Pomyśl, zanim wysypiesz
Tak jak już pisałem wcześniej, w tym sezonie kolejny raz należy się spodziewać sporego zainteresowania jabłkami przemysłowymi ze strony przetwórni. Na korzyść tej hipotezy przemawiają lepsze niż w zeszłym roku, ale dalej niższe niż średnia wieloletnia, zbiory w Chinach oraz niesłabnący popyt na koncentrat na rynkach międzynarodowych.
Oczywiście, też jak już pisałem wcześniej, nie będzie to miało wielkiego przełożenia na ceny skupu jabłek przemysłowych, bo skoro nie mamy wolnego rynku, to nie można tu spodziewać się, że rynek zachowa się zgodnie z prawidłami wolnego rynku. Pewnie więc ceny będą stosunkowo słabe w szczycie zbiorów. Ceny podczas zbiorów są ustalane przez przetwórnie dla wszelkiej maści dwuzawodowców, słabych sadowników oraz nieszczęśników dotkniętych gradem. Dlatego porządny sadownik powinien jak ognia unikać dużych dostaw podczas zbiorów. Dużych, czyli powyżej 10% swoich zbiorów. Te 10% to jest normalny odsort podczas zrywania jabłek. Coś, co zostało pominięte podczas przerywki, jakiś niewykolorowany owoc, jabłka uszkodzone. Osobiście nie widzę sensu w długim składowaniu tego na podwórku, to i tak jest odpad, trzeba uwolnić skrzynie, więc takie ilości niech trafiają na skupy. Pod zbiorach, gdzieś w listopadzie (albo i nawet później) przemysł, jeśli będzie chciał zawalczyć o jabłka, to będzie musiał podnieść ceny, aby rywalizować o owoce z przechowalni. Oczywiście nie dotyczy to nieszczęśników dotkniętych gradem. Cóż oni mają zrobić skoro tam 100% plonu ma trafić do przetwórstwa? Szukać innych dróg zagospodarowania niż przetwórstwo na koncentrat jabłkowy.
Mamy jeszcze 3-4 tygodnie do zbiorów, należy podzwonić po firmach robiących przeciery jabłkowe, soki NFC, jakieś suszarnie owoców itp. Jak kogoś dotknął mocno parch, to pozostają jeszcze obieralnie. Po pierwsze, te formy przetwórstwa mają lepsze ceny zakupy, a przecież o zarabiania na jabłkach nam chodzi. Po drugie, będą to cenne kontakty na przyszłość. Po trzecie, skoro przetwórnie nie widzą w nas partnerów do współpracy, a tylko frajerów do golenia i nie chcą się dzielić zyskami z dobrej koniunktury na rynku koncentratu, to należy zrobić wszystko, aby minimalizować zależność od nich.
To naprawdę nie jest tak, że nie ma nic między deserem a przemysłem. Nawet jeśli uda się znaleźć cenę wyższą raptem o 0,10 zł/kg, to przy 50 tonach mamy dodatkowe 5 tysięcy w kieszeni, jeśli dotknął nas grad, to raczej już majątku nie zrobimy w tym sezonie, więc każde kilka tysięcy z hektara będzie miało znaczenie w domowym budżecie. Na przemysł zawsze zdążymy te owoce wyrzucić, więc co stoi na przeszkodzie, aby w tym sezonie spróbować znaleźć nowy rynek zbytu? Można tylko zyskać.
Komentarze
Tu trza zbierać i w kolejkę stawać na skupie bo skrzyń nie ma
A pan każesz dzwonić, magazynować i jeszcze nie wiadomo co