Biedronka na Słowacji razem z naszymi jabłkami

Z końcem roku polska sieć Biedronka, z portugalskim kapitałem, wejdzie na Słowację. Na razie ma powstać kilka sklepów, potem dalsza ekspansja. W branży handlu detalicznego mówiło się o tym od dawna, przynajmniej od roku, jednak na wiosnę, na konferencji w Lizbonie, padły konkrety. Z wypowiedzi szefów sieci wynika, też że są dalsze plany ekspansji zagranicznych. Co to dla nas oznacza?

Biedronka jest jednym z największych klientów na polskie owoce, zarówno jabłka, gruszki jak i owoce miękkie. Ma ogromną bazę dostawców, chętnie współpracuje z producentami. Można się domyślać, że wraz z rozwojem sieci na nowym rynku, pociągnie ona tam swoich dostawców. Tym bardziej, że z wiosennej konferencji dowiedzieliśmy się, że w początkowej fazie ekspansji na tamtejszy rynek, zarządzanie operacyjne będzie podejmowane z Polski. Polskie jabłka czy truskawki będą więc pewnie masowo obecne w słowackich sklepach Biedronki. Czy do tej pory polskich owoców tam nie było? Ależ były. Polska była jednym z kluczowych dostawców owoców na rynek słowacki. Tamtejsze markety kupowały owoce od polskich dostawców, którymi były zarówno duże firmy handlowe jak i indywidualne gospodarstwa polskich rolników. Biedronka, ze swoim dyskontowym modelem sprzedaży, ma dużą szansę na sukces na tamtejszym rynku. Słowacy są generalnie biednym społeczeństwem, szczególnie jeśli mówimy o prowincji. W zasadzie to oprócz Bratysławy reszta kraju raczej jest mniej niż bardziej zamożna. Słowacy latami przyjeżdżali do Polski na zakupy, bo widzieli niższe ceny, szczególnie właśnie w dyskontach. Z badań jakie Biedronka prowadziła wynika, że ich marka jest całkiem dobrze rozpoznawana przez Słowaków, dlatego pod taki brandem będą działali, choć słowo "biedronka" nie występuje w tamtejszym języku. Wypada akurat kibicować Biedronce w tej ekspansji, bo istnieje duża szansa, że pociągnie ona zwiększenie dostaw naszych owoców na tamtejszy rynek. Jeronimo Martins ma w Polsce dużą grupę dostawców, dla ogromnej części z nich nie będzie problemem zorganizowanie dostaw na Słowację, bo to naprawdę niedaleko. Miejscowych dostawców jest naprawdę niewielu, choć kilku z  nich naprawdę niezłych. W wyniku nowego podziału rynku pewnie niektóre markety na Słowacji stracą wolumen sprzedaży i przez to akurat te podmioty mogą mniej zamawiać owoców w Polsce ale wejście dużej sieci dyskontowej, nastawionej na tani produkt w dość biednym społeczeństwie, raczej zmusi pozostałych uczestników rynku do szukania lepszej cenowo oferty u dostawców. Nie ma w Europie tańszych jabłek niż polskie, więc walka o klienta jaką może tam zapoczątkować Biedronka, jeszcze bardziej zwróci uwagę tego rynku na polskie owoce. Oczywiście polityka marketów ma wiele negatywnych aspektów dla rynku owoców i tutaj nie ma co się oszukiwać. Jednak międzynarodowa ekspansja rodzimej sieci daje szasnę na ekspansję rodzimych producentów, którzy tę sieć zaopatrują. Dokładnie to samo widzimy w Lidlu czy Kauflandzie, które bardzo dużo mają produktów z Niemiec albo w Intermarche, gdzie jest dość spora oferta producentów francuskich. Miejmy nadzieję, że Biedronka śmiało pociągnie nasze jabłka czy maliny na tamtejszy rynek, co może być malutkim ale jednak pozytywnym impulsem dla naszej branży.

Nie przegap najnowszych wiadomości

icon googleObserwuj nas w Google News

Powiązane artykuły

X