Czeka nas masowa produkcja „przemysłu”?
Nie mam żadnych danych statystycznych, ale widzę i słyszę od ludzi, że bardzo wielu sadowników ma problem z obcięciem swoich sadów. Nie są to pojedyncze przypadki, lecz jest ich dość dużo. Brakuje rąk do pracy. Ludzie z nadzieją spoglądają na maszyny do cięcia drzew i w nich upatrują ratunku, lecz wielu z nich nie rozumie, że nie każdy sad da się obciąć maszynowo. Jakie jabłka urosną w takich sadach? Do tego dochodzi kwestia braku środków na zakupy nawozów i oprysków. Wielu producentów deklaruje, że zaniechają nawożenia doglebowego w tym sezonie. Również ochrona będzie prowadzona w najtańszy możliwy sposób, bo nie stać ich na lepszą i nie widzą sensu. Jak będą wyglądały plony z takich sadów?
Można śmiało przypuszczać, że w handlu będzie deficyt jabłek dobrej jakości. Już w aktualnym sezonie brakuje dobrego towaru, a gdy sadownicy zdecydują się na ostre cięcia kosztów, to możemy mieć problem z kupieniem ładnych jabłek. Dziś ludzie całe komory sypią na przemysł, leci Gloster, Idared a nawet Ligol czy Szampion. Produkowali te owoce z myślą o rynku deserowym, nawet jeśli nie do końca osiągnęli jakość jakiej pożąda rynek, to przetrzymywali je mając nadzieję na wzrost ceny deseru w trakcie sezonu. Jak będzie wyglądał handel w przyszłym roku, gdy będą produkowali owoce ze świadomością braków w nawożeniu i ochronie? Czy wobec podwyżek cen energii ktokolwiek z sadowników będzie chciał ryzykować przetrzymywanie słabych owoców w chłodniach? Jeśli duża część z nas będzie chciała wysypać swoje jabłka już jesienią na przemysł, to czy nie załamiemy rynku owoców przemysłowych?
Już mieliśmy takie doświadczenia tej jesieni, gdy cena załamywała się pod wpływem chwilowej nadpodaży podczas zbiorów. Chyba grozi nam powtórka. Większość z nas nie ma kontraktów z ceną minimalną na produkcję przemysłu, będziemy narażeni na rozgrywanie przez zakłady i handlarzy przemysłem. Plusem tej sytuacji może być wreszcie oderwanie się ceny przemysłu od deseru na sortowniach. Już teraz widać jak producenci nie chcą oddawać jabłek na sortowanie, bo średnia cena po sortowaniu niewiele różni się od ceny przemysłu a nawet bywa niższa. Kto zaryzykuje oddanie owoców na sortowanie, mając w świadomości, że z powodu oszczędności, pominął kilka zabiegów w sezonie? Trzeba będzie zagwarantować sadownikowi, że zarobi więcej na takiej transakcji niż na wysypaniu jabłek na przemysł, czyli zaproponować mu cenę za wagę w skrzyni. Ewentualnie roztoczyć miraż potencjalnych pieniędzy po sortowaniu, wpisując w cennik zakupu dość dużą różnicę między klasami jabłek. Tak czy siak, obie te wersje (obstawiam tę drugą, bo polskie sortownie bronią się rękoma i nogami przed kupowaniem za wagę w skrzyni) będą in plus dla sadownika. Oderwą cenę przemysłu od ceny deseru.
Swoją drogą to przykre, że branża musi sięgnąć dna, aby tak się stało. Brak podaży dobrego surowca zmusi sortownie do konkurowania o niego. Do tej pory mieliśmy i mamy nadpodaż jabłka deserowego i sortownie zerkały na cenniki przetwórni, ustalają swoje ceny. Jeśli ogrom ludzi z własnej nieprzymuszonej woli czy też ekonomicznego przymuszenia zacznie produkować przemysł zamiast deseru, to sortownia, ustalając swój cennik, będzie musiała patrzeć na cenniki innych sortowni a nie przetwórni. Żeby tak się jednak stało to naprawdę spora część z nas musi jednak pożegnać się z produkcją deseru. Mam nadzieję, że to właśnie teraz się dzieje.
Komentarze
Jak będzie głód to napewno ludzie nie będą potrzebowali jablek...
Mieso...mąka...itp....ale jablka....buahahaha
Wywalcie na pole i tyle a nie biadolicie o cenie i wozicie.
Dosadzi się jeszcze trochę
I będzie super
Ale jak to już sypią????
Dopiero marzec
Jeszcze 2,3 tygodnie i ruszy się
Trzeba trzymać i nie popuszczać
Przy tych kosztach przepisach i warunkach pogodowych nie mamy szans.
Po za tym jaka ta mityczna jakość ma być za 80 groszy..
Ludzie to sypią już przepięknego prinsa i goldena z kontroli po freszu a pan redaktor uczepił się glostera i jakości.
Tak pięknych jabłek jak lądują w tej chwili na patelniach to nie znajdziecie w żadnej stonce.
Sadownik wyciągnie ostatni grosz by opryskać
Mamy doświadczenie w corocznym dokładaniu
Co do nawożenia to znam sadownika co 20 lat nie wysypał nic do ziemi
Nawozi tylko dolistnie i nie narzeka ani na jakość ani na ilość
Więc chyba trzeba wziąć z niego przyklad