Tego nikt nie liczy.najwazniejsza jest jakość jakość i jeszcze raz jakość. A potem sprzedanie towaru po 1zl.polski rolnik jest zawsze na końcu.ale sami tego nauczyliśmy.a wystarczyło by poświęcić jeden sezon i nie oddawać towaru jeżeli to nie opłacalne. Tylko ja tak mogę zrobić A sąsiad i tak na przyczepie wywiadzie co do sztuki bo przecież jak urosło to trzeba sprzedać.kur.. rok temu śliwki po 40gr woził jak debil gdzie wręcz 35gr bral