Zapłaci jesień czy wiosna?
Na jednej z sadowniczych grup na Facebooku został zamieszczony post z informacją, że jego autor właśnie kończy sezon 2020/2021, wysypując ostatnie partie jabłek na przemysł. Autor chyba chciał wyrazić tym postem swoje rozgoryczenie i smutek, z powodu takiego finału tegorocznego handlu. Jednak najciekawsza dyskusja wywiązała się pod postem.
Dotyczyła ona sensowności przechowywania oraz przewagi sprzedaży jesiennej nad wiosenną bądź na odwrót. Niektórzy sugerowali, że lepszy jest handel prosto z drzewa inni odpierali, że wszyscy z drzewa sprzedać nie mogą, bo rynek by się załamał. Dyskusja jest obecna w naszej branży, odkąd wynaleziono trochę lepsze przechowalnictwo. Akurat mnie to bardzo razi, ponieważ całą tę dyskusję uważam za błędną. Swoje przekonanie o tym wyraziłem w poprzednim artykule o Szampionie. Decyzje o sprzedaży bądź przechowywaniu a właściwie o tym czy cena wiosenna będzie lepsza od jesiennej, są czystą spekulacją. To jest wręcz jej podręcznikowy przykład. Spekulacja sama w sobie nie jest zła. Jednak, jeśli uprawia ją większość dostawców, to jej skutkiem jest drastyczne rozchwianie rynku. Właśnie miniony sezon nam to uzmysłowił, dość boleśnie, w tym autorowi tego postu. Jesienią hossa, wiosną bessa na jabłka. Dlaczego rynek nie jest stabilny? Ponieważ praktycznie wszyscy rzucają się albo na sprzedaż bezpośrednio po zbiorze, albo na długie przechowywanie. Jeśli więcej będzie tych pierwszych to jesienią ceny się załamują, a jeśli więcej tych drugich, to ceny załamują się na wiosnę. Patologia. Kilkadziesiąt komentarzy pod tym postem, jedne za sprzedażą jesienną, jedne za wiosenną, ale ani jednego za systematycznym podawaniem owoców na rynek. Nikomu z komentujących nawet do głowy nie przyszło, że można tak sterować sprzedażą, aby owoce upłynniać systematycznie, przez cały sezon. Wszyscy liczą na "złoty strzał", aby w jednej transakcji, w piku ceny, sprzedać wszystko i "wygrać" z rynkiem. Czysta spekulacja.
W normalnym świecie kapitał spekulacyjny operuje sobie na giełdach. Na giełdach akcyjnych czy towarowych można sobie pospekulować. Ba! Powiem Wam, że można też pospekulować jabłkami. Można sobie obstawiać kontrakty terminowe na dostawy jakichś produktów i przewidywać ich ceny w momencie dostawy. Niektórzy obstawiają, że za pół roku cena baryłki ropy wzrośnie i kupują tę baryłkę dziś, z dostawą za 6 miesięcy. Jeśli dobrze przewidzieli rynek, to zarobią, jeśli źle – stracą. Aby sobie spekulować towarami czy akcjami, wcale nie warto inwestować w produkcję tychże towarów. Spekulant rynku ropy nie stawia platformy wiertniczej, on całą kasę inwestuje w zakup produktu. Proponuję, aby ci spekulanci obstawiający wzrost/spadek cen na wiosnę przestali sadzić jabłonie. Niech angażują cały kapitał w spekulację i tak wygrywają. Szybszy zwrot z inwestycji, mniejsze ryzyko (dzięki brakowi ryzyka produckyjnego, w tym gradu, suszy, przymrozków), itd. Od spekulacji są specjalne rynki. Naprawdę dziś już fajnie rozbudowane, z całkiem małą barierą finansową wejścia, z szeroką gamą produktów i usług. Tam jest miejsce na tego typu zachowania.
Jabłka w sklepie powinny być cały rok, do tego dąży większość sprzedawców detalicznych. Wobec tego również podaż produktów powinna następować przez cały rok. Płynnie, tydzień po tygodniu powinny jechać auta z dostawami. Nabywcy muszą mieć pewność, że jabłka dojadą, że nie muszą dzwonić po innych dostawcach albo (o zgrozo!) po innych krajach za zapytaniami o dostawy owoców. Stabilne dostawy to stabilne ceny. Nie, nie stałe, bo rynek reaguje na różne bodźce, w tym te niezależne od nas. Jednak w naszym – sadowniczym – interesie jest stabilizacja dostaw i cen. Nam powinno zależeć na wyeliminowaniu ich wahań i zaprowadzeniu porządku. Jednak swoim zachowaniem wprowadzamy sami najsilniejszy bodziec dla wahań cen – niepewność dostaw.
Pewność, systematyczność oraz płynność dostaw to punkty wyjścia dla zdobywania nowych rynków. Dla naszej branży nie ma innego wyjścia niż rozwój eksportu, bo nie ma najmniejszej szansy, aby Polacy przejedli nasze owoce. Jestem zdumiony, że pod postem kończącym sezon 2020/2021, który właśnie udowodnił nam jak sami potrafimy rozchwiać sobie rynek, większość komentarzy dotyczy dylematu czy załamać ten rynek jesienią czy wiosną?
Komentarze
Jabłek jest za dużo.