Sprzedam Idareda: 60 groszy
Muszę się z Państwem podzielić sensacyjną wiadomością. Otóż dowiedziałem się dziś rano, że jedna z grup zarejestrowana w województwie mazowieckim a posiadająca zakład produkcyjny w województwie łódzkim, kupuje od sadowników jabłka odmiany Idared, w karton, w cenie 60 groszy! Grupa nie narzeka na problemy ze skompletowaniem zamówienia, bo ktoś to im w tej cenie robi. Nie są to potentaci, raczej paletowcy. Na tej samej grupie jabłko przemysłowe skupują w cenie 0,52 zł/kg. No i teraz pytanie do tych geniuszy biznesu, którzy szykują te jabłka: ile na tym zarobiliście?!
Średnio ze skrzyni odrzućmy 10% odsortu, przy 4 osobach sortujących trzeba dwa dni robocze na wysortowanie tira jabłek, koszt robocizny przyjmujemy na 13 zł/h. Mamy więc 4 x 2 x 8 x 13 = 832 zł kosztu pracy. Gdybyście wysypali 22 tony jabłek na przemysł, to byście mieli 11400 zł, gdy sprzedacie je po 60 groszy w karton, to będziecie mieli 20 000 x 0,6 zł, czyli 12 000 i 2 tony przemysły po 0,52 zł, czyli 1040 zł, łącznie 13040 minus koszty robocizny, czyli 12208 zł a gdzie jeszcze prąd od bączka czy ładowanie wózka!? Zarobicie na tym 800 złotych więcej, na całym tirze jabłek zarobicie 800 złotych i to pod warunkiem, że faktycznie będzie tylko 10% odsortu, bo jeśli więcej, to nawet tyle Wam nie wyjdzie. Nie rozumiecie jak bardzo się upodlacie zgadzając się na takie propozycje? Machnijcie ręką na te 800 zł, wysypcie to na przemysł i nie dajcie im zarobić. Niech pójdzie w świat, niech handlarze przekażą klientom, że trzeba podnieść stawki, bo w takich pieniądzach to się jabłek w Polsce nie kupi. Świat zewnętrzny może zapłacić więcej, ale po co, skoro i tak, nawet przy śmiesznych pieniądzach, te jabłka z Polski płyną? 60 groszy to dostaniesz za Idareda na obierkę, za wagę w skrzyni, bez koloru, z parchem, bez robocizny, rwanego od 65 mm a nie za owoc deserowy, zrywany od 70 mm, w którym ktoś będzie jeszcze próbował się doszukiwać jakości. Jak w tej branży ma być normalnie, skoro połowa z nas da się upodlić za jakieś grosze? To musi zbankrutować, to wszystko musi się rozlecieć i ta połowa musi nie mieć za co opryskać sadu w następnym sezonie. Im musi zabraknąć najpierw na opryski, potem na paliwo do ciągnika, potem na ludzi do zrywania, choć i tak mam wątpliwości czy nie będą taczkami tych jabłek na skup dowozić. Im musi zabraknąć na wszystko, mszyce mają zeżreć każdy listek na ich drzewach i dopiero będzie normalnie.
W wiejskiej epopei "Chłopi" jest taki fragment jak Boryna liczy zyski i koszty z pracy w lesie, jest fragment o jego targach z innym chłopem o procenty od pożyczki, mówimy tu o opowieści o XIX-wiecznym rolniku. Dziś mamy XXI wiek, ludzie na księżyc latają, Elon Musk kalkuje koszty wyprawy na Marsa, a w sadownictwie co niektórzy nie potrafią policzyć opłacalności transakcji! Sadownictwo to jednak branża specjalnej troski.
Komentarze
Cytuję Marcin:
Ja swojego idareda 15 lat temu wyrwałem.
Nie mam smykałki do interesu.
Raz na wozie raz pod wozem najważniejsze żeby rynek sam się wyregulował.
Nic dziwnego jest też w tym że np jeden sklep pada a obok ktoś otwiera nowy i robi dobre pieniądze.
Zacznijmy od siebie, gdzie jeden traci inny widzi dobry biznes
Kto kumaty pakuje kasę w trupa?
3 miesiące straty.... Kolejny domorosły ekonomista, który nie rozróżnia przychodu od dochodu, a amortyzacja to słowo obce.
Tak jak każda firma, rolnik ma kilka możliwości finansowania straty - od pracy na etacie, przez pożyczki bankowe po najbardziej popularne przejadanie majątku zgromadzonego przez pokolenia (gdy cena pokrywa tylko koszt bieżącej produkcji a brakuje na amortyzację)
Tak wygląda sytuacja w Holandii. Pracowałem i widziałem. Ps. A pierwsza sprawa to sadownicy z rzeszcie się jeżeli da Polaka nie ucierpi.
Mają odłożone z innych lat ale to nie 5lat tylko to jest drugi rok jak trzeba dołożyć.
Dość sentymentów.
Tylko rachunek ekonomiczny
quote name="Chochlik Oryginalny"]z pensji "kierowcy" lub innego źródła dochodu,
Cytuję Piotr:
Cytuję Piotr:
a gdzie prąd (no chyba, że pracują przy zgaszonym świetle),
a gdzie amortyzacja sprzętu,
a gdzie amortyzacja budynków,
a gdzie koszt księgowej,
a gdzie koszt banku,
a gdzie koszt nadzoru,
a gdzie koszt poszukania klienta,
a gdzie koszt ...
można tak dłużej wymieniać.
zgadzam się z jednym sadownik nie liczy kasy, nawet w tak minimalnym zakresie.
Z czego Ci sadownicy juz 5 lat dokładają.....
W biznesie 3 miesiące są ze stratą i biznes pada........skąd sadownicy dokładają.....
A może by tak faktycznie rozpisać jaki są koszty wyprodukowania jablka....bo chyba te 1zl to dłuuuugo przesadzone
Dołożą kolejny rok.Caly czas dokładają i dają radę
8 gr też pieniądze i trzeba było pozbierać.
Nic tu apele nie pomagą.To odmienny stan świadomości.
Wyborcy PiCu