Nie takich Bronisz oczekiwaliśmy...
Los sprawił, że trafiłem na Bronisze. Od dawna mam awersję do tego miejsca jako sadownik, producent jabłek. Dziś ponownie utwierdziłem się, że moja awersja nie jest bezpodstawna.
Wiele lat temu, gdy ten rynek powstawał, to miał być oknem wystawowym naszego sadownictwa. Dziś nim nie jest, mam cichą nadzieję, że jednak nikt naszej branży nie postrzega przez pryzmat handlu na Broniszach, bo bardzo by mnie to smuciło. Idea zakładała, że rynek będzie zdominowany przez producentów, którzy będą oferowali tam swój towar odbiorcom hurtowym. Czy dziś Bronisze to rynek hurtowy? Pewnie z perspektywy konsumenta indywidualnego tak, nawet sobie zerkam na Google opinie i tam wielu konsumentów narzeka, że na rynku muszą kupować "całymi skrzynkami". Choć dziś już się to zmieniło, bo właśnie widzę, że można kupić pewne produkty na kilogramy, pewnie ku uciesze konsumentów indywidualnych, ale czy nam – producentom – o to chodziło?
Według zamysłu tu miały schodzić całe palety towaru od producentów, ale rynek zmienia się raczej w targowisko detaliczne. Zamiast sprzedawać setkami kilogramów, to sprzedajemy jabłka czy gruszki na skrzynki. Oczywiście są wyjątki, niektórzy twardo trzymają się handlu hurtowego i należy kupić całą paletę, jednak to mniejszość. Przejście od hurtu paletami owoców, do hurtu skrzynkami nie byłoby aż tak złe, gdyby za tym szło przejście do cen prawie detalicznych, ale to nie następuje. Mamy małej skali hurt z cenami niewiele się różniącymi od hurtu wielkiego, gdzie sprzedaje się owoce ciężarówkami. Z resztą całemu temu przeobrażeniu towarzyszy przejęcie handlu przez pośredników rynkowych, którzy świetnie się w tym modelu odnajdują, im pasuje, że tu przyjeżdża ktoś po 4 skrzynki owoców, które wcześniej oni odkupili od dostawcy spod Grójca. Czy sadownikom to pasuje? Chyba nawet dużym hurtowniom taki model handlu nie pasuje, bo na Bronisze zajeżdżają tiry pomarańczy z Hiszpanii albo tiry jabłek.... z sortowni. Oklejone ładnym logo grupy, w eleganckich kartonach, jednorodny towar. Dlaczego ta broniszowa hurtownia nie wyszła na plac po te jabłka? Ponieważ tam nie znajdzie dużej partii wystandaryzowanych owoców. Duże hurtownie przerzucają ten towar po całym kraju i za granicę, chcą jednolitych partii owoców, w normalnym opakowaniu a nie w uniewersalkach. Także do tego centrum indywidualnego, sadowniczego handlu zamawiają jabłka z sortowni. Wiem, że model dystrybucji się w naszym kraju zmienił i wiele hurtowni upadło, markety i dyskonty przejmują rynek, sami kupując towar w sortowniach i u sadowników, wiec rola rynków hurtowych maleje. Jednak mimo to jakieś hurtownie dalej są, te tiry z pomarańczami do kogoś przyjeżdżają, komuś przywożą banany z portów. Dlaczego nie mogłyby zamówić tych jabłek u sadowników? W dobrze pojętym interesie naszej branży jest aby mieć możliwie jak najwięcej kanałów zbytu, rola marketów rośnie i będzie dla nas niekorzystne bardzo jeśli jutro okaże się, że pięć podmiotów marketowych zagospodarowuje prawie całe 700 tysięcy ton wewnętrznego handlu jabłkami w Polsce.
Byłem na rynku hurtowym w Hamburgu – dużo mniejszy niż Bronisze – i tam w hali można było obejrzeć po palecie lub dwóch jabłek od sadownika. Tę jedną paletę się rozcinało, przeglądało skrzynki, negocjowało i dobijało się targu, ale po towar szło się do magazynu z tyłu (lub w piwnicach) gdzie każdy sprzedawca miał swoją chłodnię, wypełnioną paletami z owocami. Rynek hurtowy to rynek hurtowy a dla handlu owocami sprzedaż jabłek czy gruszek na skrzynki to jest deatal, a nie hurt. Jaką alternatywę sprzedaży stanowi rynek hurtowy, jeśli przeciętne gospodarstwo ma 10 ha, czyli do dyspozycji jakieś 400 ton jabłek a na rynku można, stojąc dobę, sprzedać średnio jakieś 100 skrzynek jabłek, czyli 1500 kg? Ile dni musiałby poświęcić sadownik, aby sprzedać tam choć połowę swojej produkcji? Jeśli Bronisze mają stać się dużym targowiskiem prawie detalicznym to niech marże tamtejsze staną się prawie detaliczne. Albo hurt albo deatal. Obecny misz-masz nie służy producentom.
Komentarze
Tadek każdy wie, że jesteś stary farbiarz i sprzedajesz za ile ci dają i jeszcze się cieszysz xD
Podaję aktualnie to "śmierdzące Lobo" po 70 zł za 15kg i bez problemu można podać na palety, więc nie pisz, jak gówn.... się znasz.