Jak skomplikować prostą sprawę?
Wielokrotnie słyszę głosy o tym, że to państwo powinno się zająć organizacją produkcji sadowniczej w Polsce, administracja powinna wprowadzić jakieś limity obszarów nasadzeń, ustalić jakieś ceny i warunki produkowania. Dla wszystkich fanów państwowej organizacji produkcji mam dziś ciekawy przykład jak państwo "potrafi" cokolwiek zorganizować.
Zapewne wszyscy Szanowni Czytelnicy słyszeli o nagłym zwiększeniu popularności reżimu integrowanej produkcji owoców. Pojawił się problem, które preparaty są dopuszczone do stosowania w integrowanej produkcji, a które nie są. Teoretycznie mamy listę fungicydów, zoocydów i insektycydów oraz herbicydów dozwolonych do stosowania w integrowanej produkcji owoców. Za publikację tejże listy odpowiada poznański Instytut Ochrony Roślin -PIB i upublicznia ją na stronie agrofagi.com.pl. Jak Państwo widzicie nie ma listy dopuszczonych regulatorów wzrostu, czyli regulatorów wzrostu nie wolno stosować w integrowanej produkcji. Nie można zastosować Regalisu ani Harvisty, ani niczego do przerzedzania. W najnowszej – ale i starszych metodykach integrowanej produkcji jabłek – mamy wyraźną informację o stosowaniu regulatorów. W najnowszej, dużo ostrzejszej niż wcześniejsze, ze stycznia 2023 na stronie 29 mamy rozdział o regulowaniu wzrostu i na stronie 31 jest informacja o tym jak stosować chemiczne regulatory wzrostu. Jednak ten poznański instytut prowadzi nie tylko wykaz środków dozwolonych do integrowanej produkcji sadowniczej, ale także do integrowanej produkcji roślin rolniczych. Dla roślin rolniczych mamy całą listę dopuszczonych regulatorów wzrostu. Na tej liście, z września 2023, mamy preparat MaxCel (numer zezwolenia R-10/2017wu), dopuszczony TYLKO do stosowania w jabłoni, mamy także Harvistę, dopuszczoną TYLKO w uprawie jabłoni i grusz, mamy też wiele innych preparatów, które zastosować legalnie można TYLKO w uprawach sadowniczych. No i teraz powstaje pytanie: czy jeśli preparat jest zarejestrowany TYLKO do upraw sadowniczych, ale jest na liście do upraw rolniczych, to sadownik może go zastosować? Wszak sadownictwo to część rolnictwa i tych preparatów nie można legalnie zastosować w innych uprawach, niż uprawy sadownicze. Próbowałem zasięgnąć informacji u fachowych osób, które pracują w jednostkach certyfikujących, no i tam uzyskałem potwierdzenie tych wątpliwości. Sadownicy, którzy skorzystali z certyfikacji w najlepszych firmach zostali ostrzeżeni o tych rozbieżnościach już podczas albo przed kontrolami, co pozwoliło im uniknąć problemów. Z informacji płynących od jednostek certyfikujących wynika, że problem interpretacji treści tej listy nie jest nowy i był znany już wcześniej, do tej pory nikt nie zmienił tej listy, nie wprowadził osobnej listy dla upraw sadowniczych. Z informacji jakie płyną z jednostek certyfikujących wiemy też, że Instytut Ochrony Roślin z Poznania upiera się przy interpretacji, że lista rolnicza zawiera preparaty dopuszczone do upraw rolniczych, co w nomenklaturze integrowanej produkcji wyklucza uprawę jabłoni. Natomiast nieoficjalnie wiemy, że tej interpretacji nie podziela Instytut Ogrodnictwa ze Skierniewic, który mówi, że skoro regulator wzrostu jest w IP, a do tego ma rejestrację na jabłoń, to można go zastosować. Dla pocieszenia wszystkich producentów, którzy zastosowali regulatory wzrostu w uprawie jabłoni dodam, że głos ze Skierniewic jest głosem rozstrzygającym i jeśli pojawiają się jakiekolwiek wątpliwości ze strony organów administracyjnych, to należy szybciutko pisać do Instytutu Ogrodnictwa i zamknąć sprawę. Niech bałagan jaki mamy w interpretacjach dozwolonych środków w IP będzie nauczką dla wszystkich, że organizacji absolutnie niczego nie można oddać w ręce urzędników.
Komentarze
Ukraińcy mają w d.... zakazy unijne co stosować, Polaków by zamykam za środki niedozwolone u nas a dozwolone w Ukrainie. Żremy te tańsze ukraińskie ściera a nasze polskie gniją..... i tak wykańczamy swoich. Brawo
Miałem na myśli tamten rok
Widocznie podziałało i psychoza się udzieliła, skoro Pani się skusiła na wprowadzenie IP ;) a teraz na powaznie. W moim gospodarstwie prowadzimy IP od około 15 lat. Nigdy nie było problemów z kontrolami, jeśli gospodarstwo było prowadzone zgodnie z umową która się podpisało- certyfikat nie jest obowiązkowy, ale jak się w system weszło i nie przestrzega zobowiązań, to jak najbardziej "zielony gamoń" (po co od razu te inwektywy?) ma prawo i powinien wyciągnąć konsekwencje, skoro taka osoba szkodzi opinii pozostałych uczestników programu.
A dopłaty? Z perspektywy wielu, wielu lat prowadzenia systemu (od samego początku jeszcze IPO, gdy gospodarstwo prowadził mój tata) - w końcu jest jakiś sens (poza stricte ideologicznym i poklepaniu po plecach przez garstkę świadomych konsumentów) ponoszenia kosztów oraz prowadzenia całości dokumentacji i ograniczen w programie ochrony.
System rejestrujący w momencie sprzedaży SOR w sklepie? Pomijając kto miałby ten system utrzymywać (Państwo? PIORiN? ARiMR? Jednostki certyfikujące? W każdym przypadku koszty będą przerzucone na nas), to myślę że Państwo i tak wystarczająco dużo o nas wie, po co jeszcze dokładać kolejnych zakładek w teczkach... ;)
Odpowiadając na jeden z poprzednich komentarzy- przedtem była jedną stawka na gospodarstwo, w 2023 było rozbite - mniejsza kwota bodajże do 100 ha, powyżej jakąś tam dopłatą. Ale te 1100 (zależnie od jednostki) jest na gospodarstwo, nie na ha, niezależnie od ilości zgłoszonych gatunków. Przynajmniej w mojej jednostce tak jest.
Kolego, my wciaz nie wiemy ile wyniosły za tamten rok...
1100 zł kosztuje uzyskanie certyfikatu na 1 ha ?
A co do IP to moim zdaniem powinna się zacząć już w sklepie że Ś.O.R informatycy stwarzają system( dla twardej głowy to nie problem)że podczas zakupu środka np.dla jabłoni mając w systemie dane twojego gospodarstwa nie sprzeda ci środka który jest nie dozwolony.Proste jak 1m.sznurka-tylko po co taki system ? Przecież za mało się sprzeda lewych środków bez faktury
Nie miałem nigdy integrowanej produkcji stąd moje pytania