Mniejsze zbiory jabłek w USA, to większy popyt na nasz koncentrat
Producenci jabłek ze stanu Waszyngton (główne centrum produkcji tych owoców w USA) szacują tegoroczne zbiory na poziomie o 11% niższym niż zbiory ubiegłoroczne. Jak na USA to dość spora różnica. Za główną przyczynę niższych plonów uważają oni niekorzystne warunki podczas kwitnienia oraz ogólnie zimną tegoroczną wiosnę. Poczekamy jeszcze trochę na dokładniejsze szacunki zbiorów, które również określą nam udział jabłek deserowych i przemysłowych w ogólnej amerykańskiej produkcji. Natomiast już dziś możemy przyjąć za pewnik, że popyt na koncentrat jabłkowy z USA nie zmniejszy się, lecz wręcz przeciwnie – będzie bardzo duży.
Oczywiście, że istnienie oligopolu na rynku koncentratu uniemożliwia przeniesienie popytu światowego na ten produkt na zyski dla producentów surowca. Po prostu producenci jabłek przemysłowych nie bardzo mają alternatywę dla swoich owoców i muszą się godzić na ich dyktat cenowy. Jednak sam fakt dużego popytu na koncentrat, płynącego z USA, spowoduje ciągły popyt na nasze jabłka przemysłowe. Bardzo prawdopodobna będzie powtórka z ubiegłego sezonu, kiedy to podczas zbiorów cena była niska, lecz później skoczyła o 100%. Przetwórnie, mając perspektywę dużych zamówień z USA, były gotowe zawalczyć o jabłka, które sadownicy zaczęli wstawiać do chłodni, stąd podwyżki. Tej jesieni możemy mieć podobną sytuację. Zza oceanu będzie ciągły popyt na ZSJ, na którym nasi "dobroczyńcy" zarabiają całkiem spore pieniądze, więc jest szansa, że spróbują powalczyć o większe dostawy i wyciągnięcie słabszych partii owoców z chłodni już po zbiorach. Do tego dochodzi kurs dolara do euro i złotówki, który jeszcze uatrakcyjnia cenowo naszą produkcję. Biorąc pod uwagę, że nie zanosi się na jakieś duże umocnienie naszej waluty, to przetwórcy dostają fajny handicap. Jeszcze raz powtarzam, że cena oferowana przez przetwórnie nie ma żadnego związku z doniesieniami o zbiorach gdzieś na świecie. Nawet jeśli w USA nie urosłoby ani jedno jabłko, to nie oznacza, że nasz przemysł byłby bardzo drogi. Przetwórcy płacą nam tyle ile uważają ponieważ nikt nie przerobi swoich owoców sam i nie wyśle do USA. Po prostu na tym rynku nie ma realnej konkurencji, a już taki jeden minister rolnictwa próbował pominąć Döhlera i resztę oligopolu w handlu koncentratem i umoczył na tym kilkadziesiąt milionów rządowych złotówek. O ile więc nie ma co wyciągać wniosku o wysokości potencjalnych cen na przemysł jesienią, to można jednak z całą stanowczością wyciągnąć wniosek, że popyt na koncentrat, a więc i owoce przemysłowe na pewno nie spadnie. Przez cały sezon będzie więc raczej zapotrzebowanie na oferowany przez nas produkt.
Natomiast wracając do samych szacunków zbiorów – najwięcej w Waszyngtonie zbiorą Gali, będzie to ponad 22 mln buszli. Natomiast już 5 mln buszli zostanie zebranej odmiany Cosmic Crisp. Zbiory tej drugiej wzrosną aż o 29%. Warto to odnotować i spróbować wyciągnąć wnioski o tym, jak można zarabiać pieniądze na jabłkach. Jednak chciałem na coś jeszcze zwrócić uwagę: sadownicy sami prognozują swoje zbiory. Tam każdy wie jakich plonów spodziewa się w tym sezonie. Oni mają wszystko policzone. To naprawdę zdumiewające, ale też widać tam biznesowe podejść do prowadzenia gospodarstw ale też przez fakt, że sami próbują kształtować liczby jakie padają w przestrzeni publicznej, chcą wpływać na rynek i się z nim komunikować. Nie czekają na wyroki GUS czy jakiejś innej organizacji, które nie chce ujawnić metodologii swoich badań statystycznych, tylko sami dają odpowiedzi na pytania jakie zadaje rynek.
Komentarze
Piotrek to już minęło i nie wróci
Gumofilce znowu zaczęli ciąć sady osobiście ,sadzą sami itp
Ukraińców coraz mniej,coraz drożsi i coraz większe wymagania mają
Teraz pryskanie to odpoczynek a nie główna robota
Życie zatoczyło kolo
Trzeba dosadzac bo jest za mało i inni wejdą na nasze miejsce
Tylko gesto
i mamy co mamy
***** ***
Ale to już zbyt skomplikowane dla was.....
Co roku pryskanie tym samym.....zero myślenia......40 razy wsiądziecie na ciagnik i jeździ dookoła jak te debile.....zero myślenia.......puzniej przyjeżdżają ukraincy.....zrywają wam jablka.......wy tylko termin zbioru wyznaczacie.......zero myślenia.......towar który produkujecie nie jest towarem pierwszej potrzeby....a co najważniejsze to jest go za dużo.......
Po tej CIEZKIEJ pracy jezdzac ciągnikiem w kółko dookoła......z klimatyzacja......wywalicie jajca w fotelu.....I mówicie ze sie narobiliście......toc jak tak źle to stawiać mroźnie.......brać się za handel......I nie narzekać cały czas......do roboty.....nieroby
Jak twoim zdaniem skupczyk ma 10gr na kilogramie to bierz kredyt na samochod i w jeden sezon na niego zarobisz, takie proste przeciez
E tam
Dosadzi się trochę i zwiększy wydajność z ha żeby zniwelować niskie ceny
2,7x0,5 włoski knip 2,2 m wysoki
I gitara
Jakie koszty??kto to liczy???
Trza zbierać bo ziemia się zakwasi
Coco Jumbo i do
Ten rok jest nasz
Niestety nie wierzę w zdolność logicznego myślenia polskiego gumofilca
Miejmy nadzieje ze niektorych dupa boli ze rok temu ci co wstrzymali sie jak mogli nie sypali ponizej 40gr sie ogarną i moze cos tego bedzie, jak nie to bedzie gnuuuuuuuj
Niższe zbiory w Chinach i w ussa
Wszystko jest w rękach polskiego gumofilca
Jeśli zmądrzał i wreszcie pokaże,że ma jaja robiąc przerwę w dostawach to cos zarobi
Jeśli będzie jak zwykle to 15 gr wystawia agumofilce zawiozą