Mentalność sadownika
Piszę już jakiś czas te artykuły, czytam komentarze pod nimi, zarówno te na portalu jak i serwisach społecznościowych i dochodzę do smutnych wniosków.
W zasadzie do jednego – sadownicy są bez winy. Sadownicy wierzą głęboko, że winni są wszyscy wokół: skupy, przetwórnie, grupy albo doradcy. Wszyscy ponoszą winę za złą sytuację (bo, że jest zła sadownicy sami mówią) ale oprócz sadowników. Wierzą oni, że powinno być dobrze, bo przecież tak ciężko pracują, tak mocno się starają i tak dobrze produkują, że niezrozumiałe jest dlaczego nie ma odpowiednich cen! Powinni płacić więcej za naszą ciężką pracę. Przecież większość sadowników staje na głowie, aby wyprodukować wystarczająco dużo i dobrego towaru. Całymi nocami pryskają, w upale wiążą drzewka do bambusów i odmawiają sobie wielu rzeczy, aby wpakować coś jeszcze w sad. Jeszcze jeden nawóz, jeszcze jeden oprysk, aby urodziło się więcej i ładniejszego towaru. Niektórzy mawiają, że sadownik to sobie krwi upuści, ale traktor zatankuje aby pryskać. No więc jeśli sadownicy się tak starają i tak dobrze produkują, to wina za ich kiepską sytuację leży gdzieś indzie? Skupy powinny więcej płacić za owoce. Jak nie skupy to grupy. Przetwórnie też powinny więcej płacić. Nie chcą płacić? To rząd powinien wprowadzić cenę minimalną! Siłą ich przymusić do płacenia! Przecież za ciężką pracę należy się godziwa zapłata.
Jeśli tylko wspomnieć w artykule, że sadownicy robią coś nie tak, to zaraz podnosi się larum, że cokolwiek śmiem zarzucać producentom. Chciałem napiętnować absurdalnie szerokie pasy herbicydowe i już dostałem po głowie, że przecież glifosat jest dozwolony i można nim pryskać a poza tym, to co innym do tego jak szeroko pryskają a na dodatek to pewnie jestem od Bustowskiego. Napiętnowałem dziadostwo w handlu jakim są uniwersalki – to zostałem zakrzyczany przez obrońców broniszowego modelu handlu. Jakiekolwiek zwrócenie uwagi na błędy samych sadowników powoduje falę absurdalnej obrony. Sadownicy są święcie przekonani, że ma być tak jak jest, nic tu nie wolno zmieniać, tylko mają więcej płacić! Nic ma się nie zmieniać ani model handlu, ani technologia produkcji, ani rola podmiotów w łańcuchu dostaw. Nic a nic. Po prostu mają więcej płacić. Albert Einstein powiedział kiedyś, że "szaleństwem jest robić ciągle to samo i oczekiwać innych rezultatów". Nie zmieniając nic w nas samych, nie zmienimy naszej branży. Naprawdę ktoś sądzi, że uda nam się zmusić przetwórnie do płacenia więcej za owoce? Na jakiej podstawie tak ktoś sądzi? Niby dlaczego sortownie miałby płacić komuś więcej, skoro za dzisiejsze stawki i tak wozicie te owoce?
Żeby coś się zmieniło w naszej branży my musimy zmienić siebie. Inni uczestnicy tego rynku całkiem dobrze odnajdują się w obecnej sytuacji. To nas – producentów – boli obecna sytuacja, gdy jabłka – mimo przymrozków wiosną 2020 – sprzedajemy w czerwcu za grosze. Sortownia ma swoją marżę niezależnie od tego czy owoce kosztują 1,5 zł czy 0,50 zł/kg. Ta różnica w cenie boli tylko nas. Oni żyją z handlu (absolutnie nie twierdzę, że to jest coś złego) a my z produkcji. Ich interesuje różnica między ceną zakupu a ceną sprzedaży a nas między kosztem wyprodukowania a ceną sprzedaży. Toteż spadki cen jabłek dotykają sadowników a nie sortownie. To w naszym interesie jest zrobienie czegoś, aby zmienić rynek a nie w interesie skupów, sortowni czy przetwórni. Nikt za nas tego nie zrobi. Musimy zacząć coś tu zmieniać, bo nawet natura (vide przymrozki 2020) nie jest już w stanie nam pomóc.
Przestańcie na siłę bronić obecnego stanu rzeczy, bo właśnie widzimy, że w obecnym stanie to my sięgamy dna. Przestańcie bronić jak niepodległości produkcji słabej jakości, bo wyraźnie widzimy, że nie ma nawet komu tego sprzedać. Przestańcie się obruszać na każdą krytykę, bo celem tej krytyki jest poprawa obecnego stanu rzeczy. Mogę się mylić, mogę źle odczytywać trendy i wyciągać błędne wnioski, ale nie da się ukryć, że musimy coś zacząć w nas zmieniać, bo podążając aktualną ścieżką doszliśmy do ściany. Przestańcie bronić obecnego modelu, bo naprawdę tu potrzeba gruntownych zmian. Możemy się sprzeczać co do rodzaju zmian jakie powinny nastąpić, możemy mieć różne wizje przyszłości, możemy wdrażać różne modele, ale zakładanie a priori, że my wszystko robimy dobrze a wina leży po ICH (skupy, przetwórnie, sortownie) stronie jest po prostu głupie.
Komentarze
1/ czy produkcja owoców w Polsce jest tylko "interesem indywidualnym" producenta- Vide stosunek np w holandii do produkcji cebulek tulipanów a w szerszej skali np. winogrona.Polska jest producentem znaczącym / artykuł poniżej/ owoców, mając taki potencjał produkcyjny ilości surowca,za sprawą klimatu i ziemii unikalnej jakości - poza prawem do "wolnorynkowej produkcji" żadnego wpływu na organizację w skali kraju tej produkcji; przetwarzania i handlu. Nie trzeba byc Einstainem ,żeby zdawać sobie sprawę ,że te zadania w 21 wieku są zadaniem profesjonalnym i sprawczym współdecydującym o pozycji POLSKIEGO interesu - w tym produkcji owoców.Czy producent musi i czy może ? spełnić te zadanie -wezwanie chwili !? Wystarczy rozejrzeć sie wokół w UE i na świecie - ile i w jakiej skali Państwo - rządy ,bezpośrednio a organizacje kontrolowane przez kapitał zajmują się tymi procesami.Sytuacja w obszarze sadowniczej produkcji wynika z szerszej doktryny politycznej wobec Polski. Likwidacja polskich zakładów przetwórstwa i przejęcie "wytypowanych" - była częścią -zaplanowanym działaniem z premedytacją jak likwidacja stoczni, banków, handlu i innych zakładów: w celu dokonania gwałtu i pozyskania siły roboczej. Za moment jesli Polacy nie będa emigrowali zarobkowo ,zleci się Polskim sadownikom produkcję i uprawy szparagów a ich cena spadnie z 5 EUR na 5 PLN.
W "nowoczesnym " społeczenstwie "nowoczesne " metody zagwarantowania bezpieczenstwa zywnościowego kraju i wykorzystanie możliwości eksportu wymagają rozdziału funkcji i zadań.
Nie może nie ma prawa ani ekonomiocznie ani zgodnie interesem publicznym działać Zakład, który nie troszczy sie o surowiec w ilości adekwatnej do zainstalowanych mocy.takie obowiązki wynikają choćby z faktu korzystania z zasobów ziemii i klimatu. Przyzwolenie na "rabunkową działaność " w skali niespotykanej jest przyczyną sytuacji polskiego rolnika w tym sadownika a owoców miękkich szczególnie dotkliwe i widoczne. Trzba odpowiedzić sobie co znaczy cena minimalna i kto te ceny ma możliwośc i obowiazek stosować i w jakim rozmiarze aby zaspokoić potrzeby i nie powodować "klęski " urodzaju ; kto i w w jakim procencie ma ponosić ryzyko - bo celem tego świata , polityki , produkcji ma byc ucywilizowany świat ! - trzeba tylko umieć sobie na te wezwania odpowiedzieć , trzeba dokonać analizy , nie wolno marnowąc żadnej szansy, nawet "niszowej"
Dopiero upadek ekonomiczny może zmienić myślenie.
Większość nie myśli przed...tylko po
Lepiej późno niż wcale ale jednostki nie zmienia całej branży
Czeka nas masowa fala bankructw i jest to nieuniknione i rozumiem strach producentów ale myśleć trzeba przed a nie po
Nie mogę się zgodzić z autorem... nie jesteśmy na dnie!!!!
My w dno pukamy od dołu!!!
....cały biznes około sadowniczy kwitnie, tylko producenci łykają wszystko jak pelikany...a tak się nie da!!!
Trzeba to wszystko rozpier.... zresztą samo już się dzieje... zostanie 10% producentów i też nie będą żyć jak kiedyś z ideareda :)
On szkodzi i jest rakotwórczy...
Dlaczego mówienie prawdy nazywasz jadem???
I na koniec...jak Kurski mówił,że ciemny lud to kupi to ok???
Nie Roman ciemnota sadownicza nie boi się zmian.....tej ciemnocie po prostu nie chce sie myśleć.
Po chu. on będzie myślał jak on ma robote bez myślenia .....wsiada co drugi trzeci dzień na ciągnik i od x lat napier.ala dookoła na ciągniku między rządkami.....a ty mu każesz analizować rynek co sadzić aby z zyskiem sprzedać.....znależć lepsze rynki zbytu.
Po co on ma myśleć lepiej jeżdzić w kołko i narzekać na swój los
Jest rakotwórczy
Bayer płaci gigantyczne odszkodowania dlatego.
Z dużym prawdopodobieństwem powiem,że znajdziemy go we krwi każdego Polaka tylko żadne laboratorium w Polsce nie jest w stanie to wykryc
Jest rakotwórczy
Bayer płaci gigantyczne odszkodowania dlatego.
Z dużym prawdopodobieństwem powiem,że znajdziemy go we krwi każdego Polaka tylko żadne laboratorium w Polsce nie jest w stanie to wykryc
Ciemnota sadownicza nie jest tego w stanie przyswoić.
Boi się zmian i kierunku w którym zmierzą produkcja.
Czas prawdy nieuchronnie nadchodzi i spora część sadowników będzie zaskoczona.
Cytuję Roman:
Tak dla przypomnienia to ja pierwszy tu pisałem o szkodliwości glifosatu i nawet redaktura będący w kontrze po lekturze przyznał mi rację
Tylko ja nic nie mówiłem o produkcji sadowniczej tylko zbożach i hodowli zwierząt.
Sadownicy pryskaja glebę a nie jabłonie i nie demonizowalbym tu umiejętnego stosowania glifosatu.
Od lat pisze,że kiepski towar wypiera dobry i nie da się tak funkcjonować.
Zmiany są nieuniknione i nie każdy je przetrwa ale z pewnością jabłek w Polsce nie zabraknie...
Kogo normalnego i teresuje co sumsiady robi?
Masz swój biznes to go pilnuj
Generalnie zgadzam się z teza artykułu w całej rozciągłości tyle że ja to samo powtarzam od lat
Wszelkie zmiany muszą wyjść od nas.najpierw zmieńmy swoją mentalność by dorosnąć do produkcji na poziomie jakiego oczekuje rynek
Potem już tylko pilnujmy sprzedaży z marzą..
Czy chcemy czy nie to i tak kiedyś nastąpi bo to biznes jak każdy inny
Proszę nie odkrywać prochu i Ameryki.
Prosze obudzić sadownicza ciemnote bo dewastuje rynek swoim niebiznesowym podejściem do produkcji