Niepewna jesień
Sadownicy wzięli się za ręczną korektę owoców na drzewach. Na skupach pojawiły się ceny dla tej kategorii owoców. Najpierw dwa słowa o przerywce i sensie jej sprzedaży. Wiadomo, że jedyną wartością tych owoców jest ich bardzo wysoka kwasowość. Zakłady sobie jej nakupią, aby zakwasić bardzo słodki koncentrat, powstały z tłoczenia obecnie sypanych jabłek. Sypiemy teraz olbrzymie ilości owoców z komór. Im dłużej przetrzymujemy owoce w chłodniach, tym są one słodsze. Największą kwasowość ma przerwyka, później owoce zbierane jesienią a najniższą owoce sypane z przechowalni. Jeśli zakłady przetwórcze zgromadzą dość duże zapasy koncentratu z obecnie sypanych jabłek a następnie zakwaszą go przerywką to... nie będą miały motywacji do intensywnych zakupów jesiennych. Czyli grozi nam niska cena przemysłu na jesieni.
W Polsce większość sadowników ma dwie alternatywy: sortownia albo przemysł. Niewielu naszych producentów potrafi samodzielnie sprzedać owoce i wyjść z tego polskiego piekiełka, reszta jest skazana na wspomniane dwa kanały zbytu. Skoro nie ma alternatyw, to nie ma też ceny – proste. Minionej jesieni pojawiała się alternatywa w postaci wręcz szalonego importu polskich Jonagoldów z Beneluksu. Tym razem ciężko się spodziewać takiego obrotu spraw, ponieważ Zachód będzie miał swoje jabłka i jego zakupy w Polsce będą raczej ograniczone. To zły prognostyk.
Ponadto dochodzi czynnik emocjonalny, związany z przebiegiem mijającego sezonu. Spekulacja na przechowalnictwie się nie opłaciła więc duża część producentów będzie chciała sprzedać owoce jesienią. Do tego należy dodać, że wielu sadowników zamknie sezon 2020/2021 ze stratą, bo wszystkie owoce trzymali do późna, więc będą musieli coś szybko spieniężyć, aby pokryć najpilniejsze potrzeby. Cały ten splot okoliczności sugeruje, że jesienne ceny będą pod silną presją podażową. Dla producentów to niezbyt dobra informacja.
W interesie sadowników jest, aby podjąć działania mające na celu ograniczenie tej presji albo chociaż minimalizacji jej skutków. Pierwszym jest ograniczenie dostaw przerywki do przetwórni. Koncentrat z zeszłorocznych jabłek jest za słodki, w przypadku braku przerywki będą one musiały go zakwasić świeżymi jabłkami jesiennymi. Kwasowość owoców jesiennych jest niższa niż przerywki, więc trzeba ich użyć odpowiednio więcej dla pożądanego efektu. Ograniczając dziś przerywkę budujemy sobie popyt na owoce dla przetwórstwa jesienią. Do tego wcale nie 1:1. Jeśli cena na skupie będzie atrakcyjna, to uniemożliwi ona wystawianie absurdalnych cen przez sortownie (vide 2018 rok i 0,40 zł/kg).
Jednak głównym problemem naszej branży jest brak alternatywnych kanałów zbytu (rynki hurtowe mają zbyt małe znaczenie). Tutaj należy upatrywać możliwości wyrwania się z potrzasku między sortowniami a przetwórniami.
Zróbmy wszystko, aby zmniejszyć podaż jabłek przemysłowych. Przerywka i cięcie letnie – dwie czynności agrotechniczne, które mogą nam bardzo pomóc, znacząco mogą zwiększyć wartość naszego plonu. Działania te zmniejszą ilość jabłek przemysłowych podczas zbioru, a tym samym cena przemysłu nie będzie tak ciągnęła w dół ceny deseru na sortowniach. Poza tym im lepsze owoce będziemy mieli, tym większa jest szansa, że uda nam się je wysłać w świat i wyrwać się z morderczego uścisku lokalnego rynku.
Jesień nie nastraja optymistycznie. Początek sezonu może być ciężki, ale chciałbym zaapelować o pewną ostrożność w podejmowaniu decyzji o sprzedaży. Nie ulegajmy panice i z rozwagą podchodźmy do sprzedaży jabłek. Na jesieni może się okazać, że niska cena naszych owoców będzie napędzała ich eksport. Jednak dla utrzymania linii eksportowych wymagana jest powtarzalna i wysoka jakość kolejnych partii owoców. Ciągły, utrzymujący się eksport napędzi w końcu ceny i da szansę na godziwy zarobek. To, że sezon się źle może zacząć nie oznacza, że się źle skończy. Najważniejsze to, żeby samemu nie przyłożyć ręki do niskich cen i aby mieć co eksportować w sytuacji, gdy zaczną spływać zapytanie o polskie owoce.
Komentarze
Ktoś tu nie skumal ironii.
Niestety ten rok nie będzie dobry
Ponad 4 mln ton...export plus rynek wewnętrzny to ,max 1 mln ton.reszta ma taśmę i zostaje w sadzie
dokładnie co wy gadacie
Troszkę przeszacowales...4 mln może nieco więcej
Co nie zmienia faktu,że większość jabłek.nie zostanie zagospodarowana z zyskiem
To będzie kiepski rok
I jesien i wiosna będą słabe moim zdaniem
Od wiosny wiem,że wszystko zmarzlo i nie ma jabłek
Czereśnie też zmarzły i nie było gdzie sprzedać
Będzie dobrze....kolejny rok z dobra cena