Kiedy wzrośnie cena jabłek przemysłowych?
Od jesieni obserwujemy bardzo niewielkie zmiany ceny skupu jabłek przemysłowych. Wszyscy zastanawiają się kiedy te zaczną rosnąć, bo będzie to miało ogromny wpływ na los tysięcy ton owoców w chłodniach. Kiedy zaczną? Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że już powinny.
Dane USApple wskazują na dość duży deficyt owoców przemysłowych w USA, które sa głównym rynkiem zbytu dla światowej produkcji koncentratu jabłkowego. Również Chiny (silny producent koncentratu) zebrały sporo mniej jabłek. Kurs USD/PLN utrzymuje się na dość dobrym poziomie, jeszcze rok temu amerykańska waluta kosztowała około 4 złotych, teraz jest to około 4,4, choć bywało bliżej 5, jednak dalej jest to dość dobry kurs do sprzedaży w dolarach. Same ceny koncentratu w amerykańskich portach oraz wolumeny dostaw też wskazują, że ceny jabłek przemysłowych powinny zacząć rosnąć. Przecież nawet w położonych niedaleko nas Węgrzech te ceny są wyższe. Kiedy więc my zaczniemy doświadczać wzrostu cen jabłek przemysłowych? Śmiem twierdzić, że nie szybko a jeśli nawet to będą to niewielkie wzrosty. Niby wszystko wskazuje, że koniunktura w handlu koncentratem jest trwała i zakłady powinny być zainteresowane ściągnięciem z rynku dużych ilości towaru konkurując ceną o niego z rynkiem jabłek deserowych. Jednak problem leży gdzie indziej. Otóż ciągle przetwórnie mają dostawy owoców z sadów, już coraz mniejsze ale dalej są. Ludzie zrywali jesienią naprawdę słabe jabłka i ustawiali na pakowniach albo w niewłączonych chłodniach, czekając na zwyżkę ceny ale nie widząc tejże systematycznie sprzedają swoje zapasy. Z sortowni płynie również nieprzerwany strumień jabłek odrzucanych od deseru. Tutaj naprawdę nie ma przesłanek podażowych do wzrostu cen. Dostawy są całkiem spore i dość regularne. Co roku doświadczaliśmy lekkich wzrostów cen w listopadzie, bo sadownicy kończyli wówczas dostawy prosto z sadów. Teraz tego nie doświadczamy. Jabłka płyną dość rytmicznie. Dlaczego więc ktokolwiek miałby ludzi kusić ceną? Cena wzrośnie dopiero gdy zaczną hamować dostawy, ale czy to się stanie? Raczej nie. Niby jakie przesłanki miałyby to sugerować? Umacnia mnie w tej wierze fakt tych propozycji kontraktowych na przechowywanie jabłek przemysłowych. Pamiętacie te stawki? W interesie przetwórni byłoby korzystne aby ceny jabłek przemysłowych nie przebiły tych z kontraktów. Dlaczego? Ponieważ wówczas "okazałoby się", że dobrze jest kontraktować jednak te jabłka a propozycje z przetwórni były "dobre". W kolejnych sezonach dawałoby to impuls do szerszej akceptacji kontraktów i stawek przez sadowników. Jeśli stawki rynkowe wiosną 2023 przebiłyby te oferowane w kontraktach, to ludzie nabraliby pewnej awersji do takiej metody handlu a generalnie przetwórcom zależy na stabilizacji dostaw (ilości i czas dostawy). Dlatego śmiem twierdzić, że stawki przemysłu wiosną nie przebiją tych z kontraktów a może nawet będą sporo niższe, dla zasady. Ponieważ nie mamy wolnego rynku to wszystkie te przesłanki rynkowe (ceny, kursy walut, popyt) nie mają żadnego znaczenia. Ewentualnie możemy po prostu przestać sypać przemysł i czekać na reakcję zakładów, ale dobrze wiemy, że w Polsce się to nie wydarzy.
Komentarze